18.You ask too many questions

282 13 0
                                    

PERSPEKTYWA ABIGAIL

Po zobaczeniu tajemniczej postaci, nie pamiętam nic oprócz tego, że poczułam dziwny zapach czułam się jakby zasnęłam. Nie wiem, co się ze mną działo. Dopiero teraz otworzyłam i zobaczyłam, że znajduję się w średniej wielkości, ciemnym pokoju. Chciałam się ruszyć, ale dostrzegłam, że moje ręce są przywiązane do krzesła. Spojrzałam w dół na moje nogi, które również były skrępowane liną. Miałam wrażenie, że jest to albo piwnica albo strych, bo nie było tutaj okien. Wokół znajdowały się tylko jakieś kartony. Teraz żałuję, że nie dotrzymałam obietnicy danej Niall'owi, bo pewnie już przyleciał. Szczerze nie mam pojęcia jaki mamy dzisiaj dzień, ani która jest godzina. Moje dość długie rozmyślania przerwało otwieranie zamka. Bałam się kto wejdzie do pomieszczenia.

-O obudziła się księżniczka.- powiedział mężczyzna na moje oko w średnim wieku.

Nie odezwałam się ani słowem. Tajemniczy podszedł do mnie i zaczął mnie głaskać po policzku, więc szybko obróciłam głowę tak, żeby nie mógł mnie dotknąć.

-Nie bój się.- mruknął.

-Nie dotykaj mnie.- odpowiedziałam.

-Jednak umiesz mówić.- zaśmiał się.

-Odwiąż mnie.- nakazałam ostrym tonem.

-Jak będziesz grzeczna i mniej pyskata.- schylił głowę i dodał patrząc prosto w twoje oczy.- Jeśli twój chłoptaś będzie chciał cię odzyskać, będzie musiał się postarać.

-Czego od niego oczekujesz?- spytałam spokojnie, choć wcale nie byłam spokojna.

-Trochę kasy, ale nie tylko.- odparł chodząc tam i z powrotem.- Nie myśl jednak, że szybko do niego wrócisz.

-Ile czasu mam tu być?- zapytałam.

-Za dużo pytań zadajesz. Już myślałem, że pozbędę się lin, ale jednak zrobię to tylko po to, żebyś zjadała coś.- odpowiedział.

-Odpowiesz mi?

-Nie mów do mnie na ty.- warknął.- Jestem dla ciebie Panem i koniec kropka. A co do twojego pobytu tutaj to się zastanowię.

Już po chwili wyszedł, a ja znów zostałam sama. Cała ta sytuacja była chora. Nie mam zamiaru spędzić tutaj choćby jednego dnia. Nie dam rady żyć tutaj bez Niall'a. Po chwili pojawił się tutaj ten sam mężczyzna i podał mi talerz.

-Czym go mam chwycić?- spytałam.

Nie odpowiedział i położył obok talerz i jednym ruchem rozwiązał supeł.

-Jedz, bo nie będę spędzać tutaj całego popołudnia.- dzięki tej wypowiedzi, wiem chociaż, że jest popołudnie.

-Jaki mamy dziś dzień?- zadałam kolejne pytanie.

-Wyczerpałaś limit pytań.- mruknął.

Na talerzy znajdowało się nie wiem do końca co, ale było znośne, więc zjadłam. Nawet gdyby nie było to bałabym się odmówić, bo tajemniczy stał nade mną cały czas. Kiedy skończyłam moje ręce znów zostały związane i po zamknięciu drzwi zostałam sama. Co do wyglądu porywacza to był wysoki, miał bardzo szerokie ramiona. Był łysy, a na jego czole było kilka zmarszczek. Na oko mogę mu dać między 30 a 40 lat. Co do charakteru to jest wredny, ale mam nadzieję, że nic złego mi nie zrobi. Niall zawsze mówił, że nadzieję trzeba mieć zawsze. No właśnie, szkoda, że nie mogę teraz być z nim. Tęskniłam za nim już po powrocie do Anglii, a co dopiero teraz, kiedy nie wiem nawet za ile znów będę mogła go zobaczyć.

PERSPEKTYWA NIALL'A

Rano nie miałem siły wstać z łóżka, więc leżałem nadal. Bez mojego aniołka u boku nie mam na nic siły. Gapiłem się w sufit. Przerwał to ktoś.

-Niall, chciałbym, żeby pojechał dziś ze mną, żebyśmy poszukali Abigail.- powiedział Mike.- Rozmawiałem już z Mark'iem. Czeka na nas na dole.

-Dajcie mi 10 minut na ubranie się i jestem.- odpowiedziałem nawet na niego nie patrząc.

Kiedy wyszedł zabrałem jakieś czyste ubrania z szafy i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i nawet nie układając włosów, zabrałem telefon i zszedłem na dół.

-Cześć.- mruknąłem.- Jedziemy?

-Tak.- odparł.- Jedna rzecz, jak spotkamy fanki lub kogokolwiek kto będzie chciał od ciebie autograf czy zdjęcie, udawaj, że jest dobrze. Na ewentualne pytania o Abby po prostu skłam.- skinąłem głową i wyszliśmy z domu.

Wsiedliśmy do jednego z moich samochodów, ale zamiast mnie na miejscu kierowcy siedział Mark. Pierwszy punktem naszej wycieczki było miejsce w którym znalazłem naszyjnik. Po prostu Mark chciał się tam rozejrzeć czy nie ma innych śladów. Oczywiście na nasze nieszczęście dopadły nas fanki.

-Hej Niall możemy zdjęcie?- zapytała jedna z nich, a ja skinąłem tylko głową.

Dzielnie uśmiechałem się do zdjęć, choć nie miałem na to najmniejszej ochoty. Udawałem, ze wszystko ok.

-Abigail jest z tobą?- spytała jedna z dziewczyn.

-Została w domu.- odparłem i bardzo chciałem, żeby moje kłamstwo było prawdą.

-Źle się czuła?- dopytywały.

-Tak, chyba się przeziębiła.- to kłamstwo miało szansę utrzymać się długo, bo nikt nie wyzdrowieje szybko.

Po skończonych zdjęciach, wsiadłem do samochodu i czekałam na pozostałą dwójkę.

-Macie coś?- spytałem kiedy wsiedli.

-Niestety nie.- odparł Mikey.- Co im powiedziałeś o Abby?

-Że jest chora.- mruknąłem i przetarłem twarz.

Jechaliśmy w ciszy do domu komisarza White'a, bo chciał się dopytać o jakieś szczegóły. Ciszę w samochodzie przerwał dźwięk telefonu.

-To jej telefon.- mruknąłem wyciągając z kieszeni telefon mojej dziewczyny.- To wasza mama.- powiedziałem patrząc na Mike'a.

-Nie odbieraj. Zadzwoni do mnie, a ja jej powiem, że pojechaliście gdzieś.- wymyślił.

-Myślę, że trzeba by im powiedzieć, ale nie chcę robić tego przez telefon.- odparłem.

Ustaliliśmy, że polecimy do Irlandii w przeciągu najbliższych dni i powiem, bo nie możemy wiecznie ukrywać.

-Louis wczoraj dzwonił do mnie i pytał czy mogą wpaść jutro do ciebie.- zakomunikował Mark.

-Mogą.- odparłem.

W domu komisarza dowiedzieliśmy się tylko, że jak na razie nic więcej nie wiadomo. Dopytał tylko o rzeczy związane z Abby. Mam tutaj na myśli dokładne pytania co miała ubrane. Na to pytanie nie odpowiadałem ja, a Mark. Jeżeli jej się coś stanie to ja sobie tego nie wybaczę, bo jakby nie było będzie to moja wina, bo nie zapewniłem jej wystarczającego bezpieczeństwa. Cały czas zastanawia mnie jak ja mam to powiedzieć jej rodzicom. Nie chcę, żeby powiedział to Mikey. To moja dziewczyna i moja wina, więc ja musze to zrobić. Jednak chcę, żeby tam ze mną poleciał, po prostu będę wtedy Czuł się lepiej.

-Zostać dzisiaj z tobą?- spytał Michael.

-Jak chcesz.- mruknąłem i zniknąłem w kuchni.

Czułem, że jestem głodny, ale nie dałem rady nic jeść.

-To zostanę.- powiedział i poklepał mnie po ramieniu. Byłem mu wdzięczny za to, że jest.


Bad Side of Career (Niall Horan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz