Rozdział 12

972 51 0
                                    

*ANASTAZJA*

Miałam słabsza głowe niz Alan, mimo ze wiedziałam co się dzieje czułam się źle więc po północy zaproponował, że mogę przenocować u niego. Od razu się zgodziłam bo mieszkał blisko. Trzymał mnie mocno jedną ręką za biodro i wyprowadził na zewnątrz. Poczułam się trochę lepiej.

*DAWID*

Jeździłem autem w pobliżu domu w którym odbywała się impreza i uważnie go obserwowałem.
Nagle zobaczyłem dziewczynę. To ona. Była z jakimś chłopakiem i nie spodobało mi się to. Szła razem z nim chwiejnym krokiem co oznaczało, że jest pijana. On zresztą też. Zatrzymałem auto i wyszedłem z niego. Chłopak trzymał ręce na dole jej pleców. Przez ten widok zacisnąłem szczęke i podszedłem do nich od tyłu.

- Zostaw ją. - powiedziałem ostrym tonem a oni odwrócili się w moją stronę.
Nie znałem go, musiał być tu nowy bo znam wszystkich mieszkańców w pobliżu.

- Dawid, co Tu robisz? - spytała Anastazja radosnym tonem.

- Kto to? - popatrzył na nią jej towarzysz.

- Ah, nikt ważny - machnęła ręką i odwróciła się do tyłem ciągnąc za sobą kolegę.
Byłem wściekły, że mnie tak ignorowała.

- Znalazłaś sobie klienta? - zaśmiałem się sztucznie i złapałem ją za nadgarstek.

Odwróciła się do mnie z lekko otwartymi ustami.

- Zamknij usta, oszczędzaj na potem. - prychnąłem.

Jej kolega rzucił się na mnie z pięściami. Był nikim więc go poprostu odepchnąłem na ściane.

- Pójdziesz ze mną. - pociągnąłem ją za sobą.

- Zostaw mnie! - wyrywała mi się. - Za kogo Ty mnie masz?! - miała łzy w oczach a ja zacząłem żałować, słów które wypowiedziałem.

- Chodź, nie rób problemu. - rzuciłem krótko i wepchnąłem ją na miejsce pasażera obok mnie a sam wszedłem na miejsce kierowcy.

- Przenocujesz u mnie. I nie chcę słyszeć sprzeciwu. - odpaliłem samochód i ruszyłem do domu.
Kiedy Anastazja się nie odezwała położyłem ręke na jej kolanie.

- Nie dotykaj mnie.

- Nie dramatyzuj. - na te słowa odepchnęła moją ręke a ja westchnąłem

Kiedy dotarliśmy na miejsce, Ana szybko wysiadła trzaskając drzwiami.

- Ej uważaj. - powiedziałem.

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi domu. Podbiegłem do niej i przytuliłem od tyłu splatajac ręce na jej brzuchu.

- Chcę tylko żebyś była bezpieczna. - powiedziałem w jej szyje dotykajac jej lekko ustami.

- I myślisz, że przy Tobie jestem? - powiedziała cicho.
Miała rację, nie jest.

- Ana, nie ufam mu. - stwierdziłem

- Nawet go nie znasz! - krzyknęła i odwróciła się przodem do mnie. - Nie jestem Twoja własnościa.

Zgasiła mnie tymi słowami. A tak bardzo bym chciał, żeby była moja.

- Jeszcze. - powiedziałem do siebie i otworzyłem drzwi. Zaprowadziłem ja do mojego pokoju.

- Trzymaj. - podałem jej koszulkę.

- Po co?

- Dla jaj. - syknałem. - No jak myślisz madralo? Nie będziesz spała w sukience.

- Ani nie będe spała w Twoich ciuchach.

- To możesz spać bez, mi się spodoba. - przygryzłem wargę.

Przerwóciła oczami, wzięła odemnie koszulkę i poszła do łazienki.
Położyłem się na łóżku. Po chwili usłyszałem:

- Znowu mam spać na podłodze? - zapytała odkładajac sukienke na fotelu.

- Nie - odpowiedziałem z uśmiechem. - Chodź do mnie.

Przesunałem się i poklepałem miejsce obok siebie.

Podeszła do łóżka nieśmiało. Była taka niewinna. Koszulka sięgała jej do połowy uda, oblizałem usta na ten widok.

- No dalej, nie gryzę. - pociagnałem ja lekko do siebie za ręke.

Położyła się trochę dalej ode mnie.
- Nie badź zła. - popatrzyłem jej w oczy na co odwróciła wzrok. - Żałuję tego.

Usłyszałem tylko wzdychnięcie.

Złapałem ja za podbródek żeby na mnie popatrzyła i popatrzyłem w jej oczy jeszcze głębiej.

- Denerwujesz mnie.

- Naprawde? - przejechałem palcem po jej policzku. - To Cię denerwuje? - przybliżyłem swoją twarz do niej prawie stykając się swoimi wargami z jej.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz