Następnego dnia rano
Gdy się obudziłam znowu to samo zwymiotowałam tym razem samą krwią. Przemyłam twarz i spojrzałam w lustro. Po drugiej stronie widziałam Jacka. Robił te same ruchy co ja do momentu gdy poczułam jak mnie całuje?
-Jack to naprawdę ty?!-wykrzyczałam
Jack w lustrze uniósł palec do ust na znak ciszy. Po chwili zniknął a ja przetarłam oczy.
-Nie to nie możliwe. To tylko zwidy były na pewno.
Usłyszałam w pokoju głos Jane.
-Hej Lili jak tam....o matko Lili co ci jest? Jesteś bledsza od Jeffa.
-Witaj Jane ja muszę porozmawiać z tobą.
-Mów kochana co ciebie trapi.
-Teraz ostatnio zaczęłam wymiotować rano i na wieczór, na koniec już tylko wypluwałam krew. Ale teraz była sama krew.
-Hmm czy miałaś teraz ,,złe dni''.
-Nie, powinnam mieć trzy dni temu.
-Cholera ty chyba jesteś w ciąży.
-Co?! Nie to nie możliwe.
-Posłuchaj mnie idź do Slendera po jakieś tabletki. Ja pójdę do apteki kupić test i jak wrócę to sprawdzisz. Jak będziemy wiedziały jaki wynik wymyślimy co dalej.
-Dobrze.
-Nikogo nie wpuszczaj do pokoju do czasu gdy mnie nie będzie. Nie wolno ci się denerwować.
-Ok.
-A i na stoliku masz kanapki i sok. Ja za 30 minut wrócę.
-Dzięki Jane.
Dziewczyna wyszła, zjadłam śniadanie i przebrałam w czyste ubrania. Z szafy wyjęłam bluzę Jacka. Postanowiłam ją założyć, gdy się już ubrałam położyłam się na łóżku zaciągając się zapachem bluzy chłopaka.
-Mm ten zapach. Tęsknię za tym, jego bluzy zawsze były wygodne, ciepłe i miękkie.
Leżałam tak patrząc bez celu na sufit. Odwróciłam głowę w stronę okna i patrzyłam na lasy. Dziś zapowiadało się na deszcz. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto tam?-zapytałam podchodząc do drzwi
-To ja Toby. Czemu nie wychodzisz?
-Wybacz Toby ale czekam na Jane. Później do was zejdę.
-Lili martwię się o ciebie. Mam nadzieję, że twoja choroba nie jest groźna.
-Jest dobrze nie musisz się martwić.
-Mam nadzieję. Do zobaczenia później.
-Pa.
Dziwna rozmowa przez drzwi. Gdy minęło 30 minut do pokoju przyszła Jane, razem z Clocky
-Był ktoś tutaj?-zapytała
-Z bratem rozmawiałam przez drzwi. Dziwne no nie?!
-No trochę. Dobra idź rób, masz są trzy różne.
Po kilku minutach wyszłam z płaczem.
-Lili i co?! Pokaż.-powiedziała Jane biorąc testy
-O kurwa będziesz miała dziecko!-krzyknęła Clocky, zalałam się łzami
-Ej mała nie płacz.-Jane
-Ale jak to będzie dalej. Co jak ta choroba wyrządzi dziecku krzywdę.
-To może stwierdzić Slender. I zaraz tam pójdziemy.-dodała Jane
-Ale powinnaś się cieszyć.-Clocky
-Tak ale jak się wychowa bez ojca.
-Jakoś to będzie. Najważniejsze jest wasze zdrowie. Idziemy.-dodała Jane
Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy do biura papy. Weszłyśmy do środka i Slender przebadał mnie.
-,,Bez wątpienia będziesz miała dziecko.''
-A co z tą chorobą?-zapytałam
-,,A jeśli chodzi o to że jesteś blada to znaczy że musisz jeść coś innego.''
-Czyli?-dopytałam
-,,Skoro ojcem jest Jack to nerki, musisz jeść by dziecko było zdrowe. Ale nie zaszkodzi też zwykłe jedzenie, lecz nerki są lepsze bo prawdopodobnie wrócisz do formy.''
-Dziękuję.
Wyszłam z biura i czekały na mnie dziewczyny.
-I co?-Jane
-Muszę jeść nerki. Do czasu gdy jestem w takim stanie nie mogę zabijać i ktoś musi mi przynosić zapasy.
-A dziecko?-Clocky
-Dobrze. Chodźmy do kuchni głodna jestem.
-Dobrze.-odpowiedziały
W kuchni byli nasi goście i pozostali chłopcy. Ruszyłam do lodówki w której Jack trzymał nerki. Złapałam kilka sztuk i ruszyłam do pokoju. Po drodze jadłam, całkiem dobre były. Gdy dotarłam do pokoju zobaczyłam Toby'ego trzymającego testy.
-Która z was?!-zapytał
-Toby....to...-nie dokończyłam bo do pokoju wpadła Jane
-Oh Toby.
-Dziewczyny czyje to jest?!-zapytał podwyższonym głosem
-Emm....a to....-jąkała się dziewczyna
-To jest moje.-odpowiedziałam
-Ale jak to?! Nie wierze ci. Lili powiedz prawdę.
-Ale to prawda!-wykrzyczałam zalewając się łzami
-Spokojnie Lili pamiętaj co mówił Slender.-dodała dziewczyna
-Lili ja przepraszam.-powiedział Toby
-Wyjdź nie widzisz, że ona teraz cierpi. Przeżyła śmierć chłopaka i teraz ma mieć dziecko i to osłabienie. Niech tu żaden z was nie przychodzi. Ona nie może się denerwować.-wykrzyczała Jane
Nie mogłam znieść tej kłótni, wybiegłam z domu prosto w las. Po kilkunastu metrach szłam spacerkiem. Byłam zaskoczona, że trafiłam do mojego ulubionego drzewa. Przysiadłam obok i mówiłam.
-Jack mam nadzieję, że mnie słyszysz lub widzisz. Będę teraz miała dziecko. Postaram się je wychować na dobre. Chciałabym abyś znowu tutaj był, razem byłoby nam lepiej. Kocham cie Jack.
Po tych rozmyślaniach teraz zauważyłam, że się zgubiłam. Znowu poczułam to dziwne uczucie bycia obserwowaną. Odwracałam się aby sprawdzić kto na mnie patrzy. Zauważyłam na jednym z drzew wyskrobaną literę E. Postanowiłam iść dalej prosto i trafiłam na kolejną literę Y. Szłam kilka minut za tym dziwnym szlakiem liter wyskrobanych na drzewach. Po chwili zobaczyłam villę. Gdy dotarłam do domu te litery ułożyły mi się w głowie jako imię pewnej osoby. To było Eyeless Jack. Coraz dziwniejsze są te wskazówki. Te listy pisane jakby przed chwilą, dziwne uczucie obserwacji, odbicie w lustrze i to otwarte okno. Weszłam do kuchni po kilka nerek i wróciłam do pokoju. Na szczęście nikogo nie widziałam po drodze. Tak jakby wyparowali. W pokoju znowu było otwarte okno i kolejny list. Zamknęłam okno i ruszyłam do łazienki umyć się. Po ciepłej kąpieli usiadłam na łóżku i czytałam wiadomość.Lili skarbie nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że będziemy mieli dziecko. Proszę nie denerwuj się na innych po prostu olej to. Nereczki chyba smakują ci co? W końcu są najlepsze. Jeżeli chodzi ci o to z lustrem TO BYŁEM JA.
Wybaczcie mi że tak późno. Mam nadzieję że podobał się rozdział. Tysunek w mediach to scenka z rozmowy Lili i Toby'ego, tak jak obiecałam to narysowałam. Wiem że skopałam jego bluze i wgl. Dobranoc kochani wytrzymacie do piątku.
![](https://img.wattpad.com/cover/64212667-288-k851544.jpg)
CZYTASZ
Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja [Zakończone]
FanfictionMam nadzieję że czytaliście poprzednie dwie, jeśli nie to radzę przeczytać bo nie załapiecie sensu tej historii. Jak Lili poradzi sobie po śmierci jej ukochanego? Czy Toby pomoże załamanej siostrze się otrząsnąć? Czy Lili sprawdzi się w pewnej roli...