Rozdział 17

521 57 26
                                    

Wojskowi wzięli Maxa i bili go oraz kopali i kaleczyli, po jego ledwo żywym ciele spływała krew. Chłopak ledwo łapał oddech. Szarpałam się tyle ile sił miałam. Podszedł do mnie Mathew i uderzył w twarz.
-Zostawcie ją!-wykrzyczał Max
James i Nathan siedzieli o dziwo zbyt spokojnie. Po chwili gdy mnie znowu uderzył Nathan nie wytrzymał i szarpał się.
-Unieruchomić ich.
Na ten rozkaz kilku wojskowy nas uziemiło. Podszedł do mnie ich szef i chwycił brutalnie moją twarz.
-Hmm silna i waleczna jesteś. Twoi rodzice byli podobni suko. Mam nadzieję, że jakoś się dogadamy sam na sam.-ostanie zdanie powiedział mi do ucha lekko ke przygryzając
-To może zrobimy układ.-powiedziałam spuszczając głowę w dół
-Hmm zainteresowałaś mnie mów.
-Ja zamiast reszty morderców. To na mnie chcesz się zemścić.
-Hmm kuszące kochanie ale zgoda. Pójdziesz z nami i zostaniesz tam. A jeśli któryś z was ruszy w pogoń ona umrze.
-Hope nie rób tego. Poświęcasz się dla nas, nie marnuj życia.-powiedział Nathan
-Wiem co robię i jestem świadoma tego czynu. Idźcie już.
Wojskowi puścili nas ale mieli w gotowości broń. Podbiegłam do Maxa i trzymałam go.
-Max jestem tu Max odezwij się.-mówiłam
-Hope...czemu to robisz?-wszeptał
-Chcę was chronić, mam plan ale jest ryzykowny i ja mogę wyjść prawie cała z niego. A robię to bo ciebie kocham głuptasie.
Nachyliłam się wpijając się w jego lekko suche wargi, chłopak ujął moją twarz i pogłębił odwzajemniając. Po chwili się oderwaliśmy przytuliłam jeszcze Jamesa i Nathana, który płakał.
-Spokojnie dam radę niedługo zjawią się pozostali.
-Co z Damonem?-zapytał Max
-Jest bezpieczny. Do zobaczenia niedługo Kocham was chłopcy.-przytuliłam ich i wtedy oderwali mnie wojskowi
-Hope!!! Nie!!!
Wykrzyczał Max podrywając się by do mnie podbiec ale jeden z nich uderzył go. Odpłacę się im za to nie daruje im tych wszystkich krzywd jakie wyrządzili.
Wrzucili mnie jak rzecz do busa i wstrzyknęli środek usypiający. Po jakimś czasie zasnęłam.

Z.P.W    Max
Kilka minut wcześniej...

Siedziałem z chłopakami i oglądaliśmy filmy gdy nagle usłyszeliśmy strzały a przez okna i drzwi do środka wbiegło wojsko. Szybko wyjęliśmy broń jaka była na podorędziu i walczyliśmy. Niestety było ich za dużo a nas tylko troje. Obezwładnili nas i wyprowadzili na zewnątrz, w oddali ujrzałem Hope bez Damona. Pewnie teleportował się do innych. Hope ruszyła w naszą stronę, na mój widok chciała wszystkich rozszarpać. Nie rozumiałem czemu nie używała mocy ale spostrzegłem rany na jej ciele. Całkowicie je ignorowała, martwiła się tylko o mnie i o chłopaków. Po jakimś czasie znowu nas rozdzielono. podczas rozmowy z Mathew postawiła układ ona zamiast nas. Nie chciałem by umierała wolałem się poświęcić za nią. Zbyt bardzo Kocham tę dziewczynę by miała umrzeć. Niestety oni zabrali ją do busa i odjechali. Inni wojskowi zostali na wypadek gdyby któryś z nas ruszył w pościg. Nagle z nikąd pojawił się Slenderman i reszta rodziny. Niestety czeka mnie najgorsza rzecz od tortur rozmowa z ojcem Hope. Przerażał mnie jego wygląd gdy nosił maskę i takie ubrania. Nagle obok nas zjawiła się moja mama i tata.
-Max synu co ci się stało!-krzyknęła mama na widok siniaków ran i krwi spływającej po mnie
-Mamo...Hope...ona uratowała nas...ja głupi...
-Ciii już spokojnie ważne jest teraz abyś się nie wykrwawił.-powiedziała
-Max będzie dobrze znajdziemy Hope i ją odbijemy.-dodał tata opierając mnie o siebie razem z ojcem Hope
-Ja przepraszam nie jestem wart Hope nie umiałem jej uratować.
-Hope jest dzielna da radę, póki cień Lili jest z nią będzie dobrze.
Slenderman teleportował nas do innej villi a raczej villi jego braci. Przed wejściem film mi się urwał i zasnąłem. Śniło mi się, jak widziałem torturowanie Hope oraz inne straszne rzeczy. Gdy się obudziłem widziałem jasne światło zamknąłem ponownie oczy i po chwili je otworzyłem. Byłem podpięty do czegoś a obok stał E.Jack bez granatowej maski tylko miał białą maseczkę na ustach.
-Gdzie je....Hope co z nią gdzie ona jest?!-krzyczałem
-Spokojnie Max odnajdziemy ją.-powiedział Jack
-Ale Hope?! Ja się o nią boję jak ten drań ją tknie to zabiję go potem poszatkuję i dam do zjedzenia psu wujka Jeffa.
-Ambitny sposób chłopcze ale Hope da radę jest odważna i dzielna. Nie bez powodu Slender chce ją na jednego z młodszych proxy.
-Młodszą proxy czyli Hope ma być w moim oddziale?!
-Tak ale może ona mieć inne zadanie z poza waszej grupy.
-Rozumiem
Wstałem i odpiąłem od siebie wszystko. Gdy chciałem wyjść Jack chwycił mnie za ramię.
-Powodzenia zabierz ze sobą Jamesa i Nathana. Razem z wami idzie też grupa proxy oraz Jeff.
-Dzięki.
-Dacie radę sprowadźcie do domu Hope i wróćcie cali.
Szybko pobiegłem do pokoju i ubrałem mój strój jako proxy żółta kurtka z czerwoną opaską ze znakiem Slendera oraz ciemne spodnie i buty. Zabrałem pistolety, naboje i kilka noży. Gdy byłem na dole czekali już inni.
Przed wyjściem tata dał mi podobną maskę jaką on ma tylko usta były typowe dla chłopaków oraz brwi były proste. Nathan miał podobny strój taki jak jego tata oraz tę samą opaskę na ramieniu. James też miał wszystko jak jego tata tylko bez uśmiechu. Po sprawdzeniu wyszliśmy z domu i ruszyliśmy odbić moją Hope.

Z.P.W    Hope
Czułam jak ktoś mnie dotykał przez jakiś czas, potem jakieś zimne podłoże i otoczenie. Po chwili jakieś jasne oślepiające światło. Potem czyjaś dłoń dotknęła mnie na twarzy. Gwałtownie otworzyłam oczy i szarpałam się, ale to na marne miałam  związane ręce i nogi siedząc na metalowym krześle. Byłam ubrana w koszulkę oraz krótkie spodenki. Nagle rozbłysło światło przede mną, a z niego wyszedł jakiś facet podszedł do mnie i korzystając, że chwilowo oślepłam wpił się chamsko w moje usta i po pewnym czasie przestał. Odsunął się i oblizał usta a światło zgasło. Postanowiłam siedzieć cicho i nic nie mówić.
-Jak się czujesz maleńka?-zapytał nieznajomy
-....-milczałam
-Heh nie chcesz się odezwać królewno? Trudno, najwyżej porozmawiam do ciebie a ty coś od powiesz.
Przytaknęłam tylko i patrzyłam na czubki butów.
-No więc nazywasz się Hope Rogers?
-Nie.-odpowiedziałam cicho-Nyras, Hope Nyras.
-Ślicznie kochanie odezwałaś się skoro tak zadam ci kilka pytań. Jeśli nie odpowiesz to spotka cię kara.
Ponownie przytaknęłam.
Chłopak przysunął stolik z różnymi nożami. Po chwili wziął jeden i tępą stroną ostrza gładził mój policzek i szyję. Potem zaczęły się pytania.
-No dobra to tak. Dlaczego twoja matka zabiła mego ojca?
-Nie wiem.
-Nie kłam suko.-uderzył mnie w twarz
Przy każdym kolejnym pytaniu gdzie według niego kłamałam ranił mnie na ciele. Czułam ogromny ból, ale i chęć zemsty. Robię to dla nich, muszę wytrzymać dla rodziny, dla Maxa. Chcę już do nich wrócić, mam nadzieję, że mnie odnajdą.
Po tych męczarniach wrzucili mnie do pokoju gdzie było jakieś łóżko i zabite deskami okno. Nic innego tam się nie znajdowało. Rozwiązał mnie i klepnął w tyłek wychodząc z pomieszczenia. Po jakimś czasie ktoś wszedł do środka, siedziałam skulona w rogu łóżka i nie chciałam już wiedzieć kto przyszedł.
-Kolacja.-zamknął drzwi ale czułam, że nie wyszedł
-Czego chcesz?-zapytałam oschle
-Opatrzeć ci rany i sprawdzić jak  się czujesz.
-Nie najgorzej jakoś wytrzymam ten ból, bardziej boli mnie serce niż jakakolwiek rana.
-Widziałem twoje rany po kulach, zwykły człowiek by nie wytrzymał i błagałby o śmierć a ty wytrzymałaś.
-Chcesz wiedzieć jak to robię co? I tak  się nie dowiesz ważne dla mnie jest to, że uratowałam rodzinę.
-Dzielna jesteś jak na swój wiek.
Podszedł bliżej i zmienił mi bandaże, potem wyszedł. Zjadłam to co przyniósł, opadłam potem na łóżko i zasnęłam. Faktycznie mimo tylu ran jeszcze żyję ale czuję jak mnie wszystko boli. Nie mogę okazać im słabości.

UWAGA SCENA NIE DLA OSÓB WRAŻLIWYCH. LEPIEJ PRZEWIŃCIE KAWAŁEK DALEJ.

Time skip 5h potem

Nagle drzwi się otworzyły a do środka wszedł Mathew. Zatrzasnął drzwi, zbliżał się do mnie z pedofilskim uśmiechem. Potem rzucił się na mnie i przybił do łóżka.
Poczułam coś co kazało mi walczyć mimo takiego stanu. Pewnie mama chciała mi pomóc jakoś bym dała radę wytrzymać.
-Teraz się nie rzucaj bo zaboli, w sumie i tak będzie ciebie cholernie bolało podła zdziro.
-Zostaw mnie!!! Puszczaj!!!-krzyczałam rzucając się na wszystkie strony
-Zamknij się suko!-wrzasnął uderzając mnie w twarz
Zerwał ze mnie wszystkie ubrania i wpił się chamsko i brutalnie w moje usta. Cały czas próbowałam się wyrwać za co ponownie dostałam w twarz. Potem zerwał mi stanik, gryząc, ssąc i liżąc moje piersi. Krzyczałam z bólu, za co dostałam w brzuch. Oplułam go krwią, która spływała mi z ust. Na koniec zerwał mi majtki, spojrzał na mnie i się śmiał.
-Za chwilę stracisz coś co najbardziej cenne w życiu.
Jasna cholera nie mogę mu na to pozwolić, nie chce tego z innym. Nagle przeszedł mnie ogromny ból kiedy koleś wszedł we mnie chamsko, po chwili brutalnie i szybko się we mnie poruszał. Bardzo mnie to bolało. Z moich oczu płynęły łzy. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem a w nich dostrzegłam żółtą kurtkę i błysk gogli. Ostatnie co słyszałam to krzyki i uczucie większego bólu dalej urwał mi się film.

Prosze bardzo oto kolejny rozdział w ramach mojej rechabilitacji. Mam nadzieję, że wam się podoba zostawcie  gwiazdki i komy to BARDZO MOTYWUJE.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz