Rozdział 13 "Pozostawiona krzykowi."

92 15 1
                                    

- Mogę już odejść? - pytam się przełykając ślinę.

Moje ciało wciąż przeszywa ten sam dreszcz, który zdarza się co raz częściej. Nasila się...

Z oczu lecą ostatnie łzy, które lecą co raz częściej i trwają co raz dłużej. Płyną...

W mojej głowie pojawiają się czarne myśli, wypełnione pytaniami. Narastają...

Ile jeszcze będzie to trwać?

Czy będę musiała przychodzić tutaj każdej nocy?

Czy kiedyś się do tego przyzwyczaję?
Przyzwyczaję?

To chyba złe określenie, czy kiedyś do tego przywyknę, dostosuję się.

Resztkami sił zbieram pościel z łóżka i przyciągam do siebie tak, aby jak najdokładniej przykryć swoje nagie zgwałcone ciało...
Kładę delikatnie na zimnych kafelkach stopę, która z wrażeń trzęsie się. Cała drga i tak samo jak ja nie może się uspokoić. W końcu staje na dwóch nogach, a wtedy okrywam się cała pościelą.
- Debbie? Co ty robisz? - słyszę głos Rexa za plecami. Zaciskam zęby, a wtedy on podchodzi bliżej. - Chyba nie chcesz mnie zostawić? Co? - szepcze mi do ucha. - Nie podobało ci się? - pyta już ostro.

Nie mogę z siebie wydobyć głosu, bo zęby wciąż pozostają w zacisku.

- Nic nie odpowiadasz... - zaczyna jakby tkwił w zamyśleniu. - Jesteś ze mną nie szczęśliwa, a skoro masz spędzić całe życie przy moim boku to muszę uczynić cię szczęśliwą. - przechodzi i staje przede mną. - Debbie, co sprawi, że zobaczę cię uśmiechniętą? Możesz prosić o co chcesz... Dam ci wszystko. - kończy.

Nigdy w życiu nie mogłam podejmować decyzji, aż teraz ktoś powiedział mi, że mogę wybrać co tylko chce, ale to jest jak narazić jedyna taka szansa i nie mogę jej zmarnować.

Mogę prosić o wszystko...
Nie chcę pieniędzy...
Nie chcę miłości Rexa...
Nie chcę sportowego samochodu...

Ale wolności mi nie może dać...

W końcu zbieram się na odważny krok z mojej strony. - Rex, chcę pojechać do swoich rodziców. Chcę ich odwiedzić. - mówię prosto i stanowczo, w nadziei, że moja postawa go do tego przekona.

Rex chodzi chwilę w kółko. Chyba rozważa moją prośbę, a to tylko dlatego, bo nie spowiedział się, że właśnie o to poproszę.

- Jeśli to jakiś problem to mogę wymyślić coś... - zaczynam, ale Rex przerywa mi.

- Nie to żaden problem, skoro ma cię to uszczęśliwić to jutro do nich pojedziemy. - gdy skończy wyszedł z sypialni dębowymi drzwiami, przez które też za chwilę wyjdę.

A więc udało się. Jutro będę w rodzinnym domu po tak długim czasie, ale chyba kamień nie spadł mi z serca, bo boję się reakcji moich rodziców. Co mam zrobić?
Przeprosić ich?
Wytłumaczyć im wszystko, a potem jeszcze mam mieć nadzieję, że przyjmiom mnie z otwartymi ramionami. Poza tym co to mi da, skoro... zostałam sprzedana i zarazem kupiona.

Coś czuję, że źle wybrałam...

A może Rex pozwoli mi wrócić do domu, do rodziców i wrócę do swojego nudnego i monotonnego życia. Moje stare marzenia powrócą. Będę musiała się znowu przyzwyczaić do grafiku i znów wyuczyć się go na pamięć. A jedyną atrakcją w życiu, będą wolne ptaki, którym nadal zazdroszczę.

Czuję, że źle wybrałam...

Teraz jak patrzę z innej strony, moje życie nie było takie złe. Miałam dom, rodziców i nie byłam zmuszana do rzeczy, przez które płaczę i jestem w rozsypce. Grafik był dla mojego dobra, chociaż zdobywałam wiedzę, a teraz? Zostałam zgwałcona, upokożona i sprzedana jak zwykła szmata!

Źle wybrałam...

***
Cześć misie pysie. :)

To już prawie koniec przygody Debbie oraz jej serii złych i nieprzemyślanych wyborów.

Jak narazie Debbie żałuję, żyje w strachu, brzydzi się siebie.
Mężczyźni nie szanują kobiet, a my dajemy się zwieść.

Jeśli czytasz moją książkę to mam nadzieję, że weźmiesz moje słowa do serca i pamiętaj:
Jesteś piękna! <3

Weroonka9.
<3

Krzyk o wolność.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz