Rozdział 14

859 50 1
                                    

*ANASTAZJA*

- Ciebie. - powiedział cicho Dawid i pocałował mnie ponownie przysuwajac moje biodra do siebie.
Na początku nie protestowałam, ale to wszystko za szybko się dzieję.

- Okej, nie rób tak więcej.

- Ana, o co znowu chodzi? - oblizał usta i popatrzył na mnie smutnymi oczami.

Aż zrobiło mi się żal bo nigdy nie widziałam żeby w jego oczach był smutek. Zazwyczaj była to złość.

- Dawid, to naprawdę nie ma sensu. - przyznałam w końcu. - Nie teraz.

- Co? O czym Ty mówisz? - był na skraju wybuchu.

- Po prostu. - wzruszyłam ramionami.

- Chciałem z Toba porozmawiać normalnie. - podniósł swój ton. - Ale najwyraźniej się kurwa nie da bo zachowujesz sie jak pierdolona królewna.

Nagle Dawid uderzył w ścianę obok mnie z taką siłą że drgnęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.

- I właśnie dlatego. - wyminęłam go i jak najszybciej zbiegłam na dół.
Usłyszałam kroki Dawida za sobą, nawet się nie obejrzałam tylko wyszłam.

- Nie próbuj za mną iść.

Przy Dawidzie moje serce biję szybciej ale przeraża mnie i sama nie wiem czy chce coś do niego czuć. Gubię się we własnych myślach. I jeszcze Alan. Chciał się dziś spotkać i zaproponował pomoc przy przeprowadzce.
Kiedy wróciłam do domu, wzięłam prysznic i od razu zaczęłam pakować rzeczy do pudeł żeby nie myśleć o NIM.
Wieczorem przyjechał po mnie Alan, dużym autem, które pożyczył od taty.

- Cześć mała. - przywitał się ze mna dajac buziaka w policzek.

- Hej. - uśmiechnęłam się.  - Dziękuje że nam pomożesz.

- Nie ma sprawy. - zaczał pakować pudła do samochodu.

- Alan.. - zaczęłam. - Przepraszam za wczoraj.

- Jest okej. Kto to był?

- Umm, znajomy. - powiedziałam i pomogłam przyjacielowi z pudłami.

- To wszystko? - spytał i rozgladnał się. - Sara czeka na nas na miejscu.
- Tak, możemy jechać.

Cały wieczór rozpakowywałyśmy się i urzadzałyśmy mieszkanie. Nie powiedziałam Sarze jeszcze o Dawidzie, czekałam na dobra okazje.
****
- Fajnie było spędzić razem czas znowu. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Też mi się podobało. - poklepał mnie lekko po nodze. - W szkole nadrobimy te stracone lata.

- Nie mogę się doczekać, dobranoc Alan. - pożegnałam się z nim przytulajac go.

- Słodkich snów.

Po tych słowach wysiadłam z samochodu i wzdychnęłam.
Weszłam po cichu do domu żeby nie obudzić mamy, która pewnie już spała.

*DAWID*
Tak byłem pojebany, tak, zakradłem się do jej pokoju wchodząc znowu przez balkon. Tak, zależało mi.

Kiedy usłyszałem wchodzenie po schodach wyprostowałem się i czekałem aż Anastazja wejdzie do pokoju.

Kiedy otworzyła drzwi, szybko przyłożyła sobie ręke do ust.

- Boże, znowu mnie wystraszyłeś. Przestań to robić. - uśmiechnęła się lekko.

Wstałem z łóżka i stanąłem przy niej, zobaczyłem, że kilka kosmyków włosów opadło jej na twarz, była taka urocza. Popatrzyłem jej chwile w oczy i klęknąłem wtulając się w jej nogi.

- Przepraszam. - wymruczałem cicho.

- Dawid, głupku, przestań - zaśmiała się cicho.

- Popełniłem błąd, muszę się opanować. Nie chcę Cię skrzywdzić. - popatrzył na mnie.

- Oboje popełniliśmy. - położyła dłonie na moich ramionach. - Wstań proszę. 

Wstałem i od razu przytuliłem ja mocno do siebie i pocałowałem w głowę.

- Spotkamy się jutro? - spytałem.

- Czy Ty właśnie zapraszasz mnie na randkę?

- Ja? - oblizałem wargę ze zdenerwowania

- Tak Ty! - wbiła palec wskazujący w moją klatkę piersiową śmiejąc się.

- Jeśli tylko tego chcesz, kochanie.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz