Rozdział 7

1K 48 3
                                    

Nadszedł wyczekiwany przezemnie dzień. Wstałam z łóżka pełna emocjii i stresu, nie dziwne, że nie miałam problemu ze wstaniem skoro emocje tak we mnie buzowały.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam szare spodnie i zwykły różowy t-shirt żeby nie przesadzić i zrobić dobre wrażenie. Spięłam włosy, wymalowałam rzęsy i zbiegłam na dół gdzie moja mama przygotowywała już dla mnie tosty.

- Cześć! - przywitałam się z nią entuzjastycznie.

- Witaj Ana - uśmiechnęła się i podała mi tosty. - Jak się czujesz?

- Trochę się denerwuje ale przejdzie mi. Mam nadzieję.

- Dasz radę, trzymam za Ciebie kciuki. - poklepała mnie zachęcająco po plecach.

- Dziękuję mamo.

O dziewiątej byłam już w kawiarni w której miałam pracować. Rozejrzałam się po pomieszczeniu a po chwili podeszła do mnie moja nowa szefowa i zaprowadziła na zaplecze.

- Witaj w Sky Coffe, Anastazjo! - uśmiechnęła się do mnie i podała fartuszek razem z plakietką z imieniem.

- Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

- Dziękuję bardzo, Mario. - posłałam jej przyjazny uśmiech i dołączyłam do drugiej pracownicy Anity, która miała mi pokazać co mam robić.

Moim zadaniem było robienie kawy i podawanie zamówień na stoliki klientów. Spodobało mi się tu. Praca nie była męcząca a ludzie byli mili. Wiadomo, niektórzy działali mi na nerwy, ale musiałam być miła.
Po ośmiu godzinach pracy sprzątnęłam lokal i sprawdziłam czy na pewno wszystko zamknęłam. Kiedy wyszłam odetchnęłam świeżym powietrzem i udałam się wąską uliczką do domu. Wszystko nadal kojarzyło mi się z tym co wydarzyło się dwa dni temu.

*DAWID*

Minęły dwa dni odkąd spotkałem Anastazję. Myślałem o niej, to fakt ale nie traktowałem poważnie. Jednak było w niej coś co mi się spodobało. Może to, że nie bała się odezwać i nie traktowała mnie jak wszystkie inne dziewczyny..

-Ej stary! - z myślenia wyrwał mnie Deny. - Co z Tobą?

-Zamyśliłem się, sory. - powiedziałem krótko i odwróciłem wzrok.

- Od dwóch dni jesteś nieobecny. - zauważył Igor

- Chyba nawet wiem czemu. - zaśmiał się Sebastian a z nim reszta.

- Że co?

- Przyznaj, że myślisz o niej. - szturchnął mnie.

- Zamknij się - warknąłem.
Nienawidzę gdy tak mówią, nie umiem wyrażać uczuć i nie umiem o nich mówić.

-Ktoś tu się zakochał. - żartowali nadal moi kumple.

Zakochał? Na pewno nie.
- Daj mi spokój! Kurwa ile razy mam Ci powtarzać?! - wstałem, podniosłem Sebastiana za kołnierz i przyparłem do ściany. - Nie wpieprzaj się w moje życie. - popatrzyłem mu w oczy ze złościa.

- Wydaję mi się, że ta dziewczyna to problem nas wszystkich. Nie możesz się z nia spoufalać. - powiedział Igor, który od poczatku nie był zadowolony z tej sprawy. - A teraz idź stad i ochłoń.

- Miłość nie jest dla mnie, przecież wiecie - puściłem Sebastiana i udałem sie do swojego pokoju.
Na schodach przystanałem i dodałem:

- Chcę ja tylko zaliczyć.

Dwa oblicza. | D.K |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz