Rozdział 15

965 55 6
                                    

- Jeśli tylko tego chcesz, kochanie- powiedział Dawid.

- Z Toba zawsze. - zaśmiałam się

- Ej, nie żartuj sobie ze mnie. - zaczał wbijać mi palce w brzuch i łaskotać na co wybuchnęłam śmiechem i próbowałam się wyrwać jednak jego ramiona były silniejsze. Złapał mnie i oplótł ręce wokół talii.

- Nie uciekniesz mi. - szepnał mi do ucha.

- Szkoda, jesteś strasznie upierdliwy. - zaśmiałam się.

- A Ty jesteś słaba kłamczucha. - popatrzył mi w oczy. - Wiem, że mnie lubisz

- Ja?- pokazałam na siebie. - Ciebie?

- Nie widzę tu nikogo innego. - uśmiechnał się szeroko

- Oh, przestań. - uderzyłam go lekko w klatke piersiowa.

- Przyznaj się! - złapał mnie za ręce. - Inaczej byś ze mna nie siedziała teraz, mała.

- Cokolwiek. - zaśmiałam się

- A jednak. - założył mi kosmyk włosów za ucho i ujął twarz w swoje ręce.

- Mówiłem Ci już kiedyś, że jesteś piękna?

- Tak, coś sobie przypominam. - uśmiechnęłam się.

- Chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy, wiesz? - przybliżył się do mnie i lekko otarł swoje wargi za moje i oblizał je.

- Myślę, że się już położe. - ziewnęłam. - Jutro się wyprowadzam.

- Co?! - odsunął się odemnie Dawid- O mój Boże, gdzie?! - złapał się za głowę.

- Spokojnie. - przytuliłam go. - Nie tak daleko. Parę ulic dalej.  - uśmiechnęłam się.
Dawid odetchnał z ulga.

- To dobrze, już myślałem, że mnie zostawiasz.

- I kto tu kogo lubi hm? - uśmiechęłam się i podniosłam jedna brew. - Przyłapany!

- Aj, przestań. - zobaczyłam jego zakłopotanie.  - Będe leciał, wyśpij się.

Pocałował mnie na pożegnanie dłuższa chwilę i przejechał ręka po moich plecach. - Dobranoc.

- Dobranoc. - uśmiechnęłam się.

Po chwili był już na balkonie.

-Ej, Dawid?

- Tak? - odwrócił się.

- Następnym razem wejdź drzwiami. - zaśmiałam się.

- Zapamiętam.

Czy go lubię? Jasne, że tak.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz