Idziemy.
Wciąż panuje ciemność i mrok na ulicy, która o tej godzinie świeci pustkami. Dotrzymuję kroku Paulowi. Tajemniczemu chłopakowi z orzechowymi oczami z chustką na ustach, a jego grzywka wystaje mu z poza kaptura. Jedyne co bym chciała wiedzieć to to, jak wygląda bez tych wszystkich zbędnych rzeczy. Zbierają się we mnie mieszane uczucia.
Idę.
Idę zupełnie nie znaną mi ulicą, którzy wszyscy w okolicy przejeżdżają nią do pracy albo przechodzą nią do szkoły. Dla mnie to jest coś obcego, nowego, wartego poznania. Jestem jak nowonarodzona, a teraz, właśnie w tej chwili stawiam swoje pierwsze kroki na nowej ziemi.- Paul... - zaczynam dość nieśmiale. - dokąd idziemy? - kończę pytanie.
Wzrok chłopaka wędruje do około niego. Jakbym była księżniczką, a on służbą, który właśnie sprawdza teren czy jest bezpiecznie.
- W miejsce, o którym tylko ja wiem. - po tych słowach uśmiechał się unosząc lewy kącik ust.
Szliśmy dalej...
... aż znaleźliśmy się na skraju lasu. Wprost na mnie znajdowała się ścieżka, prowadząca wgłąb.- Boisz się? - mówi Paul ściągając z głowy kaptur, który jak się okazało krył gęste włosy.
Patrzę na mroczną czerń. Nie wiem, co las może kryć.
- Trochę. - odpowiadam, a nogi uginają się lekko pode mną.
Paul zbliża się do mnie tak, że stoję z nim twarzą w twarz.
- Ze mną, nie masz się czego bać. - mówi do mnie patrząc sprost w moje przestraszone oczy, ale jego były inne - ciepłe, spokojne. Wyciszyły mnie na tyle, że przestałam myśleć o dzikiej puszczy.
- Debbie, ufasz mi? - pyta, a stoję jak słup. Momentalnie zastygam w bezruchu.
- To to niech będzie pierwszy raz. - mówiąc to Paul ściąga z twarzy chustkę.
Ten kawałek materiału zasłaniał to, co chyba najbardziej mi się w nim podobało. Usta. Wyglądały jakby były stworzone do całowania. Dość duże, dość czerwone, dość soczyste. Przyprawiały mnie o dreszcze. Patrząc na nie pogrążyłam się w fantazjach. Myśl o pierwszym pocałunku jest szybka, nagła i prawie niemożliwa.
Zanim się zorientowałam miałam na oczach jego chustkę. Potem ostrożne chwycił moją dłoń, a ja poczułam ciepło jego dłoni. Miał męki uścisk. Twardy, stanowczy, moja drobna dłoń nie miała żadnych szans z jego. Ale było w niej coś odmiennego. Na swój sposób była delikatna...
- Nie bój się... I idź tuż za mną. - powiedział Paul ciągnąć mnie do przodu.
Szłam ostrożnie powoli kładąc stopy w obawie nie nadepięcia żadnego żyjątka. Zmysł słuchu znacznie się zaostrzył. Po chwili już się przyzwyczaiłam i przestałam być ostrożna.
Po paru krokach upadłam na Paula.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. - mówiąc to szybko wstałam.
- Nic się nie stało. - w jego słowach było trochę śmiechu. Pewnie śmiał się ze mnie, bo bardzo dużo gestykuluję.
- Choć tu do mnie. - nawet nie zdąrzyłam odpowiedzieć, a on już trzymał mnie na swoich rękach jakby wyciągał syrenke z wody.
Wtulilam się w jego klatkę piersiową, w której mocno biło serce. Wczułam się w jego rytm. Chciałam lepiej poznać jego ciało
Nie mogą się opanować dłonią przejęłacham po jego twarzy, zatrzymując się po drodze na ustach. Ciepłe powietrze ogrzało moją dłoń. W dotyku były takie same na jakie wyglądały.Moja fantazja ruszyła.
Myśląc o jego ustach moją pierwszą myślą jest pierwszy pocałunek. Leże beztrosko na miękkim łóżku u boku Paula. Rozmawiamy o jakiś swoich życiowych wpadkach. Czujemy się swobodnie w swoim towarzystwie, aż w końcu nasze oczy spotkają się całe roześmiane wywołując iskrę. Nasze serca wejdą w jeden rytm twarząc całość i wtedy całość wypełni pierwszy pocałunek...****
Hej misie pysie. :*Paul zabiera Debbie w swoje prywatne miejsce, bo...
Ma plan do zrealizowana.
Czy mu się uda? ;)Czytajcie. <3

CZYTASZ
Krzyk o wolność.
Misterio / SuspensoIdę ciemną mroczną ulicą, która jest oświetlana przez jedną latarnie. Drzewa są tak blisko siebie posadzone, że księżyc nie daję rady się przebić. Wieje silny wiatr, który zawiewa suche liście z jednej strony ulicy na drugą. A wraz z liśćmi udaje m...