Rozdział 18

486 56 23
                                    

Rozdział dedykuję: EwidentnieToJa
Fire_Ann
JackEyeless23
Iszusia
CandyHolly

Kilka godzin przed atakiem

Z.P.W Max
Ruszyliśmy z villi do ich bazy, mimo biegu wciąż mieliśmy mało czasu. Jak pomyślę nad tym co ten sukinsyn mógł jej zrobić to mam większą chęć mordu. Podbiegł do mnie tata.
-Będzie dobrze synu. Ocalimy ją.
-Dałem słowo jej ojcu nie mogę pozwolić by stała się jej krzywda.
Ojciec pokiwał głową że rozumie. Po jakimś czasie dobiegliśmy na miejsce. Ukryliśmy się za drzewami by po chwili zaatakować. Proxy i Jeff walczyli na zewnątrz a my przedarliśmy się do środka. Zabijaliśmy każdego kogo napotkaliśmy i sprawdzaliśmy pokoje. Nagle otrzymałem SMS od taty
*Dark Link przeskanował budynek szukajcie w podziemiach.*
Szybko ruszyliśmy do schodów by zbiec na dół. Trafiliśmy na korytarz gdzie panował półmrok oraz znajdowało się wiele drzwi. Wytężyłem dobrze słuch by po chwili usłyszeć krzyki z jednego pokoju. Szybko tam ruszyliśmy. Drzwi okazały się być zamknięte, Nathan wyjął siekiery i rozwalił je w drobny mak. Widok w środku był przerażający. Hope krzyczała i płakała, a ten drań się śmiał i bił ją. Zabrałem Nathanowi siekierę i wbiłem temu chujowi w plecy. Sięgnąłem potem po nóż, oderwałem go wolną ręką od dziewczyny.
-Kim ty kurwa jesteś?!-wykrzyczał
-Nie będzie dla ciebie litości skurwielu giń.-poderżnąłem mu gardło i rzuciłem nim o ścianę
Mój wzrok skierował się w stronę Nathana który podszedł do zakrwawionego ciała Hope.
-Co z nią?-zapytałem
-Straciła przytomność ale żyje.
-To dobrze, ten dupek zapłacił za swe winy.
Ubraliśmy Hope w jej ubrania oraz moją kurtkę. Było już ciemno i chłodno. Trzymałem dziewczynę na rękach, czułem jej ciepły oddech na ciele i jej chłodną skórę. Nie chciałem by tak skończyła, nie chciałem by tak cierpiała. To wszystko moja wina. Po jakimś czasie gdy dotarliśmy do villi ojciec Hope zabrał ją a ja upadłem na podłogę, a z mych oczu spływały  strumienie łez i zacząłem kaszleć.
-Max spokojnie wyjdzie z tego jest silna.-powiedział Nathan
-Ale widziałeś sam co ten pieprzony sukinsyn jej zrobił. On ją zgwałcił.-wykrzyczałem
-Chodź ty musisz odpoczywać dalej nie jesteś zdrowy.
-Jasne ale idę do Hope.
-Jak wolisz.-odpowiedział obojętnie
Udaliśmy się do sali gdzie leżała nieprzytomna Hope, a obok niej czuwali rodzice. Widziałem jak Lili bandażowała jej prawie nagie ciało, a Jack zszywał rany.
-Jak się czuje Hope?-zapytałem wchodząc do środka
-Jest stabilna ale zapadła w śpiączkę.-powiedziała Lili
-Rozumiem.-podszedłem bliżej
-Siadaj ciebie też trzeba poskładać chłopie.-powiedział Jack i zszył mi rany
Gdy skończył siedziałem na krzesełku obok. Trzymałem jej dłoń czując niewielki chłód jakim emanowało jej ciało. Jeszcze chwilę posiedziałem obok niej, zanim wyszedłem pocałowałem ją w czoło i udałem się do pokoju. Zastanawiało mnie czemu Jack nie był na mnie zły, może w końcu się do mnie przekonał.

Time skip dwa tygodnie potem

Przez te dwa tygodnie nie wydarzyło się zbyt wiele. Od tamtego dnia siedziałem trzy dni w domu bo musiałem wyzdrowieć. Przez reszę czasu chodziliśmy z chłopakami do szkoły na ostatnie dni nauki. Niestety tego dnia w szkole ktoś rozniósł plotkę na temat Hope.
Jak zawsze razem z chłopakami i dziewczynami ruszyliśmy do szkoły.

Time skip szkoła

-Ejj Max jak tam twoja dziewczyna co? A może raczej puszczalska szmata i zdzira.-wykrzyczał Andrew
Od razu czułem jak krew mnie zalewa. Jak ten pomiot ludzki śmie mówić tak o Hope. Już niech sobie szykuje trumnę koleś, bo niedługo pogrzeb będzie.
-Max chodź.-z transu wyrwał mnie Nathan
-Ogarnij się chłopie!-uderzyła mnie w twarz Janett
Złapałem się za bolące miejsce a dziewczyna miał łzy w oczach.
-J..ja nie chciałam przepraszam.
Dziewczyna zaczęła płakać, złapałem ją za policzek i otarłem łzy.
-Nie gniewam się poniosło mnie bardzo.
-Dobra ludzie przestańcie bo robicie teraz scenki kurde.-powiedział James wiercąc we mnie mordercze spojrzenie

Po kilku lekcjach w porze lanczu zaczepiały mnie cały czas jakieś puste laski miałem tego dosyć juź chciałem wyjąć nóż lub pistolet ale kurde nie bo za dużo świadków. Mój problem widzieli chłopaki.
-Max teraz będzie ostatnia lekcja więc wiesz wracamy szybko do domu.-powiedział  Nathan
-Czemu?-zapytał James
-Dostałem SMS od taty, że prawdopodobnie Hope niedługo się wybudzi i jej stan jest już w normie.
Uśmiechnąłem się nieco, a z moich oczu spłynęło kilka łez. Po ostatniej lekcji wyszliśmy ze szkoły ale napotkaliśmy dręczycieli Hope. Coś czułem że krew się poleje.
-Ooo już uciekacie do waszej zdziry słuszna uwaga.-zaśmiał się Conor
-Nie masz prawa jej obrażać!-wysyczałem przez zęby
-Ooo Max się wkurzył ojej. Wiesz pewnie ta twoja 'dziewczyna' to dawała dupę każdemu.
-Nie waż się obrażać mojej siostry ty skurwielu!-wykrzyczał Nathan
Wtedy już  nie wytrzymałem rzuciłem się na nich i pobiłem do nieprzytomności. A na koniec dodałem.
-Strzeżcie się koszmary nigdy nie śpią.
Pobiegliśmy szybko do domu nim ktoś zauważył nas.

Time skip w domu

Szybko udaliśmy się się do pokoju gdzie leżała Hope. Otworzyliśmy drzwi i zobaczyliśmy jak leży i coś czyta.

Z.P.W   Hope

Kilka godzin wcześniej

Słyszałam każde słowa jakie mówili. Ale najgorsze były i są wspomnienia. Gdy otworzyłam oczy patrzyłam na sufit i przypominałam sobie wszystko. Czułam ogromny ból nagle do pokoju wszedł Slender.
-,,Witaj dziecko. Jak się czujesz?''
-Czy to wszystko...to prawda, że ja...
-,,Przykro mi Hope ale tak to prawda. Proszę zjedz coś i tu masz kilka ciekawych książek. Niedługo chłopcy wrócą.''
-Dziękuję.
Slender znikł a, że ja nie czułam głodu postanowiłam poczytać.

Time skip obecnie

Nagle do pokoju wparowali chłopaki. Na mój widok Max zalał się łzami i podbiegł do mnie. A reszta stała wryta w podłogę.
-Hope tak się cieszę że się obudziłaś.-powiedział przez łzy i mnie przytulił
-Max nie za mocno proszę boli.-pisnęłam
-Przepraszam.
-Spokojnie wróciłam. Ile mnie tak nie było?
-,,Dwa tygodnie.''-odpowiedział Slender stojąc przy  drzwiach
-Tak długo...
-Niestety miałaś wiele ran gdy ciebie znaleźliśmy.-powiedział Nathan
-,,Dzieciaki możecie wyjść muszę zmienić bandaże Hope.''

Z.P.W   Max

-Ja zostaję.-odpowiedziałem
James i Nathan wyszli, Slender podszedł i zdjął kołdrę z Hope. W zasadzie nie widziałem jak bardzo była ranna. Tamtego dnia była brudna i cała we krwi. Teraz jej ciało było w bandażach przesączonych krwią. W tej chwili widziałem jak wiele ran i siniaków ma nie wiem co by było gdyby ją zabili. Nawet nie chciałem o tym myśleć.
-,,Spokojnie chłopcze jest w dobrych rękach wyliże się''-powiedział do mnie Slender

Po jakimś czasie Slender znikł i zostaliśmy sami. Teraz Hope była nieco mniej pokiereszowana niż tamtego dnia. Teraz wiem, że muszę uważać by jej krzywdy nie zrobić. Jej ojciec by mnie zabił gdybym coś nie tak zrobił.
-Max nad czym tak myślisz?-wyszeptała ledwo słyszalnie
-Nad ostatnimi wydarzeniami.
-Rozumiem.
Po chwili ciszy spytała.
-Max aż tak źle ze mną?-zapytała odwracając głowę na bok
-Nie Hope. Musisz dużo odpoczywać a szybko wrócisz do nas.
Ująłem delikatnie jej podbródek tak by patrzyła mi w oczy, po chwili wpiłem się delikatnie  w jej usta lekko je muskając. Po paru chwilach odsunąłem się a ona wydała jęk niezadowolenia.
-Głodna wrażeń?-zapytałem z figlarnym uśmiechem
-Jeśli już to gofry z bitą śmietaną.
-Oczywiście kochanie.-cmoknąłem ją w czoło i wyszedłem z pokoju

Z.P.W   Hope

Gdy tak siedziałam do pokoju wszedł Damon z misiem którego mu dałam ostatnio. Chłopiec usiadł obok mnie i wtulił się mówiąc.
-Wyzdrowiejesz?-spytał
-Tak...ale muszę odpoczywać.
-To dobrze.
-Coś się stało?
Damon otworzył usta by coś powiedzieć ale do pokoju wszedł Max z tacą pełną gofrów.
-Nawet nie wiesz jak wiele...-odparł tajemniczo Max

POLSAT.....
Witajcie kochani wstawiam kolejny rozdział trochę późno ale zawsze coś. Wiem pewnie trochę nudny jak flaki z olejem.
Jeśli macie jakieś propozycje co dalej pisać piszcie w kom.
Nie zapominajcie o gwiazdkach i wgl.
Dzięki za uwagę Dobranoc.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz