Rozdział 8

956 46 1
                                    

*DAWID*
Oczywiście, że musiałem skłamać. 
Położyłem się na łóżku i zaczałem myśleć o Anastazjii. Po chwili usłyszałem, że do pokoju wchodzi Sandra.

- Czego chcesz? - spytałem i rzuciłem jej krótkie spojrzenie.

- Ciebie. - powiedziała swoim słodkim głosem.

- Wyjdź, nie mam czasu.
- Zobaczymy kto pierwszy do kogo przyjdzie. - popatrzyła na mnie i trzasnęła drzwiami.

Sandra nie była dla mnie nikim ważnym, potrzebowałem jej dla relaksu, nie darzyłem jej żadnym uczuciem. Nie potrafiłem być sam i nie chodzi tu o miłość. Sandra mieszka z nami od roku, nie rozmawiam z nia często, ale mimo tego nadal tu jest bo wie, że bezemnie byłaby zwykła szmata w oczach innych. W moich już jest. Igor, Sebastian i Deny nie tolerowali zwiazków bo przeszkadzały w tym, czym się zajmujemy.

Wyjałem telefon i zadzwoniłem do mojego brata.
- Michał mam sprawę. - powiedziałem

- Co jest bracie?

- Dowiedz się wszystkiego o Anastazjii. - zaczałem. - Nie wiem jak ma na nazwisko ale mieszka na ulicy Słonecznej. Daj mi znać jak najszybciej.

- Jasne, już się zabieram do roboty.

- Dzięki. - rozłaczyłem się i wyszedłem z pokoju kierujac się do swojego samochodu.

- Gdzie idziesz? - spytał Deny

- Nie Twoja sprawa- syknałem, szybko wyszedłem z domu i odjechałem.

*ANASTAZJA*
Po pracy byłam tak zmęczona, że ściagnełam z siebie ubrania zostawiajac tylko bielizne i wskoczyłam do łóżka od razu zasypiajac.
Obudziło mnie pukanie. Byłam zdezorientowana bo nie wiedziałam skad dochodzi, wstałam i zobaczyłam czy nie ma nikogo za drzwiami od mojego pokoju. Nikogo nie było. Odwróciłam się i mało co nie umarłam na zawał. Za oknem zobaczyłam jakaś postać, musiałam powstrzymać się od krzyku bo obudziłabym mamę. Po chwili rozpoznałam osobę. Cholera!
Zdałam sobie sprawę, że to Dawid a ja byłam prawie naga. Okryłam się szybko kołdra i otworzyłam drzwi balkonowe.

- Czego chcesz? - powiedziałam cicho. - Wystraszyłeś mnie!

-  A ja przyznam, że podobał mi się ten widok. - zaśmiał się

- Co Ty sobie wyobrażasz?! - powiedziałam zirytowana.
Gdy zobaczyłam jego znaczacy uśmiech od razu zrozumiałam, że to bylo dwuznaczne.

- Albo nie chcę wiedzieć.. - dodałam szybko.

- Wpuścisz mnie? - spytał.

- Czemu miałabym to zrobić?
Nie odpowiedział tylko pchnal drzwi na co ja poleciałam do tyłu, dobrze że utrzymałam równowagę, inaczej upadłabym na podłogę.

- Zwariowałeś?!

- Nie będe się o nic prosić. - uśmiechnał się i przesunał palcem po moim ramieniu a mnie po calym ciele przeszły dreszcze.
Nie, nie, nie.
Odepchnęłam jego ręke.

- Czego odemnie chcesz? - spytałam.

- Porozmawiać.

- O czym ty... - nie zdażyłam dokończyć bo Dawid gwałtownie mnie pocałował. Minęło kilka sekund zanim zorientowałam się, co robimy. Pod wpływem emocjii oddałam mu pocałunek i wplotłam ręke w jego włosy drugą przytrzymując kołdrę. Naparł na mnie bardziej swoim ciałem wbijając palce w moje biodra. Nie przerywałam pocałunku, smakował papierosami ale nie przeszkadzało mi to.
Po chwili jednak ocknęłam się.

- Dość. - powiedziałam stanowczo.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz