Rozdział 1

4.6K 163 20
                                    

             Luke Skywalker ze spokojem przyglądał się krajobrazowi, malującemu się za oknem. D'Qar bez zwątpienia nie należała do jego ukochanych planet, lecz musiał przyznać sam przed sobą, że miło było znów skonfrontować się z rzeczywistością tętniącej życiem galaktyki. Choć od powrotu większość czasu spędzał samotnie, czuł obecność, która była częścią jego dawnego ja - pełnego ducha walki młodzieńca. To właśnie dzięki niej miał wrażenie, jakby ubyło mu conajmniej dwadzieścia lat. Przenikająca go moc była żywa, jak krew płynąca w tętnicach. Przybyło mu sił. Skywalker myślał, że dawno temu utracił je bezpowrotnie, ale odkąd tylko wszedł na pokład statku, wszystko zmieniło się nie do poznania. Coś jakby zresetowało jego umysł, który po latach samotności i ukrycia został zupełnie zniszczony przez zagłuszające wszystko inne i  wciąż narastające  poczucie winy, i porażki. Luke uznał, że to najwyższy czas, by zostawić przeszłość za sobą i powrócić do świata żywych. Dość już czasu pokutował za grzechy sprzed lat. Teraz musiał walczyć, by nie dopuścić do narodzenia się kolejnych. Zrozumiał to w czasie spotkania z załogą Sokoła Millenium lecz nie w chwili, gdy - pierwszy raz od dawna - wziął do ręki swój miecz świetlny, nie ,  gdy usłyszał triumfalne wycie Chewbaccy, cieszącego się na jego widok, nawet nie wtedy, gdy spojrzał w zmęczone oczy siostry, osadzone na jej mądrej, spokojnej twarzy. Tym, któremu udało się skończyć z Luke'iem, własnowolnie uwięzionym na wyspie, był niepozorny droid - model C-3PO. To właśnie on zawiadomił mężczyznę o śmierci kapitana Solo i ta informacja okazała się kluczowa. Robot słynął ze swojej szczerości i wyręczył wszystkich obecnych, opowiadając całą smutną historię i kończąc słowami "Przykro mi panie Luke, ale to wszystko stało się w czasie szukania pańskiej kryjówki" czego generał Leia nie mogła mu wybaczyć. Skywalker widział w życiu wiele śmierci, jednak ta wiadomość dogłębnie nim wstrząsnęła. Doszło do niego, jaki ogrom czasu stracił będąc z dala od całego świata i jak wiele rzeczy mogło potoczyć się inaczej. Wrócił. Być może miał przed sobą jeszcze jedną szansę, ale przed wejściem w nowe życie, zarówno miał poczucie obowiązku, jak i chciał wziąć udział w ceremonii pogrzebowej Hana. Jego przyjaciel był wielkim człowiekiem i zasłużył na to, aby pożegnali go wszyscy członkowie jego dawnej i obecnej załogi. Nie mogło zabraknąć tam takiej postaci, jak Luke. Poza tym, mężczyzna nie byłby w stanie zostawić siostryw takiej sytuacji bez oparcia. Uroczystość miała się odbyć wieczorem, a uczestniczyć w niej pozwolono tylko najbliższym. Nikt nie chciał rozgłosu. Najwyższy Porządek miał swoje priorytety i było niemalże oczywiste, że obecnie nie zdecyduje się na atak lecz nie można było ryzykować wystąpieniem przecieku informacji na temat zebrania tylu ważnych i poszukiwanych członków rady Nowej Republiki w jednym miejscu. Nagle myśli Skywalkera przerwał gwałtowny ruch za oknem. Coś szybko przefrunęło po trawie, piszcząc z dezaprobatą. Jego oczom ukazał się podopieczny jednego z młodych pilotów, model BB-8. Za nim, jak strzała, wyskoczył ciemnoskóry chłopak i po kilku chwilach zaczęli niefortunne zapasy, w których człowiek - bez wątpliwości -nie miał szans. Gdy mały uwolnił się z objęć przeciwnika, zapikał szyderczo, po czym zgrabnie potoczył się w drugą stronę. Luke uśmiechął się pod nosem i pokręcił głową. Lubił obserwować młode pokolenie, do złudzenia przypominało mu jego samego oraz jego przyjaciół za czasów bitwy o Yavin. Doszedł do wniosku, że aż nazbyt dobrze zrozumiał swojego wuja Owena, z którym kiedyś nie mógł dojść do porozumienia. W wieku dwudziestu lat Luke był tak samo żądny przygód, jak oni lecz z ich upływem ponad wszystko zaczął cenić sobie spokój i stabilność. Taki już chyba był naturalny porządek rzeczy. Zestarzał się, nie miał co do tego wątpliwości, a oto przyszedł czas, by zacząć żegnac przyjaciół i ustępować miejsca młodym. Gdy Jedi myślał o Hanie był przekonany, że on nie dał się pokonać upływowi czasu. 3PO podczas rozmowy potwierdził jego przypuszczenia i opowiedział o tym jak Solo, pomimo wieku, wykonywał takie manewry, jak hamowanie z prędkością światła na kopule stacji bojowej Najwyższego Porządku. Tacy ludzie nie powinni odchodzić. Była to zbyt wielka strata dla otaczającego ich świata. Niestety, każda misja dobiega kiedyś końca, a jej bohaterowie pozostają żywi jedynie w pamięci najbliższych oraz w opowiadanych z pokolenia na pokolenie legendach.

Potomkowie Mocy • Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz