Rozdział 4(edit)

1.1K 49 4
                                    

rozdzial 4
Siedziałam dłuższą chwilę na kanapie i zastanawiałam się kim była ta kobieta. Dawid palił papierosa na tarasie. Wiem, że nie powinnam go pytać no bo kim ja jestem, żeby cokolwiek mi opowiadał o swoim życiu. Nikim. Tylko bym go zdenerwowała a tego nie chciałam.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi, głośne rozmowy i śmiechy.
- Dawid! - usłyszałam męski głos. - Najwyraźniej to byli co koledzy o których mówił.
A więc ma na imię Dawid.
Zobaczyłam trójkę chłopaków przed soba. Dwóch z nich kojarzyłam z uliczki, tego jednego nie widziałam wcześniej. Nie wygladali groźnie więc byłam spokojna. Patrzyli na mnie ze zdziwieniem ale nic nie powiedzieli. Było mi strasznie głupio siedzieć tam.
- Dawid! - krzyknał ponownie ten wyższy. - Kogo Ty tu znowu przyprowadzileś?!
Czemu oni sa tacy nerwowi? Chryste.
Dawid szybko pojawił się obok nas. Poczułam mocny zapach papierosów pomieszany z jego pięknymi perfumami. Jezu, nie mogę tak myśleć. Szybko się otrzasnełam.
- Umm, właśnie chłopaki, musimy porozmawiać. - powiedział do nich. - Na osobności. - ruszył do innego pomieszczenia, prawdopodobnie kuchni.
- A Ty nie ruszaj się stad. - przystanał na chwilę i zwrócił się do mnie ostrym tonem.
Przecież nawet nie wiem gdzie jestem a on myśli, że uciekne? Zaśmiałam się sama do siebie.

*DAWID*
- Kim jest ta dziewczyna? Ile mam jeszcze czekać na jakiekolwiek wyjaśnienia? -  denerwował się Igor, on tu rzadzi więc rozumiałem jego zachowanie. - Mam nadzieję, że to nie Twoja kolejna zabawka na jedna noc.
- Nie wydaję mi się. - zaczałem wszystko opowiadać od poczatku... - Kiedy miałem strzelać nagle tej małej suce zadzwonił telefon. - zaśmiałem się.
- Kurwa! - krzyknął Igor. - Przecież wiesz, że nie możemy ryzykować tak dużo. - wstał i zaczął nerwowo chodzić - Co gdyby była to policja?
- Nie martwię się o to, nie wydaje mi się, że coś powie.
- Jak to? - Igor popatrzył na mnie przykładając sobie do ust puszkę z piwem.
- Nie przejmuje się tym zbytnio, jedyne o czym pierdoli to to, że chce tylko wrócić do domu i zadzwonić do przyjaciółki. - wzruszyłem ramionami.
- Nie możemy ryzykować Dawid. - wtrącił się w końcu Sebastian. - Co jak wyjdzie stąd a zaraz po tym odwiedzi nas jebana policja? Wiesz przecież, że nas podejrzewają, nie możemy dać im kolejnych znaków.
- Sebastian ma rację, ona zostaję. - zadecydował Igor.
- Co kurwa?! - krzyknąłem i natychmiast wstałem z miejsca. - Nie chce jej tu, nie potrzebne nam nowe problemy!
- Daj spokój Dawid. - uspokajał mnie Deny. Był najbardziej ogarniętą osobą i nie wdawał się w nasze kłótnie za co czasem w myślach mu dziękowałem bo gdyby nie on, pozabijalibyśmy się tutaj.
- Nie mów mi co mam robić do cholery. - wyszedłem z kuchni i poszedłem do swojego pokoju po koszulkę.Po chwili wróciłem do Anastazjii. Siedziała spokojnie na kanapie, tam gdzie wcześniej.
- Cóż, nie wrócisz dziś do domu. - warknąłem.
Dziewczyna otworzyła usta.
- Co? Myślałam, że wychodzę.
- Źle myślałaś, zostajesz na noc. - podałem jej koszulkę. - Ubierz to. - powiedziałem stanowczo i zaprowadziłem ją do swojego pokoju.
- Gdzie mam spać?
- Na podłodze. Baw się dobrze. - warknąłem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.
Szedłem korytarzem prosto do pokoju Sandry. Wszedłem i oplotłem rękami jej talię i zacząłem składać pocałunki na jej  szyi.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz