Część Bez tytułu 2

10K 377 125
                                    


-Ale jak mam się dowiedzieć kto nim jest?!- stałam poddenerwowana nie wiedząc jak to zrobić. 

-Nie obchodzi mnie to, masz to zrobić! I nie podnoś na mnie głosu młoda damo, to ja jestem twoim szefem a teraz idź bo wan już stoi. Dotrzesz się nim od razu do liceum.  

-Ale...

-Nie ma żadnego ale! Już do auta, migiem- był rozdrażniony moim zachowaniem.  

-Bleble...- machnęłam ręką przed jego oczami ruszając w kierunku pojazdu. Ciągle zastanawiałam się dlaczego to muszę być ja. Droga trwała nie dłużej niż godzinę, jednak obawiałam się pierwszej lekcji. Po głowie ciągle krążyło mi pytanie "Jak mam rozpoznać wroga?"

-Zapraszam- gdy drzwi się otworzyły usłyszałam ochrypnięty głos mężczyzny. 

-Kim pan jest?- zdziwiłam się gdy podał mi rękę. Mimo wszystko nie chcąc dotykać go dotykać odmówiłam grzecznie przecząc głową. 

-Jestem dyrektorem tej szkoły, mam nadzieję że ci przypadnie do gustu- uśmiechnął się na co zrobiło mi się nie dobrze. 

-Jasne- wchodząc razem do szkoły od razu zaczęłam się przyglądać wszystkim ludziom. Na pierwszy rzut oka wydawali się sztywni strasznie mnie tym wkurwiając. Wiem, że się źle wyrażam ale trudno, taka już jestem. 

-Panienko Jiyeon może ci kogoś przedstawię i on się tobą zaopiekuję- był opanowany i spokojny. 

-Jak pan musi.

-JungKook! Młodzieńcze podejdź do nas- zawołał gestem ręki chłopaka. Dostrzegłam, iż był on wysoki, czarnowłosy, szczupły lecz umięśniony. Szedł z lekkim kącikiem ust uniesionym do góry.

-Chłopcze to jest nowa koleżanka naszej szkoły, która potrzebuje opieki.  Czy byś mógł...

-Oczywiście szanowny profesorze. Jak ja mógłbym nie?- chłopak przerwał mężczyźnie odpowiadając cichym, spokojnym lecz zachrypniętym głosem. Po chwili gdy do mnie podszedł poczułam przepiękny zapach jego perfum. Ręce złożył na moich barkach odsuwając włosy sprawiając mi tym lekki dreszcz.

-Do ciebie panienko przysługuje zapytać się o to samo twojego nowego przyjaciela. Natomiast moja pora by zostawić cię w jego dobrych rękach- mówiąc mężczyzna odszedł.

-A więc czy zaopiekujesz się mną?- chłopak oparł się o ścianę patrząc na mnie od góry do dołu. 

-Tak , zaopiekuję najlepiej jak tylko mogę moja... Moja podopieczno- uśmiechnął się chytrze przybliżając w moim kierunku dotykając mojego policzka.

-Co jest?- dziwiąc się obserwowałam go nie wiedząc co zamierza zrobić.

-Powiedz, boisz się mnie?- w jego oczach panowała radość.

-Skąd ten pomysł?

-Z głowy, to świetnie że nie- odszedł nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. 

-Dobrze się mówi o tej szkole. Byle kogo tu nie przyjmują więc wiesz...

-Ale ci co tu uczęszczają mają nie którzy po dwa oblicza Jiyeon- przerwał mi.

-Mówisz właśnie o sobie JungKook?- na moje twarzy zagościł cwany uśmiech. 

-Hah, może tak może nie- przegryzł swoją wargę. 

-Jesteś nie zdecydowany wiesz?

-Tak wiem, twój blask oczu mnie zaślepił więc już wiesz- puścił mi oczko.

-Naprawdę? Mam pytanie- obserwowałam każdy jego czyn.

-Słucham?- chłopak zbliżył się do mnie patrząc głęboko w oczy.

-Powiedz JungKook czy w dzieciństwie upadłeś na głowę czy od urodzenia jesteś taki głupi?- ponownie przegryzł  wargę spoglądając ostatni raz na mnie po chwili odchodząc bez słowa. 

-Do zobaczenia mój opiekunie!- krzyknęłam za chłopakiem gdy nagle popatrzył w moją stronę drapiąc się w głowę po sekundzie powtarzając czyn znów się odwracając. Dostrzegłam jak się uśmiecha bo jak szedł na prost niego było lustro i widziałam jego odbicie. Znikł zostawiając mnie kompletnie samą. 




POŻĄDANIE ALBO SUMIENIE II JUNGKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz