For you I'd risk it all

998 62 17
                                    

Wieczorem

Cały wieczór spędziliśmy na rozmowie z babcią Brada. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim.

- Nadal tego nie rozumiem - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Jak ty - wskazałam na bruneta. - Mogłeś wyglądać tak w dzieciństwie.... - jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się fotografii. Był na niej mały trzyletni Bradley. Bradley, który był blondynem i miał proste włosy. W chwili, w której zobaczyłam to zdjęcia mój świat runął... Jak to możliwe, ze ta ciemna lokowana owca, była kiedyś blondynem i do tego z prostymi włoskami... Nie rozumiem. - Przyznaj się Simpson to jest fotoshop! - babcia chłopaka zaczęła się śmiać.

- Nie Leo on naprawdę tak wyglądał - powiedziała śmiejąc się. Popatrzyłam na Brada, a on kiwnął potwierdzające głową... Niewiarygodne


- Powiedz jeszcze, że miałeś niebieskie oczy to pakuje się i wracam do Londynu - zagroziłam.

- Nie ja zawsze miałem brązowe oczy - odpowiedział, a mi ulżyło.

- Raczej czekoladowe - poprawiłam go.

Potem wszyscy poszliśmy spać. Mary w swoim pokoju, ja w sypialni Brada, a biednemu Simpsonowi została kanapa w salonie...
Bardzo nad tym ubolewał...

Byłam już w swoim... Znaczy Bradleya pokoju. Czułam jego zapach. Wszędzie wisiały jego zdjęcia. Otaczały mnie jego rzeczy. Boże jak ja się dziwnie czuje.



Dwie godziny później

Nie mogę zasnąć. Ciągle się wiercę. Zrobiło mi się duszno. Wyszłam na balkon, o którym chyba wcześniej nie wspominałam. Na dworze było zimno. Cofnęłam się po bluzę. Popatrzyłam na bezchmurne marcowe niebo rozciągające się nad Birmingham.

Niebo pełne gwiazd mi mówi, że nic nie będzie z nas...

Wyrzuty sumienia. Dość często mnie dręczą...
Westchnęłam i oparłam się rękami o balustradę. Było mi niedobrze. Ten chłopak tyle dla mnie robi. Ja nie mogę mu nic zaoferować, jedynie związek bez przyszłości lub fałszywą przyjaźń. Jedno gorsze od drugiego.
Poczułam wibracje w kieszeni mojej bluzy. Spojrzałam na wyświetlacz. Miałam wiadomość.

Brad:

Śpisz?



Ja:

Nie


Brad:

Mogę przyjść?


Ja :

Rób co chcesz



Pięć minut później drzwi od sypialni zaskrzypiały, ale ja nawet nie drgnęłam nadal stałam na balkonie.

- Zwariowałaś? - szepnął. - Jest zimno...zamarzniesz

- Stoję tu już od piętnastu minut i nic takiego się nie stało - uśmiechnęłam się pod nosem.

- Nie możesz spać prawda? - zapytał.

- Nie mogę - odpowiedziałam zgodnie z prawda.

- Ja też nie - westchnął.
Przez dłuższy czas milczeliśmy, ale to nam nie przeszkadzało.

- Kocham patrzeć na gwiazdy - powiedziałam podnosząc wzrok ku niebu.

- Wiem - powiedział obejmując mnie. Zdziwiłam się jaki jest śmiały w swoich ruchach. Jakby nie bał się, że go odtrącę. - Masz zamiar stać tu całą noc?

Don't lose me ||•Bradley Simpson•|| W TRAKCIE EDYCJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz