Idę ciemną mroczną ulicą, która jest oświetlana przez jedną latarnie. Drzewa są tak blisko siebie posadzone, że księżyc nie daję rady się przebić.
Wieje silny wiatr, który zawiewa suche liście z jednej strony ulicy na drugą. A wraz z liśćmi udaje m...
Obudziła mnie rozmowa Paula z jakimś mężczyzną, a to tylko dlatego, że rozmawiali podniosłym tonem. Trochę się kłócili. Z początku nie zważałam na to co mówią i o czym mówią. Bardziej ważniejszą dla mnie sprawą był fakt, że leżałam na tym samym miejscu, ale moje ręce... moje nogi, już nie były związane były wolne. Z twarzy zniknęła taśma i opaska. Znów odzyskałam wolność?
Choć zniknęły wszelkiego rodzaju blokady z mojego ciała, to i tak czułam się jakby nadal tam były. Ból w tych miejscach przypominał jakby ktoś chciałby mnie rozerwać na dwie części. Albo jakby ktoś się kłócił o mnie, a przy tym byłabym szarpana, ale niestety tak nie było.
Prawda jest inna.
Prawda jest taka, że byłam na tyle głupia, aby pójść z zupełnie nieznajomym mi mężczyzną do drewnianego domku na drzewie, a to tylko dlatego, iż uwierzyłam mu na słowo. Mówił, że będę wolna. No właśnie - będę, ale jak na razie jest tak jak było, a nawet w niektórych momentach gorzej.
Nienawidzę siebie.
Kiedy znów zaczynają mi płynąć łzy kładę twarz na materac. A wtedy dochodzą do mnie słowa Paula, który wciąż prowadzi rozmowę z mężczyzną i na jego nieszczęście. mówi trochę za głośno .
- Na imię ma Debbie. Szczupła i tak jak chciałeś jest czarnowłosa. - po tych słowach dochodzi do mnie, że mówią o mnie.
- Mogą ją zobaczyć, aby się upewnić? - pyta się mężczyzna. Podnoszę głowę i kieruję wzrok w stronę drzwi, które są lekko uchylone. Mówię sama do siebie: Oni zaraz po mnie przyjdą.
Instynktownie rozglądam się po pokoju z nadzieją, że może uda mi się znaleźć jakieś okno, by uciec z tego miejsca, ale niestety bez efektu. Okno odpada. Pozostaje mi tylko czekać.
- To jest czysty biznes. Zapewniam pana, że jest w 100% taka jaką pan chciał. Może najpierw pokaże mi pan obiecane pieniądze? - znowu odzywa się Paul.
Czyli już wszystko wiem. Zostałam sprzedana nieznajomemu mi mężczyźnie przez drugiego nieznajomego mi mężczyznę.
Po chwili rozpoznaję dźwięk kładzionej na szklanym stoliku walizki z pieniędzmi. Potem słuchać jak ktoś przesuwa metalowe pokrętła, aby poprawnie wpisać właściwy kod. A na koniec trzask walizki, która się otwiera. To zadziwiające, że zapach świeżo wydrukowanych banknotów docierają, aż do mnie.
- Zgadza się. - mówi Paul zadowolonym głosem. - A teraz pokaże wam dziewczynę. - mówiąc to otwierają się drzwi do pokoju, w którym się znajduję. Zamykam oczy, aby udać, że jestem pogrążona w śnie.
- Ona śpi? - pyta się mężczyzna.
- To nie problem. - odpowiada Paul, po czym mocno uderza mnie w bark, że ze zdziwienia otwieram szeroko oczy.
- Ale może trochę lżej. Nie chcę mieć uszkodzonego towaru. - mówi mężczyzna parząc mi prosto w moje przerażone i pełne strachu oczy.
Paul chwyta mnie za ramię w mocnym uchwycie tak, że skrzywiam się na twarzy. Ból po wczorajszym gwałcie jest nie do zniesienia. Sprawia, że ledwo co idę. Przechodzę przez mały salon, po czym wychodzimy w małego kamiennego domku, którego wcześniej nie widziałam. Moje stopy i całe ciało mają nie przyjemne spotkanie ze śniegiem, który leży na wychłodzonej ziemi. Mam na sobie tylko jakąś białą koszule, która nie izoluje ciepła. Nikt mi nie pomaga. Uścisk jest tak mocny, że widzę jak drętwieje mi ręka, jednocześnie barwiąc się na fioletowy kolor. Przed oczami pojawiają się jakieś rozmazane plamki.
Trafiam do chłodnego bagażnika, w którym wcale nie jest lepiej, ale...
to jeszcze nie koniec mojej udręki...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.