Po powrocie ze szpitala chciałam wejść do pierwszego mieszkania, ale było zamknięta. Poszłam na górę i otworzyłam drzwi do mojego... naszego pokoju. Zobaczyłam Brada, który jak zwykle leżał rozwalony na łózko i oglądał telewizje.
- I co z Connem? - zapytał dalej patrząc na ekran telewizora.
- Gdzie reszta?
- Pierwszy spytałem - przewróciłam oczami.
- Jest już dobrze, ale musi zostać trochę w szpitalu. Gdzie James i Olivia? - spytałam niecierpliwie.
- Pojechali do Glasgow - powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Jak to pojechali do Glasgow?! Ty chyba sobie żartujesz!
- Nie krzycz. Pojechali po wazon, a ja byłem skazany zostać tutaj. James stwierdził, że będzie ci raźniej.
- Już wolałabym być sama. Doskonale bym sobie poradziła.
- Mówiłem mu to, ale jak zwykle on wie lepiej. Teraz jesteśmy skazani na siebie.
- Nie ma mowy ja będę na dole - chciałam wyjść z pokoju, ale zawsze musi być jakieś ale...
- Przykro mi James wziął klucze od mieszkania.
- Idiota.
- Nie obrażaj mojego przyjaciela.
- Ty tez jesteś idiotą. Żyje wśród idiotów! - wyrzuciłam ręce w powietrze - Ale jest jeden plus.
- Tak, a to niby jaki?
- Pokój Tristana jest wolny co oznacza, że śpimy osobno - klasnęłam w ręce. - Zabieraj swoje rzeczy.
- Teraz to ty żartujesz. Jak chcesz to śpi u Trisa, ale ja zostaje tutaj z telewizorem.
- Super - otworzyłam szafę i wyciągnęłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy - Czyli się zgadzamy?
- Jak nigdy.
- Że ja tu zostaje, a ty bierzesz swoje rzeczy i idziesz spać do Trisa.
- Lea - podniósł się do pozycji siedzącej. - To ty masz ciągle jakiś problem. Ty narzekasz. Więc jak ci się nie podoba to proszę bardzo - wskazał ręka wyjście. - Tam są drzwi od sali. - Wyszłam z rzeczami w ręce i zamknęłam za sobą drzwi, ale z powrotem je otworzyłam.
- Bym zapomniała - z całą siłą trzasnęłam drzwiami.
Zachowuje się jak dziecko. Ja, a nie Bradley i to mnie przeraża...
Kilka godzin później...
Jestem już w łózko w pokoju Trisa. Jest 2:28, ale ja nie śpię, a wiecie dlaczego? Nie? To ja wam powiem. Kolega z pokoju obok wydaje takie odgłosy jakby był traktorem. Ja rozumiem, ze mężczyźni chrapią, ale na litość boską! Jestem zdesperowana, zmęczona i nieźle zdenerwowana. Wzięłam telefon do reki i napisałam SMS do Simpsona. Dlaczego? Bo krzyczę, żeby przestał, ale on nadal śpi. Może SMS go obudzi? Przecież on nigdy nie wycisza telefonu. Dużo razy zostałam obudzona, bo ktoś do niego napisał i o dziwo on też się budził, odpisywał i spał dalej.
Ja:
BRADLEYU WILLU SIMPSONIE.
Po minucie dostałam odpowiedz.
Bradley:
Używasz mojego drugiego imienia i do tego jeszcze nazwiska. Będzie groźnie.
CZYTASZ
Don't lose me ||•Bradley Simpson•|| W TRAKCIE EDYCJI
FanfictionKSIĄŻKA JEST W TEJ CHWILI EDYTOWANA I REDAGOWANA-> MOŻE WYSTĘPOWAĆ BRAK SPÓJNOŚCI MIĘDZY WYDARZENIAMI LUB ROZDZIAŁAMI CZĘŚĆ I Lea to silna niezależna, ubóstwiająca wolność dziewczyna. Wyjeżdża do Londynu, aby spełniać marzenia. Nikt jednak nie w...