Rozdział 14

603 50 3
                                    

"Naokoło zapanował chaos. Jedynie oni stali niewzruszeni i przeciw wszystkiemu. Oni - dwoje posłanników Mocy - Mistrz i jego padawan."

Ogłuszający hałas, towarzyszący otwieraniu świątyni, ucichł. Dziewczyna uchyliła powieki i rozejrzała się naokoło. Statki piechoty zdążyły już wylądować, ich ciężkie włazy powoli osuwały się na ziemię.

- Co mam robić? - zapytała głośnym szeptem.

- Słuchać Mocy - powiedział spokojnie Luke - ona powie ci wszystko - z lasu wybiegli żołnierze Ruchu Oporu, dwie armie ustawiły się po obu stronach polany i rozpoczeły natarcie. Rey usunęła się z linii ognia najszybciej, jak potrafiła. Powietrze zalśniło laserowymi pociskami, wystrzeliwanymi z blasterów, a już po chwili okryło się całą gamą eksplozji, wyglądających, jak mordercze, sztuczne ognie. Białe zbroje szturmowców zmieszały się ze strojami rebeliantów, niebo wciąż zasnute było maszynami. Brunetka spróbowała odszukać Skywalkera wzrokiem, jednak on zniknął. Została całkowicie sama. Na jej twarz i włosy spadły pojedyncze, pierwsze krople deszczu. Nie wiedząc, co zrobić, zaczęła odpierać ataki świetlnym mieczem. Działała mechanicznie. Nie myślała o tym co robi, jej umysł był pusty, jakby ktoś zabrał z niego wszystkie uczucia i przemyślenia. To, że w tak świętym miejscu odbywała się tak okrutna rzeź, było nie do pojęcia. Naokoło niej ludzie zabijali się z zimną krwią, a ona? Dlaczego przestała czuć? Co wprowadziło ją w ten przedziwny trans? Jej walka trwała może, najwyżej, dziesięć minut, gdy wśród tłumu zobaczyła -zmierzającą w jej kierunku - znajomą twarz. Na przeciwko niej stanął Poe. Pomarańczowy rękaw jego stroju był rozcięty i mocno poplamiony krwią. Chłopak był ranny. Nie myśląc długo, Rey chwyciła go za dłoń i pociągnęła na bok. Na krótką chwilę udało im się przystanąć za drzewami, poza zasięgiem zgiełku, panującego na polanie. Przestraszona dziewczyna bez słowa spojrzała na postrzelone ramię przyjaciela. On, widząc to, powiedział od razu :

- To nie jest teraz najważniejsze. Rey, nie przejmuj się mną, musisz mnie wysłuchać - jego prośba była ciężka do spełnienia, lecz ona postanowiła dać mu dojść do słowa. Skinęła głową, zapewniając go o tym, że słucha. Jego głos wyrwał ją z przedziwnego stanu, w jaki -nie wiadomo, dlaczego - wpadła, zaledwie kilkanaście minut wcześniej.

- Przyleciałem tu, ponieważ pani generał, to znaczy twoja matka, powiedziała, że coś się zbliża... Sam nie wiem, ty pewnie lepiej rozumiesz Moc i te sprawy - złapał się za czoło - nie wiem, co tu się dzieje, ale jest coś, co...

- Do czego ty zmierzasz? - przerwała mu, widząc, że ma dla niej bardzo ważną wiadomość.
Odetchnął głęboko.

- Spotkałem Finna - dziewczyna spojrzała na pilota, z niedowierzaniem. Do jej serca powróciły wszystkie emocje. Zaatakowały ją ból, szok i wyrzuty sumienia.

- Gdzie on jest!?- wykrzyknęła.

- Zabrali go na programowanie, dosłownie przed chwilą chciał mnie zabić i - wskazał na ranę - prawie mu się udało. Ustawiłem blaster na ogłuszanie i...

- Strzeliłeś do Finna z blastera!?

- Nic mu nie jest - Poe postarał się ją uspokoić - Tylko go drasnąłem. Ukryłem go, jest niedaleko - wskazał palcem kierunek, o którym mówił. Kilka sekund później osunął się na ziemię. Rey nie wiedząc, co zrobić, ukucnęła przy nim.

- Poe, posłuchaj, muszę tam iść i sprawdzić, czy nic mu nie jest. Proszę cię zostań tu i nie próbuj już walczyć, znajdę pana Luke'a i wrócimy do domu - chłopak uśmiechnął się blado. W tamtej chwili podbiegł do nich Chewbacca. Zawył z niepokojem, widząc zakrwawiony strój pilota. Schylił się i przerzucił jego rękę przez swoje ramię.

Potomkowie Mocy • Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz