Rozdział 15

531 52 5
                                    

Z.P.W Hope
Nie wiedziałam o czym rozmawiał tata z Max'em. Sądząc po ich gestykulacji i wymianie mordujących spojrzeń, chodziło im o mnie. Udałam się na swoje miejsce, pierwsze zadanie to to rzucanie nożami i strzelanie z broni palnej. Rzucanie poszło mi całkiem dobrze, rozśmieszyła mnie mina wujka Jeffa i Jamesa. Następne było strzelanie z broni, proxy byli zadowoleni z moich umiejętności władania różnego rodzaju bronią. Gdy miałam chwilę odpoczynku zobaczyłam zamyślenie na twarzy Slendera (hahah czaicie na twarzy XD). Przeszliśmy do kolejnego zadania, proxy wyjaśnili mi co mam zrobić.
Muszę uciec i ukryć się przed chłopakami, jeśli oni mnie nie złapią do akcji ruszają proxy Slendera. Dali mi 30 minut przerwy abym zjadła i odpoczęła, bo nigdy nie wiadomo ile minut lub godzin mogę uciekać. Podszedł do mnie Max z jedzeniem i piciem.
-Hej Hope. Dobrze ci poszło.-powiedział z uśmiechem i podał mi gofra
-Cześć Max. Dz...dzięki.-wyjąkałam
-Spokojnie przejdziesz kolejne zadanie. James wolno biega, co do mnie i Nathana masz gorzej.-uśmiechnął się figlarnie
-Na pewno dam radę. Obawiam się tylko proxych.
-Spokojnie skarbie oni owszem nie odpuszczają ale nie zrobią ci krzywdy. Proszę ciebie o jedno Hope.
-O co?-zapytałam zakładając ręce na piersiach
-Uważaj na siebie.-przyciągnął mnie do siebie i złożył na mych ustach pocałunek
Przymrużyłam oczy i odwzajemniłam mu, chłopak na to uśmiechnął się. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, na co jęknęłam z niezadowolenia.
-Chodźmy już czas.

Nastała ta chwila, kiedy muszę się sprawdzić. Muszę dać radę by zaliczyć ten test. Czekałam tylko na Slendera, po chwili pojawił się.
-Zamknij oczy.-zrobiłam jak kazał po chwili je otworzyłam, byłam w innej części lasu
-Co mam robić?
-Znajdź 8 kartek na nich są wskazówki jak znaleźć kolejne. Ostatnia kartka pokaże ci gdzie masz się udać. Pamiętaj musisz działać szybko, wiesz już kto ciebie goni dlatego uważaj, nie wiemy czy na drodze będą ludzie. Broń i potrzebne rzeczy masz w plecaku przygotowanym przy pierwszej kartce. Kieruj się na północ. Do zobaczenia na mecie czas masz do północy. Powodzenia.-powiedział i znikł
Rozejrzałam się po otoczeniu drzewa zasłaniały niebo, postanowiłam poszukać mchu. Po chwili znalazłam na drzewie i ruszyłam na północ. Uważałam gdzie stawiam kroki i rozglądam się uważnie słuchają czy ktoś mnie nie goni. Po kilku minutach znalazłam pierwszą kartkę oraz plecak. Otworzyłam, wzięłam broń i wsadziłam gdzieś bym miała szybko do nich dostęp. Założyłam plecak i przeczytałam kartkę.
Kieruj się na zachód. Działaj szybko bo ktoś goni.
Wtedy koło mojej twarzy przeleciał nóż. Czyli są niedaleko, muszę wiać. Ja pomyślałam tak zrobiłam w plecaku był kompas. Znalazłam północ i pobiegłam szybko. Słyszałam za sobą szelesty gałęzi. Po kilku minutach dotarłam do drugiej kartki. Szybko przeczytałam.
Czas na walkę. Idź dalej na zachód.
No to teraz walka świetnie. Ciekawe z kim. Szybko ruszyłam dalej. Czułam jak ktoś mnie dogania, czułam jego oddech na skórze. Gwałtownie się zatrzymała i przerzuciłam przez takie powalając na ziemie.
-Amm James?
-Hahhaha brawo księżniczko.
Nagle poczułam jakby za chwilę ktoś jeszcze miał wyskoczyć. Nie myliłam się wszedł Nathan.
-Witaj Hope.
-Ehhh waszym zadaniem jest mi przeszkodzenie traktujmy siebie jako rywali, nie znajomych.
Kiwnęli głowami i zaatakowali. Wyciągnęłam dwa noże i zablokowałam ich ataki. Kopnęłam Jamesa i broniłam się przed Nathanem.
-Dobrze ci idzie.-powiedział kuzyn
-Jak na razie. Nie wiem co czeka mnie dalej, muszę dać radę wygrać.-powaliłam Nathana na ziemie
Zabrałam swoje rzeczy i pobiegłam dalej. Przy kolejnej kartce stał wujek Jeff. Czyli kolejna walka. No cóż nikt nie mówił że będzie łatwo. Wyjęłam noże i czekałam na atak.
-Spokojnie Hope przeczytaj kartkę.-zerwał i podał mi kartkę
Uważaj z każdym kolejnym zadaniem jest trudniej. Ucieknij przed Jeffem. Kieruj się na południe.
Po przeczytaniu szybko pobiegłam na południe a za mną Jeff. Próbowałam go jakoś wykiwać, niestety biegł za mną. Skoro nie sprytem to może szybciej pobiegnę i go zgubię. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Przyspieszyłam i faktycznie z każda chwilą Jeff był dalej. Nie czułam jakiegoś zmęczenia, biegłam dalej i dotarłam do czwartej kartki. Zerwałam i przeczytałam.
Brawo to już połowa. Uważaj na ludzi od tej chwili musisz być ostrożna. Kieruj się dalej na południowy-zachód.
Tak jak mówił Slender, mogą być ludzie. Szybko sprawdziłam godzinę dochodziła już 20. Miałam około 4 godzin do końca testu. Pobiegłam dalej starałam się wsłuchać w głosy jakie panowały w lesie. Gdy dobiegałam do piątej kartki zobaczyłam dwójkę chłopców którzy znęcali się nad młodym wilczkiem. Poczułam ból przeszywający moje ciało. Musiałam działać, zaczaiłam się w krzakach i przygotowałam noże. Po chwili wyskoczyłam i rzuciłam nożami. Jednego trafiłam idealnie w głowę, natomiast drugi oberwał w ramię.
-Ty suko!-krzyknął
-A ty pomiocie ludzki.-wyjęłam nóż z kieszeni bluzy i dźgnęłam go kilka razy a ostatni cios w serce
Podeszłam do wilczka, wyglądał na przerażonego. Ale po chwili zachowywał się agresywnie. Przystawiłam dłoń i uśmiechnęłam się. Wilczek spojrzał na mnie i przybliżył pyszczek delikatnie go pogłaskałam.
-Chodź zabiorę ciebie.
Zerwałam szybko kartkę i przeczytałam.
Brawo to zadanie pokazało że masz uczucia. Zabierz go ze sobą uważaj na nią pewnie jest poobijana. Kieruj się na zachód.
-No to maleńka musisz wytrzymać jeszcze trochę.
Wzięłam wilczyce i wsadziłam do plecaka. Przedtem zrobiłam miejsce aby się zmieściła. Plecak wzięłam na przód aby widzieć co robi moja towarzyszka. Wilczyca rozglądała się i wąchała. Zabrałam noże i pobiegłam we wskazanym kierunku. Zostały tylko trzy kartki i 3,5 godziny dam radę. Nagle usłyszałam jak łamie się gałąź za mną. Nie zwróciłam na to sporej uwagi tylko zatrzymałam się i słuchałam dalej. Nagle ktoś z drzewa spadł. Odwróciłam się i zobaczyłam proxych.
-Brawo Hope już daleko zaszłaś.-powiedział Hoody
-Odstaw plecak.-powiedział Masky, odstawiłam plecak i przygotowałam się do ataku
-Masz trzy godziny. Trochę się z nami namęczysz kochana.-dodał Toby
-Na luzie. To zaczynajmy.
Przygotowałam się, ruszyli wszyscy z trzech stron robiłam uniki. Po chwili zastosowałam kilka chwytów i powaliłam Hoodiego. Szybkimi ruchami wykiwałam Tobiego, któremu siekiera utknęła w drzewie. I ostatni Masky, najrozsądniejsza osoba z proxy.
-Dobrze ci idzie uważaj na kolejnym etapie. Max jest najlepiej wyszkolony z waszego pokolenia.
Masky wyjął nóż, oboje robiliśmy uniki i ataki, po chwili Masky odpuścił.
-Nie ma sensu ciągnąc tego dalej idź.
-Dziękuję.-przytuliłam go i oderwałam szóstą kartkę
Brawo Hope. Przed tobą kolejne zadanie uważaj on jest najlepszy. Kieruj się dalej na zachód.
Ruszyłam dalej, spojrzałam na wilczyce. Miała bardzo śliczne białe futerko i piękne niebieskie oczy.
-Hmm dam ci na imię Devi.
Po chwili usłyszałam głos za sobą. Poczułam czyjąś dłoń w talii i nóż przy szyi.
-Pasuje idealnie skarbie.-poczułam zamiast ostrza ciepły oddech i lekki pocałunek
-Max....czyli to ty jesteś najlepszy.
-Tak Hope ja. To co zaczynamy.
Max pocałował mnie ponownie i puścił. Postawiłam plecak razem z wilczkiem na ziemi. Wyjęłam noże i zaatakowałam. Za każdym ruchem robił uniki, a gdy on atakował to ja robiłam uniki.
-Świetnie kochanie.-powiedział gdy drasnęłam go
Robiliśmy kolejną serię ataków i uników. Po chwili potknęłam się o korzeń i upadłam. Podparłam się rękami i spojrzałam na niego. Stanął w miejscu gdzie księżyc idealnie padał na jego twarz.
-Ta walka nie ma sensu.-powiedziałam
-Nic nie dzieje się przypadkowo Hope.-odpowiedział
-Ehh skoro trzeba muszę walczyć.-wstałam i szybko zaatakowałam
Max był zaskoczony, rzuciłam się na niego powalając na ziemię. Ciężko dyszałam, ledwo łapałam oddech.
-Hope, nie chce przerywać ale takie romantyczne scenki potem.
-Wiem. Dlatego idę już mam niewiele czasu.
Podeszłam do drzewa po siódmą kartkę, zerwałam i zaczęłam czytać.
Brawo udało ci się go pokonać. To twój towarzysz do kolejnego zadania. Po drodze bądźcie czujni. Kierujcie się na północ.
-Max idziesz ze mną.-powiedziałam zabierając plecak z Devi
-Tak jest szefowo-wstał i zasalutował
Ruszyliśmy uważając na niebezpieczeństwo po kilku minutach trafiliśmy na grupkę żołnierzy. Ukryliśmy się w krzakach.
-To tak jest ich 6 atakujemy z ukrycia.-Max skinął głową że rozumie
Po chwili rzuciliśmy się na nich. Było trochę rzezi, odcięłam dwóm głowy nożem. Dostrzegłam że Maxa otoczyli. Rzuciłam w trzech nożami w głowy, ostatni pociął Maxa i mierzył bronią w głowę. Skoczyłam na niego i poderżnęłam mu gardło. Ciało faceta bezwładnie opadło. Max wstał i podszedł do mnie gdy zbierałam noże. Poczułam jak mnie obejmuje w pasje i przysuwa do siebie. Nagle pocałował mnie i przycisnął bardziej do siebie. Czułam jak bardzo przyciska mnie do swego krocza.
-Max.-szepnęłam
-Hope...co robisz potem?
-Emm jestem wolna.
-Przyjdź do mnie.
-Okej.-zerwałam ósmą kartkę i przeczytałam
Brawo świetnie ci poszło Hope. Wracajcie do willi macie czas do północy. Kierujcie się według tej ścieżki po lewo.
Spojrzałam na lewo i powoli ruszyłam w jej kierunku.
-To już koniec.
-Tak. Chodź mamy 2 godziny aby wrócić.
-Znam tę trasę. Chodźmy szybciej to będziemy mieli czas dla siebie.
-Emm okej.
Max chwycił mnie za rękę i pociągnął bym szła za nim. Po godzinie drogi widzieliśmy willę. Max przysunął do siebie, ujął moją twarz i złożył na mych wargach delikatny i namiętny pocałunek. Chwilę trwałam w szoku, potem odwzajemniłam. Zarzuciłam ręce na jego szyi pogłębiając pocałunek. Kątem oka dostrzegłam mojego ojca. Opierał się o drzewo i patrzył w nasza stronę. Oderwałam się od chłopaka.
-Max mój tata.
-Ajć mam przesrane.-skrzywił się
-Raczej wątpię w to. On nic ci ni zrobi.
-Ale on mnie...przeraża ostatnio.
-Spokojnie.

Time skip
Po wejściu do domu zrobiło mi się zimno. Zauważył to Max i podbiegł do mnie.
-Hope coś nie tak.
-Z...zimno.-wtuliłam się w niego
-Zaraz przyniosę koc usiądź na kanapie zaraz wracam.
Posłusznie wykonałam jego polecenie, podwinęłam nogi pod brodę i pocierałam ręce aby było mi cieplej. Po chwili pojawił się chłopak z kocem i okrył mnie nim. Kucnął naprzeciw mnie i dotknął mojego czoła.
-Jesteś rozpalona. Idź do pokoju połóż się. Za chwilę tam przyjdę.
-Dobrze.
Okryłam się bardziej kocem i udałam powolnym krokiem do pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo w podłogę. Po chwili drzwi się uchyliły a w nich stał Nathan.
-Sorki ale ten psiak tu pobiegł.
-Nic się nie stało. Chodź Devi.
Wilczyca podbiegła do mnie i wskoczyła na moje kolana. Pogłaskałam ją i podrapałam za uchem.
-Emm tu masz leki i wodę. Bardzo słodka jest.-pogłaskał Devi i wyszedł
Wzięłam leki i przepiłam je wodą. Położyłam się bezwładnie na pościel. Devi poszła w moje ślady i położyła się patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się słabo i usłyszałam otwieranie drzwi.
-Hope...-czułam ogromne zmęczenie a głos tej osoby był zniekształcony
-Hmm.
-Przyniosłem coś ciepłego.-odstawił coś na stolik i usiadł obok mnie-Pomogę ci się przebrać.
Zdjął mi bluzę, koszulkę, założył mi przez głowę górą część piżamy. Zdjął ramiączka od stanika i pomógł mi ubrać do końca koszulkę. Potem poczułam jego dłonie na moich plecach i odpinający się zamek. Potem pomógł ze spodniami. Na koniec okrył mnie kołdrą.
-Zostaniesz do czasu nim zasnę.
-Tak. Jedz za chwilę wrócę.-i wyszedł z pokoju
Szybko zjadłam kolację, taaa dziwne jeść kolację w środku nocy. Po skończonym posiłku dostrzegłam jak Devi patrzy wzrokiem mówiącym 'jeść'. Wstałam i udałam się z Devi do kuchni. Może i dobrze, że wujek Jeff ma psa. Łatwo odszukałam puszki z karmą i podałam Devi w misce. Przykucnęłam i patrzyłam jak jadła. Nagle poczułam jak ktoś mnie dotyka, Devi zaszczekała i wróciła do dalszej czynności.
-Hope miałaś leżeć.
-Przepraszam Devi zgłodniała.
Wilczyca skończyła i ruszyliśmy do mojego pokoju. Położyłam się a obok usiadł Max i wyjął gitarę.
-Ty umiesz grać? *-*
-Tata mnie nauczył.
Max zagrał spokojny kawałek i śpiewał. Wsłuchałam się bardziej i nuciłam melodię razem z nim. Po chwili zasnęłam, poczułam jak mnie całuje w czoło i słychać zamykane drzwi.

Wybaczcie mi tak długo mnie nie było ale czuje, że powoli zbliżamy się do końca tego opo. Więc w ostatnim rozdziale napisze dla was ważne info co do dalszych spraw i wgl.
Wniosek nie było mnie prawie trzy tygodnie i nagle dla was powracam. Dużo teraz mam follow aż mnie zadziwia to. Szkoda że ci co dali to nie czytają tej serii.
Więc tak wena powróciła planuje jakoś zaostrzyć akcję i jeśli długo nie wstawiam rozdziału a postaram się w ustalonym terminie. To znaczy że wena mnie opuściła lub planuje długi rozdział.
No to miłego dzionka.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz