Rozdział 2 "Branzoletka więzi."

175 19 1
                                    

Mam już dość!

Tego gadania rodziców i udawania, że się z nimi zgadzam, choć mam zupełnie inne zdanie.

Ich głupich rozkazów.

Nie chcę już więcej wykonywać ich poleceń.

Nie chcę być na każde ich rozkazy i życzenia.

Nie mam zamiaru już więcej przestrzegać ich głupiego grafiku.

Jestem samotna, bo musieli mnie zamknąć w domu jak ptaszka w złotej klatce.

Nie chcę być już dłużej pod kloszem i chowana przed całym światem.

To wszystko mnie już męczy!

Odkąd pamiętam jestem tutaj. Tutaj, w tym samym miejscu i każdego dnia robię to samo. Kiedy widzę rodziców i wyczuwam odpowiednią chwilę mam ochotę spytać się ich "Czemu mnie więzicie? , "Czemu nie mogę stąd wyjść i mieć normalnego życia jak reszta moich rówieśników? i "Czemu kradniecie moje życie?"... Ale jak już zbiorę się na odwagę ulatuje ze mnie jak duch... A ten duch odbiera mi odwagę, co sprawia, że moje usta zamykają się wraz z moimi pytaniami.

Kiedy przyszła moja godzina wolnego nie miałam ochoty oglądać ptaków. Być może dlatego, że jako prawdziwa amerykanka mam słabość do pielęgnowania świątecznych tradycji i jak to u dziewczyn była wszystko musi być idealne i po naszej myśli. A za dwa dni jest najbardziej amerykańskie święto, czyli Halloween!
Zawsze po "godzinie ukróconej  wolności" muszę sprzątać, ale dzisiaj nie mam zamiaru tego robić.  Weszłam na internet i w wyszukiwarkę Google wpisałam : Ciasteczka na halloween. Ale nie przepis przykuł moją uwagę tylko, portal społecznościowy, którego reklama widniała po prawej stronie ekranu. Zawsze musiałam się spytać kogoś o pozwolenie, ale tym razem tak nie było.
Zrobiłam swojego awatara. Miała jasną karnacje, czarny makijaż i białe jak pierwszy śnieg włosy. Ubrana dość normalnie, a moja imię tutaj to: Zbuntowana.

Zbuntowana? Przecież ja taka nie jestem. Boję się powiedzieć cokolwiek, co mógłoby zabrzmieć jak jakaś oznaka buntu, a tu właśnie daję sobie taką nazwę. Ale przecież w internecie nic nie jest takie na jakie wygląda.

Moja postać ląduje w mieście gdzie są same wieżowce ozdobione kolorowymi światełkami. Nad każdymi drzwiami widniały napisy w neonowych kolorach. Steruje swoim awatarem. Wchodzę do jakiegoś klubu, gdzie właśnie trwała impreza. Tłum ludzi b niesamowity. Prawie co druga osoba trzymała w ręce drinka. Każda osoba na start otrzymywała:
- 100pkt życia
- 1 000$
Idę do baru. Siadam na obrotowym pojedyńczym krześle, które było jedynym wolnym. Zamawiam sok pomarańczowy. Płacę za niego 5$ i dostaję 1pkt życia. Po czym obracam się, żeby spojrzeć na bawiących się ludzi i wtedy czuję, że żyje, ale nie w pełni, bo to jest tylko wirtualny świat.

One są tacy wolni. Tańczą beztrosko nie myśląc o niczym. Cieszą się chwilą, a ja wciąż nie mogę...

- Cześć, jesteś nowa? - pyta mnie nieznajomy mi chłopak. Odwraca głowę w stronę, gdzie pojawił się głos. Patrzę się na niego. A raczej na jego dziwaczną fryzurę. Wysoki irokez w kolorach ognia.

- Tak. - odpowiadam przez mikrofon.

- Tak myślałem. - mówi zdejmując okulary, a wtedy mogę zobaczyć jego oczy, były czerwone jak kolor na jego włosach.

Myślę chwilę nad jakoś odpowiedzią, która zabrzmi jak bym była wyluzowana.

- A co? Wyglądam na taką? - mówię i wciskam przycisk, żeby mój ludzik uśmiechnął się uwodzicielako.

- W pewnym sensie. - podchodzi bliżej mnie. - Jestem Ostry999. A ty?

- Zbuntowana. - odpowiadam, poczym znów wysyłam ten sam uśmiech co przed chwilą.

- Witam się w "Piekle", czyli najczęściej odwiedzanym klubie, w tym świecie. - mówi dumnym głosem. W trakcie wygłaszania swojej myśli życia, rozkłada ręce, by podkreślić to miejsce. - A co najlepsze jest moje!

I już wszystko jasne, dlaczeego tak wywyższa to miejsce.

- To miejsce należy do mnie i stąd wiedziałem, że ci nie znam, bo wszyscy przychodzą do mnie, a ciebie widzę pierwszy raz. - podchodzi do mnie. Rękę kładzie mi na policzku.

Nie czuję tej bliskości bezpośrednio,
Czuję ją wirtualnie.

To jest podniecające.

- Chcesz mnie wirtualnie poderwać na klub? - pytam, aby się na nim lepiej poznać.

- A na co ci to wygląda? - mówiąc to zakłada mi jakaś branzoletke na rękę.

Odpowiadam mu uśmiechem na jego pytanie, a nie tak jak on pytaniem.

Nasza rozmowa jest krótką, bo przerywają nam rodzice, który właśnie wchodzą do domu. Wyłączam komputer i kładę się na łóżku udając, że jestem pogrążona w głębokim śnie.

Ale tata zagładą tylko do pokoju, czy śpię, ale pewnie i tak nic by do mnie nie powiedział.

Kiedy jego głowa znika zza drzwiami otwieram oczy. Dotykam prawego nadgarstka kulistymi ruchami, jakbym chciała rozsmarować krem, ale w tym miejscu Ostry999 nałożył mi branzoletke.

*******
Witajcie ptysie,
Z góry przepraszam, że przez dłuższy świat nie dodawałam rozdziału.
Ale w świata chciałam odpocząć.
Jak sądzicie?
Co ma zrobić Debbie?

Piszcie i zostawcie po sobie ślad.
To naprawdę zachęca.

<3 <3 <3

Krzyk o wolność.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz