*ANASTAZJA*
Miałam słabsza głowe niz Alan, mimo ze wiedziałam co się dzieje czułam się źle więc po północy zaproponował, że mogę przenocować u niego. Od razu się zgodziłam bo mieszkał blisko. Trzymał mnie mocno jedną ręką za biodro i wyprowadził na zewnątrz. Poczułam się trochę lepiej.
*DAWID*
Jeździłem autem w pobliżu domu w którym odbywała się impreza i uważnie go obserwowałem.
Nagle zobaczyłem dziewczynę. To ona. Była z jakimś chłopakiem i nie spodobało mi się to. Szła razem z nim chwiejnym krokiem co oznaczało, że jest pijana. On zresztą też. Zatrzymałem auto i wyszedłem z niego. Chłopak trzymał ręce na dole jej pleców. Przez ten widok zacisnąłem szczęke i podszedłem do nich od tyłu.- Zostaw ją. - powiedziałem ostrym tonem a oni odwrócili się w moją stronę.
Nie znałem go, musiał być tu nowy bo znam wszystkich mieszkańców w pobliżu.- Dawid, co Tu robisz? - spytała Anastazja radosnym tonem.
- Kto to? - popatrzył na nią jej towarzysz.
- Ah, nikt ważny - machnęła ręką i odwróciła się do tyłem ciągnąc za sobą kolegę.
Byłem wściekły, że mnie tak ignorowała.- Znalazłaś sobie klienta? - zaśmiałem się sztucznie i złapałem ją za nadgarstek.
Odwróciła się do mnie z lekko otwartymi ustami.
- Zamknij usta, oszczędzaj na potem. - prychnąłem.
Jej kolega rzucił się na mnie z pięściami. Był nikim więc go poprostu odepchnąłem na ściane.
- Pójdziesz ze mną. - pociągnąłem ją za sobą.
- Zostaw mnie! - wyrywała mi się. - Za kogo Ty mnie masz?! - miała łzy w oczach a ja zacząłem żałować, słów które wypowiedziałem.
- Chodź, nie rób problemu. - rzuciłem krótko i wepchnąłem ją na miejsce pasażera obok mnie a sam wszedłem na miejsce kierowcy.
- Przenocujesz u mnie. I nie chcę słyszeć sprzeciwu. - odpaliłem samochód i ruszyłem do domu.
Kiedy Anastazja się nie odezwała położyłem ręke na jej kolanie.- Nie dotykaj mnie.
- Nie dramatyzuj. - na te słowa odepchnęła moją ręke a ja westchnąłem
Kiedy dotarliśmy na miejsce, Ana szybko wysiadła trzaskając drzwiami.
- Ej uważaj. - powiedziałem.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi domu. Podbiegłem do niej i przytuliłem od tyłu splatajac ręce na jej brzuchu.
- Chcę tylko żebyś była bezpieczna. - powiedziałem w jej szyje dotykajac jej lekko ustami.
- I myślisz, że przy Tobie jestem? - powiedziała cicho.
Miała rację, nie jest.- Ana, nie ufam mu. - stwierdziłem
- Nawet go nie znasz! - krzyknęła i odwróciła się przodem do mnie. - Nie jestem Twoja własnościa.
Zgasiła mnie tymi słowami. A tak bardzo bym chciał, żeby była moja.
- Jeszcze. - powiedziałem do siebie i otworzyłem drzwi. Zaprowadziłem ja do mojego pokoju.
- Trzymaj. - podałem jej koszulkę.
- Po co?
- Dla jaj. - syknałem. - No jak myślisz madralo? Nie będziesz spała w sukience.
- Ani nie będe spała w Twoich ciuchach.
- To możesz spać bez, mi się spodoba. - przygryzłem wargę.
Przerwóciła oczami, wzięła odemnie koszulkę i poszła do łazienki.
Położyłem się na łóżku. Po chwili usłyszałem:- Znowu mam spać na podłodze? - zapytała odkładajac sukienke na fotelu.
- Nie - odpowiedziałem z uśmiechem. - Chodź do mnie.
Przesunałem się i poklepałem miejsce obok siebie.
Podeszła do łóżka nieśmiało. Była taka niewinna. Koszulka sięgała jej do połowy uda, oblizałem usta na ten widok.
- No dalej, nie gryzę. - pociagnałem ja lekko do siebie za ręke.
Położyła się trochę dalej ode mnie.
- Nie badź zła. - popatrzyłem jej w oczy na co odwróciła wzrok. - Żałuję tego.Usłyszałem tylko wzdychnięcie.
Złapałem ja za podbródek żeby na mnie popatrzyła i popatrzyłem w jej oczy jeszcze głębiej.
- Denerwujesz mnie.
- Naprawde? - przejechałem palcem po jej policzku. - To Cię denerwuje? - przybliżyłem swoją twarz do niej prawie stykając się swoimi wargami z jej.
CZYTASZ
Dwa oblicza. | D.K |
FanfictionDawid Kwiatkowski w zupełnie innym wcieleniu. Jakie problemy przez to bedzie miała spokojna Anastazja? Jaki jest i co ukrywa? Czy znajomość z nim będzie dla niej błędem? (nie jest sławny, początek jest zaczerpnięty z innego ff)