Część Bez tytułu 6

5.2K 245 28
                                    

Po skończeniu lekcji udałam się tam gdzie mi kazano. Qri pomogła mi odnaleźć drogę do gabinetu chodź mogłam się skapnąć po czym drzwi się odznaczają. Są podpisane ich imionami. 

-No to powodzenia- powiedziała nieśmiało Qri. 

-Hah dzięki ale czy mi się zdaje czy posmutniałaś?

-Ja? posmutniałam? Skądże, wydaje ci się a teraz idź. Pan JungKook nie lubi czekać.  

-Skąd to wiesz?

-A bo... No idź już później się zobaczymy- uśmiechnęła się lekko. 

-Dobrze i dokończymy tą rozmowę- dziewczyna odeszła gdy ja nacisnęłam klamkę wchodząc do środka. Zauważyłam jedynie odwrócone krzesło, które po chwili okręciło się w moją stronę na którym znajdował się  nie jaki pan Jungkook, aish. 

-Jestem- powiedziałam pewna.  

-Widzę, usiądź proszę damo- był poważny.  

-Ty się dobrze czujesz? Nazywasz mnie damą?- chłopak zareagował na to swoim niestety seksownym uśmiechem zarazem dość wkurwiającym mnie.  

-Mam do ciebie rozkaz- dodał obserwując mnie. 

-Hoho więc zamieniam się w słuch- skrzyżowałam ręce. 

-Spakuj na jutro najpotrzebniejsze swoje rzeczy a zwłaszcza ubrania- dodał z cwanym uśmiechem. 

-Możesz trochę jaśnie?- nie zrozumiałam. 

-Czy mogłaby panienka trochę grzeczniej i z szacunkiem?- był pewny siebie.  

-Nie no ciebie pojebało JungKook, masz gorączkę?- podeszłam do niego dotykając go za czoło po czym on  złapał mnie za nadgarstki i usadowił na swoich kolanach.  

-Nie grzeczna jesteś. Ja w tym przypadku... 

-Lubisz takie hmmm?- przerwałam mu. 

-Nie, ja się różnię od nich kotku gardząc takimi dziewczynami. 

-?- spojrzałam na niego nie wierząc w to co powiedział. 

-Brak ci słów czy uwierzyć nie możesz?- powiedział przybliżając się.

-Wiesz co?-nie odsuwałam się. Między nas dzieliło kilkanaście milimetrów. 

-Nie wiem nic- gdy chciałam mu odpowiedzieć ten złożył pocałunek na moich ustach. Ja natomiast nie stawiałam żadnego oporu tym  razem. Jeon zaczął pogłębiać pocałunki, które przemieniły się w  pełne pożądanie i bardziej chełpliwe. Nasze języki toczyły wielką bitwę w której można było przeczuć, że chłopak będzie chciał to wygrać. Nie to że dałam mu wygrać ale po prostu w tej sprawie chłopak był silniejszy niż ja. Nagle jego ręka wsunęła się pod moją bluzkę, która po chwili  dotykała moich pleców. Zaczął bawić się moim odpięciem od stanika gdy ja masując lekko zacisnęłam jego krocze. Dostrzegłam w chłopaku podniecenie więc jak to ja zeszłam szybko z niego po czym z początku nie wiedział co właśnie się wydarzyło. 

-A więc panie Jeon... Przepraszam za moje zachowanie na dzisiejszej lekcji już się więcej to nie powtórzy i nigdzie z panem nie pojadę, do widzenia- pomachałam mu na pożegnanie i wyszłam. On jedynie przez ten cały czas patrzył na mnie i słuchał każde wypowiedziane przeze mnie słowa.

Po drodze z wizyty myślałam co ja najlepszego zrobiłam. Odpowiedź była jasna, on myślał że po tym wszystkim jestem jego nową zabawką co po paru dniach się mu znudzi zapominając o mnie. Idąc nagle w kogoś weszłam, ujrzałam przed sobą Sugę.

-Już załatwiłaś z Kookiem sprawę?- miał kamienny wyraz twarzy. 

-Chyba tak a co? Już  nie pan Jeon tylko normalnie Kook?- uniosłam brew. 

-Jak widać słońce- zagryzł wargę.  

-To jest...

-To się nazywa życie słońce, powiedz gotowa na wyjazd?- przerwał mi. 

-Pfff nie- odpowiedziałam oschle.    

-Nie?- próbował powstrzymać śmiech. 

-Ja nigdzie z nim nie jadę- byłam oburzona. 

-No dobra, twoja strata Jiyeon. Mogłabyś poznać wiele miejsc w których na pewno nigdy nie byłaś. Będę się zbierał,  do zobaczenia.    

-Yhym pa- gdy odchodził spojrzał na mnie ostatni raz lustrując całą oraz ponownie przegryzając wargę.  Po dotarciu do domu rzuciłam się padnięta na łóżko ale w odpoczynku przerwał mi dzwoniący telefon.  Spojrzałam na ekran ukazują się przy czym numer tego zgreda. 

-Halo?- odebrałam z niechęcią. 

-Mam wieści panienko, ten człowiek będzie chciał wyjechać zabierając ze sobą towarzysza. 

-Towarzysza?

-Tak, nie wiadomo kogo czy dziewczynę czy chłopak ale wiemy, że to ma zrobić. 

-Yhym...

-Poznałaś być może kogoś kto zamierza wyjechać ze szkoły na kilka dni?

-Może, jeśli się nie mylę to tak- stwierdziłam bawiąc się włosami.  

-Rozumiem a więc wiesz co zrobić prawda?


Kilka minut później

Wzięłam ponownie telefon do rąk wykręcając numer. Naprawdę ja?! Czym ja zawiniłam? Przecież całe życie byłam dobra, przynajmniej starałam się, aish. Nagle po drugiej stronie odezwał się znany mi głos. 

-Wiedziałem, że zadzwonisz- był pewny siebie.

-Zgadzam się. Jadę z tobą.  

-A więc do jutra kochanie.  

-Cześć. 

POŻĄDANIE ALBO SUMIENIE II JUNGKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz