Rozdział 17

952 51 1
                                    

*DAWID*

Wracałem do domu zamyślony i zdenerwowany bardziej niż kiedykolwiek zaciskajac ręce na kierownicy. Nie mogę powiedzieć Anastazjii, że go spotkałem ale przecież domyśli się, że coś jest nie tak. Chłopakom też nie powiem, znowu zaczna pieprzyć. Cholera, eksploduje jak będe musiał trzymać to w sobie.
Bałem się, że dziewczyna dowie się o tym co robie i już całkowicie mnie nie będzie chciała znać.. Przecież kiedyś będe jej musiał powiedzieć, ale jeszcze nie teraz. Chyba.

*ANASTAZJA*

Z samego rana znowu przyjechał po mnie Alan, mieliśmy skończyć przeprowadzkę. Zauważyłam, że ma siniaka pod okiem, jest blady i chodzi obolały.

- Chryste, co Ci się stało? - spytałam go na wejściu.

- Nic takiego. - machnął ręką. - Napadli mnie na ulicy, nie przejmuj się.

- Napadli Cię i mówisz, że to nic takiego? - otworzyłam usta. - Powinieneś to zgłosić na policje!

- I tak ich nie znajdą, nie przesadzaj - usłyszałam zdenerwowanie w jego głosie więc przestałam się odzywać. Chyba miał racje, przesadzam. Jest facetem i umie się bronić.

Po tym jak rozpakowałam wszystkie rzeczy w nowym mieszkaniu stanęłam w salonie kładąc ręce na bokach i rozglądnęłam się.

- Jest świetnie. - klasnęłam z zadowoleniem.

- Idealnie - pisnęła Sara stojąca obok mnie. - Za parę godzin dowiozą reszte mebli do naszych pokoi.

- Umm, Sara - zaczęłam. - Mam randkè, dasz sobie radę?

- Randkę?! - krzyknęła ze zdziwienia - Ojej, z kim? Opowiadaj!

Zaśmiałam się na jej entuzjazm.
- Z takim jednym. - westchnęłam - Może kiedyś Cię z nim poznam. - uśmiechnęłam się.

- Myślałam, że Ty i Alan coś..

- Nie, i nie sadze aby COŚ było. - powiedziałam szybko zanim przyjaciółka zdążyła dokończyć. - Ide się przygotować. - powiedziałam i skierowałam się na góre bo Dawid nie powiedział o której zamierza przyjechać, więc może być tu nawet lada chwila.

Zdecydowałam się ubrać dżinsowe, jasno niebieskie obcisłe spodnie z wysokim stanem, do nich włożyłam pudrowo różową bluzkę z większym dekoltem i narzuciłam biały, luźny sweterek. Udałam się do łazienki gdzie zrobiłam makijaż i pokręciłam lekko włosy na prostownicy.
Czekając już ponad godzinę na Dawida przypomniałam sobie, że przecież nie zna mojego nowego adresu. Ty idiotko.
Kiedy już brałam telefon do ręki żeby do niego napisać usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem do nich podeszłam i otworzyłam.
Stał w nich oczywiście wyczekiwany przezemnie chłopak. Miał ciemne spodnie opuszczone na biodrach, białą bokserke i czarno czerwoną koszulę w kratę a jego włosy były zaczesane do góry. Mmm.

- Hej. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?

- Na pewno nie od Ciebie. - zaśmiał się.

Ha, ha żartowniś.

- Twoja mama mi powiedziała.

- Poznałeś moja mame? - zrobiłam wielkie oczy.

- Trochę. Miła kobieta. - uśmiechnał się i złapał mnie za ręke. - Kiedyś mnie z nia poznasz lepiej a teraz chodź.

Czy on coś sugerował? Kiedyś, hmm..

- Gdzie mnie zabierasz? - spytałam po tym jak usiadłam na miejscu pasażera.

- Niespodzianka. - powiedział patrzac na mnie bardzo dokładnie. - Liczyłem, że ubierzesz coś innego. - podniósł jedna brew. - Ale tak też mi się podbasz. - powiedział zagryzajac warge a ja poczułam, że się rumienie.

- Czemu nic nie mówisz? - uśmiechnał się seksownie i położył ręke na moim kolanie. - Zawstydzam Cię?

O mój boże. Od razu zrobiła się gorąca atmosfera, kiedy byłam przy nim kompletnie nie umiałam się odezwać bo brakowało mi słów.

Zaśmiał się na moją reakcje i pocałował krótko w szyję.

- Nie wstydź się mnie, jeszcze się przedemną otworzysz, uwierz. - uśmiechnął się znacząco i ruszył a mnie zamurowało.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz