Prolog

1.2K 94 9
                                    

Jack nie żyje jestem załamana. Nie mam sensu teraz żyć. Mój brat stara się mnie wspierać.
Nadal siedzę przy martwym ciele ukochanego, pomimo że Toby próbuje mnie odciągnąć odpycham go i dalej trzymam Jacka w swych objęciach. Wszyscy się rozeszli na rozkaz Slendera. Zaczął padać deszcz, moje łzy mieszały się z deszczem i krwią chłopaka.
-Dlaczego?! Chciałam ciebie ocalić! Miałam okazję zapobiec temu wszystkiemu!-krzyczałam przez łzy
-Lili nie możemy już nic zrobić.-powiedział Toby trzymając mnie za ramię
-Nawet Slender nic nie może zrobić.-dodał Jeff
-Wiesz co Jeff?! Fajne pocieszenie stary!!!-wykrzyczał Toby
-Wracajmy do domu zanim się rozpada na dobre.-dodał Masky
-Dobrze....ale weźmiemy ciało Jacka.-powiedziałam ocierając łzy
-Ok.-odpowiedzieli
Chłopaki wzięli ciało Jacka, ja trzymałam jego maskę. Przyglądałam się jej uważnie, czarna maź która była na masce i otwory na oczy przypominały mi o naszym pierwszym spotkaniu. Cieszyłam się, że to właśnie wtedy poznałam ich i to jak spędzałam razem z Jackiem czas. Łzy cały czas cisnęły mi się, pozwalałam im swobodnie lecieć. Wspomniałam nasz pierwszy pocałunek, moje pierwsze morderstwo, i inne chwile jakie spędzaliśmy razem. Przycisnęłam maskę do klatki piersiowej dalej płacząc. Po kilku minutach dotarliśmy do domu.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz