Przez całą drogę trzęse się z zimna. Ogrzewanie pojazdu nie dociera na tyły samochodu. Jest za mało miejsca, abym mogła nie wygodnie ułożyć. Albo chociaż wyprostować na chwilę nogi, w których czuję straszny ból w okolicach kolan. Nawet wydychane powietrze, którym próbuje ogrzać ręce jest chłodne. Stopy zdrętwiały tak mocno, że czuję w nich mrowienie, które zaraz przemieni się skurcz. Na całym ciele udaję mi się rozpoznać drobne krostki. Łzy z oczu zdąrzyły zamarznąć zanim zleciały z twarzy.
- Idziemy. - mówi jakiś mężczyzna otwierając jednocześnie drzwiczki bagażnika. Z początku nie widzę, jego twarzy, bo promienie słoneczne uderzają wprost w moje oczy.
- Ej, idziemy! - znów mi ten sam mężczyzna, ale tym razem ciągnie mnie za rękę.
Jakimś cudem udaje mi się z tamtąd wyjść. Nogi mi się trzęsą.
- Dasz radę iść? - znów zadaję pytanie tajemniczny mężczyzna.
Kiwam głową w lewo i w prawo, na znak, że nie. A wtedy mężczyzna bierze mię na ręce i wnosi tylnymi drzwiami do jakiegoś domu. Trafiam do sypialni na pierwszym piętrze.
- To będzie twój pokój. Wyśpij się, a potem powiem co dalej. - mówi mężczyzna, po czym znika zza drzwiami.
Leżę na łóżku, który ma tak miękki materac, że w nim tonę. Przez ból nóg nie mogę się wygodnie ułożyć, ale po paru minutach kręcenia się zastypiam.
- Debbie? Mówisz już wstać! - budzi mnie ten sam mężczyzna, który mnie tu przeprowadził.
Podnoszę głowę. Ku moim oczom okazuje się dwoje mężczyzn.
- O tak! - zaczyna blondyn o zielonych oczach, po czym bierze mały wyk martini z lodem. - Właśnie taką chciałem. Spisałeś się Adam. - mówi do mężczyzny, który mnie tutaj przyprowadził.
- Mogę już odejść? - pyta się Adam.
- Dobrze, idź, ale zaraz tutaj wracaj. - mówi blondyn do Adam, który właśnie wychodzi z sypialni.
- Cześć Debbie, jestem Rex. Na pewno bardzo cię interesuje co tutaj robisz. - przerywa łykiem martini. - Kupiłem cię i teraz jestem moja! I...
- Za ile mnie kupiłeś? - mówię do niego ostro, przerywając mu.
- Za 50tyś dolarów. - wyciąga papierosa. - Palisz? - pyta się mnie.
- Nie. - rzucam ostro jak przed chwilą. - Co zamierzasz ze mną zrobić? - pytam się przez zęby.
- A więc chcesz przejść do setna? Dobrze. - zaczyna, a ja powstrzymuje łzy. - Moje życie kręci się wokół pieniędzy, pięknych kobiet i sportowych samochodów. Wszystkie moje trzy żony miały wszystko co chciały. Wycieczki, imprezy, zakupy, ale wiesz czemu ich już nie ma? - Rex zadaję mi pytanie, na które nie reaguje, bo jestem tak zafascynowana jego słowami. - Wszystkie mnie zdradzały, to się ich pozbyłem, dlatego postanowiłem kupić sobie miłość...
- Dlatego kupiłeś mnie... - mówię sama do siebie.
- Nie płacz już, nie jestem taki zły. - mówi Rex gasząc papierosa o stolik.
- Ale ja nie chcę być twoja, bo mnie kupiłeś. - mówię skruszonym głosem i kładę jest na łóżko jakbym przestała bitwę. Czuję się zmarnowana. - Nie chcę...
Rex podchodzi do mnie i siada na brzegu łóżka . - To jest twój pokój, dzisiaj przyjdziesz do mojego na noc. - mówi ostro, po czym wstaje. - Przyśle kogoś, aby pomógł ci się wyrokować. - wchodzi z mojego pokoju, a w mojej głowie pozostają słowa Rexa...
Przyjdziesz do mnie na noc...
***
Hej misie pysie. :)Specjalnie dla was napisałam dzisiaj rozdział, choć mam dzisiaj dużo do zrobienia.
Krótka rozmowa Debbie i Rexem dla wyjaśnienia całej sprawy.
Miłego dnia kochani. :)
<3 <3 <3
<3
CZYTASZ
Krzyk o wolność.
Gizem / GerilimIdę ciemną mroczną ulicą, która jest oświetlana przez jedną latarnie. Drzewa są tak blisko siebie posadzone, że księżyc nie daję rady się przebić. Wieje silny wiatr, który zawiewa suche liście z jednej strony ulicy na drugą. A wraz z liśćmi udaje m...