Część Bez tytułu 3

8.1K 303 111
                                    

Po wszystkim nie widziałam już tego typka chodź żałowałam chcąc się z nim troszkę podrażnić. Idąc przed siebie nagle zacząć dzwonić mój telefon więc odebrałam. 

-Halo?

-Witaj Jiyeon z tej strony szef. Chciałbym cię powiadomić, iż wróg nie uczęszcza tam gdzie ty. 

-Zaraz zaraz, mam  w jednym dniu zmienić szkołę?- byłam zarazem wściekła jak i zdziwiona. 

-Nie ma takiej opcji, zostaje nam jedynie to, że po mieście będziesz musiała się rozejrzeć.

-No dobrze a teraz muszę kończę bo ktoś idzie- skłamałam rozłączając się. Nie przepadałam za nim bo za bardzo, rządził się i jest nadętym pajacem. 

Szukając moje sali zastanawiałam się jak mam do niej trafić. Również spokoju nie dawało mi pytanie gdzie teraz może znajdować się ten cholerny Jusiok czy jak mu tam. Nagle dostrzegłam jakąś dziewczynę stojącą obok szafki, która płakała. Podeszłam do niej bo mimo wszystko nienawidzę patrzeć jak ludzie cierpią. Nachyliłam się nad nią zbierając wszystkie włosy z jej twarzy.

-Hej co się stało?

-Zostaw mnie- powiedziała srogo. 

-Nie, mów co się stało- nie zamierzałam się jej słuchać. 

-Nie powiem ci! -dziewczyna lekko podniosła głos nie panując nad sobą.

-Ja cię nie proszę żebyś powiedziała tylko ci karzę więc wiesz... Masz mi powiedzieć. 

-Kim ty w ogóle jesteś?- spojrzała na mnie z podkrążonymi oczami.  

-Nową uczennicą tej szkoły, jestem Jiyeon cześ...- chciałam podać jej dłoń gdy zostałam pociągnięta w tył. 

-Kto to kuźwa?!- odwracając się ujrzałam mojego opiekuna- Co ty robisz?! Nie widzisz, że ona płacze?

-Zasłużyła sobie na to więc ma prawo do płaczu- powiedział oschle. 

-Co? Co ty mówisz?- zdenerwował mnie. 

-Tacy jak ona jest u nas miliard, trzymaj się od nich z daleka- podparł się o ścinane z chytrym uśmiechem. 

-A jaśniej panie zasrany zagadko?- uniosłam brew.  

-Hah troszkę grzeczniej panno Jiyeon- dodał z poważną miną.

-Nie... Będę mówić jak mi się żywnie podoba. O co ci z nią chodzi?- podeszłam do niego bliżej po czym on odszedł od ściany zbliżając się do mnie. Dzieliło nas kilkanaście milimetrów.

-Wierz mi na słowo Jiyeon . Ja, ty i nie którzy nie jesteśmy tacy jak ona-  złapał mnie w pasie przyciągając do siebie i mówiąc to wszystko do ucha. 

-Ty myślisz, że niby wiesz jaka ja jestem? Może właśnie jak ona- dodałam mówiąc w taki sam sposób jak on szepcząc mu do ucha. 

-Masz słodki głos jak mówisz w takim tonie. 

-Dziękuję a czy mógłbyś mnie puścić?

-Wygodnie mi w takiej pozie- popchał nas na ścianę opierając na mnie całym swoim ciałem.

-Pfff- czekałam, aż wykona pierwszy ruch. 

-Ooo Jiyeon- chłopak chciał mnie pocałować na co ja przekręciłam głowę w drugą stronę.

-Połuchaj JungKook, zrobisz coś w mej woli a popamiętasz mnie słońce- dodałam nagle spoglądając w jego oczy. 

-Hah myślisz, że jesteś w stanie coś mi zrobić?- był pewny siebie. 

-Chcesz się przekonać? 

-Mogę spróbować skoro to oferujesz- po tych słowach stało się coś czego się nie spodziewałam. Chłopak dotknął ustami moich ust zaczynając mnie całować gdy ja poczułam się jak z waty. Opadłam cała na ziemię nie widząc czemu i tak  leżeliśmy. Pocałunki były coraz bardziej... Nawet nie wiem jak to nazwać, iż nigdy się nie całowałam. Gdy się otrząsnęłam skuliłam nogi i szybkim ruchem odepchnęłam go wskakując mu na plecy trzymając go za ręce przy czym je krzyżując natomiast miał twarz przyłożoną do ziemi. 

-Kurwa co ty odwalasz?!- chciało mi się z niego śmiać gdy biedaczek był poddenerwowany, że nie może się podnieść bo dziewczyna go ubezwładniła w dodatek w taki sposób. 

-Mówiłam? Nie trzeba było się zaczynać kochanie- szeptałam mu do ucha.  

-Wiesz, było warto. 

-Było? Niby czemu?- nic nie rozumiałam. 

-Bo poczułem smak twoich ust kochanie. 

- Więc dobrze całuję?- zapytałam śmiejąc się. 

-Żeby to grzecznie ująć tak dobrze jak smakuje moje gówno.

-Co?! O nie- ciśnienie podniosło mi się do maksymalnej wysokości. Ręce ściskałam tak bardzo do środka ze złości, myśląc że zaraz mu je złamie. 

-Ała... Dobra Jiyeon świetnie całujesz, Jiyeon to boli ała. 

-Ohhh- puściłam go przy czym z niego schodząc. Chłopak pozwalając sobie za dużo zrobił to samo co przed minutą. Zdecydowałam, że ma to na mnie zły wpływ. Upadłam jak przedtem, jego pocałunki tym razem były powolne i spokojne. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję a on się ode mnie oderwał patrząc mi w oczy. 

-Przepraszam- zaczął mówić podając mi dłoń by pomóc wstać. 

-Aha? A jak my się znaleźliśmy w w w- rozglądałam się nie wiedząc gdzie jestem. 

-Q schowku sprzątaczki Jiyeon- dokończył za mnie otwierając drzwi. 

-Za co ty mnie w ogóle przepraszasz?- był bardzo trudno do rozstrzygnięcia. 

-Nie powiem ci, Ale bądź pewna że tylko ciebie przeprosiłem. Czuj się zaszczycona- powiedział z dumą unoszą głowę. 

-Ale...

-Zrób to dla mnie i nie zadawaj się właśnie tą dziewczyną co płakała- miał poważny ton. 

-Ale JungKook...

-Jeśli ten pocałunek był ci obojętny to się nie odzywaj a jeśli jednak był to...

-Rozumiem- obserwowałam go całego. Jego zachowanie, czyny, trakcje. 

-Więc jaka jest twoja odpowiedź?- pytając przegryzł wargę.  

-Powinieneś wiedzieć- posłałam mu chytry uśmiech. 

-Tak szybko się we mnie zakochałaś?

-Chcesz teraz poczuć moją pięść na twoim policzku?- uśmiech nie znikał mi z twarzy. 

-Nie będzie ci szkoda niszczyć takiego arcydzieła?- mówiąc puścił do mnie oczko.

-Może polepszę w ten sposób twoją paskudną gębę. 

-Papa podopieczno. Idź na lekcję bo się spóźnisz- cały czas był w stu procentach pewny siebie. 

-Już się spóźniłam- stwierdziłam. 

-Ja też ale dla mnie to nie nowość a z tobą będzie gorzej jesteś. Jesteś nowa i to twój pierwszy dzień. 

-Dzięki, że mnie uświadomiłeś kretynie- postanowił nie odpowiadać odchodząc ostatni raz machając mi na pożegnanie. 




POŻĄDANIE ALBO SUMIENIE II JUNGKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz