" - Powiedz mistrzowi, że muszę bezzwłocznie odwiedzić D'Qar. Teraz. W tej chwili."
- Przecież chcę dokładnie tego co ty - powiedział Ren patrząc w puste oczy wypalonej maski Dartha Vadera - dziś ci udowodnię, dziadku. Udowodnię tobie, Naczelnemu Wodzowi, wam wszystkim - nie usłyszał odpowiedzi, jednak czuł wiszącą w powietrzu złowrogą obecność. Wiedział, że Lord stoi tuż za nim, ale nie śmiał się odwrocić. Bezpieczniejsza była rozmowa ze zniszczonym reliktem. Chłopak wstał i zacisnął dłonie w pieści - wszyscy popamiętają mnie na długo.
Tego samego dnia zebrał wojsko szturmowców i wyruszył złożyć wizytę swojej rodzinie i całemu Ruchowi Oporu. Jak sam zapowiedział, nie zamierzał czekać ani chwili dłużej. Zamiast Huxa, stanowisko generała na tę misję zajął jego zastępca. Cała wyprawa była bardzo spontaniczna, lecz przyświecał jej konkretny rozkaz - zniszczyć bazę, zabić jak najwiecej ludzi, w tym wszystkich z rodziny Solo i Skywalkerów. Tym razem Snoke dał Renowi wolną rękę. Wiedział, że zrobił wszystko, co mógł, by przygotować go do ostatecznego starcia, a chłopak jest jak najbardziej gotowy. Cel został wyznaczony. Moc pokierowała Kylo we wskazaniu miejsca. Statki wyruszyły.
***
Poe, jak każdego popołudnia, odpoczywał w swojej sypialni, gdy - ni z tego, ni z owego -usłyszał pukanie. Zdziwił się, ponieważ zazwyczaj nikt nie przeszkadzał mu, poza służbą, a ani Rey, ani Finn nie byli obecni obok niego.
- Proszę? - powiedział z pytaniem w głosie. Drzwi uchyliły się i po chwili stanęła w nich generał Solo. Chłopak wstał i przywitał ją najcieplej, jak umiał, mimo to wciąż nie mógł zrozumieć, czemu zawdzięcza tę wizytę. Kobieta pytająco wskazała na krzesło. Pilot odsunął je, by mogła usiąść i zajął miejsce naprzeciwko niej.
- Poe, wybacz, że nachodzę cię poza służbą, ale mam bardzo ważną sprawę. Zdaje mi się, że nie może czekać ani chwili, a ty jesteś jedyną osobą, która mogłaby choć trochę mnie zrozumieć.
- Słucham pani generał - odparł zaniepokojony. Leia zaczęła mowić.
- Wiem, że być może tego nie pojmiesz, ale czuję... pewną obecność. Coś się zbliża. A raczej ktoś.
- Jest pani pewna? - kobieta miała rację, nie rozumiał zbyt wiele.
- Posłuchaj mnie - zaczęła inaczej - nigdy nie byłam Jedi, ale mam w sobie Moc niemal tak silną jak Luke i ...Poe, ona mówi mi, że niedługo stanie się coś strasznego. Jesteśmy w niebezpieczeństwie. Poważnym niebezpieczeństwie.
- Jakie są rozkazy? - zapytał, nie wiedząc, jak zareagować na jej wyznanie.
- Bardzo potrzebuję tutaj Luke'a.
- Nie wiemy gdzie jest.
- Ja wiem. To też jestem w stanie wyczuć. Jest jedno miejsce... Myślę, że on i Rey - westchnęła - poszli na wschód, w stronę świątyni Jedi.
- Świątyni Jedi!?- wzrok pilota o mało nie przebił jej na wylot.
- Nie powinnam ci tego mowić - staruszka skarciła się sama - być może ta walka powinna zostać pomiędzy nimi, ale zrozum, straciłam męża i syna. Teraz moja córka i brat... Nie zostawię ich, gdy wiem, że mogę im pomoc.
- Jak sobie pani życzy, sprawdzę gotowość naszych statków - odparł Poe - jeśli wszystko dobrze pójdzie, za godzinę polecimy na zwiad - w tej samej chwili, w bazie, rozległ się niezwykle głośny i przeszywający dźwięk.
![](https://img.wattpad.com/cover/60137173-288-k799487.jpg)
CZYTASZ
Potomkowie Mocy • Star Wars
Fanfic(Pisane przed powstaniem Ostatniego Jedi. Alternatywna wersja wydarzeń.) Baza Starkiller została zniszczona, a Han Solo zabity przez własnego syna, który przeszedł na ciemną stronę Mocy. Luke Skywalker decyduje się wrócić z wyspy, na której samotnie...