Odcięłam się całkowicie od świata. Całe dnie spędzałam sama w pokoju słuchając muzyki lub rysując. Na nic innego nie miałam siły i nic nie sprawiało mi przyjemności. Prawie nic nie jadłam i nawet udawało mi się to ukryć przed mamą. Udawało mi się coraz lepiej maskować swój ból i z coraz większą obojętnością traktowałam awantury o nieschowane do lodówki masło czy niedojedzony obiad. Adam wydzwaniał do mnie kilka razy dziennie. Ignorowałam wszystkie połączenia i wiadomości. Nie byłam gotowa na to by usłyszeć jego głos a tym bardziej na rozmowę z nim. Zbliżały się ferie i sama nie wiedziałam czy cieszyć się z tego czy nie. Może dobrze wrócić w rodzinne strony. Odetchnąć czystym powietrzem i spędzić troche czasu na wsi z babcią. Bałam się jednak choć sama nie wiedziałam czemu. Nie było mnie tam tak dawno, że czułam się jakbym jechała w jakieś obce miejsce.
Była sobota. Zegar wybił 12.30. Siedziałam w pokoju i czytałam powieść o wampirach gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama wiele razy mówiła mi żeby nie otwierać nikomu gdy jestem sama ale ciekawość znów wygrała. Na palcach podeszłam do drzwi i zerknęłam przez dziurkę. Serce zabiło mi tak mocno, że myślałam, że osoba za drzwiami mogła je usłyszeć. A był nią oczywiście Adam. Z całych sił starałam zmusić się by po prostu odejść od drzwi i wrócić do swoich czynności ale nie umiałam pozostać w stosunku do niego obojętna. Długo kazałam mu czekać aż się namyślę więc zanim podjęłam decyzję usłyszałam jego głos ,,Ali wiem, że tam jesteś. Proszę otwórz'' Przekręciłam zamek, otworzyłam drzwi i stanęłam oko w oko z chłopakiem, który złamał mi serce. Tylko zaraz...to oko było opuchnięte i otoczone sinym cieniem a z czoła i kącika ust spływała jeszcze krew. Jego, jak zawsze czarne ubrania pokryte były błotem i topniejącym już śniegiem. Wyglądał tak żałośnie, że serce sie krajało (znowu to serce. Bez niego chyba żyłoby się łatwiej) Patrzyłam na niego i po chwili przypomniałam sobie co zrobił. Opuściło mnie współczucie i wróciła złość
-Czego chcesz?
-Porozmawiać. Nie zajmę Ci dużo czasu. Mogę wejść?
-Proszę, wejdź-powiedziałam cicho
-Ali wiem jak sie czujesz ale...
-Gówno wiesz!- nie dałam mu skończyć- nie masz pojęcia jak się czuję. Zrobiłeś mi niewyobrażalne świństwo. Nie masz zielonego pojęcia jak się czułam gdy stałam jak idiotka i patrzyłam jak sie liżesz z tym pieprzonym chłopakiem!-krzyczałam mu prosto w twarz a on stał i patrzył na mnie zmieszany. W końcu gdy przestałam mówić poczułam jak do oczu napływają mi łzy.
-Dlaczego to Cię tak zabolało?
-Bo to mnie powinienneś całować!-wypaliłam nie zastanawiając się co właściwie mówię.
Spojrzał na mnie zaskoczony, podszedł niebezpiecznie blisko i nie pytając mnie o zgode po prostu dotknął swoimi wargami moich i zostawił na nich delikatny pocałunek. Powinnam zaprotestować, odepchnąć go ale nic nie zrobiłam bo w głębi duszy właśnie tego chciałam i czekałam na to. Mój brak reakcji uznał ze zezwolenie więc przyciągnął mnie bliżej do siebie i połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Tym razem nie byłam bierna i dałam ponieść się chwili zapominając przez chwilę o przeszłości i przez chwilę nie myśląc o przyszłości. W końcu oderwaliśmy sie od siebie. Popatrzył na mnie a na jego twarz wkradł się zawadiacki uśmiech.
-Tak?
-Właśnie tak- wyszeptałam
***
-Dobra Adam to teraz szczerze mów. Jak to z tobą do cholery jest?
-W jakim sensie?-spytał speszony i oparł się o ściane.
-Dobrze wiesz w jakim. Podobają Ci się chłopcy?- musiałam znać prawdę. Całą prawdę.
-Tak...to znaczy nie... to znaczy nie wiem. Ale wiem jedno! Ty mi sie podobasz. Cholera, szaleje za Tobą.
-Więc czemu to zrobiłeś?- rozpłakałam sie na dobre.
-Sam nie wiem. Byłem pijany a Franek....no coś w nim jest.
-I co ja mam teraz zrobić co?!- zapytałam w końcu po chwili milczenia
-Zapomnij o tym i kochaj mnie-podrapał się uroczo po głowie i spojrzał na mnie tak jak tylko on potrafi. Pozostawiłam to bez odpowiedzi i zmieniłam temat.
-A w ogóle to co Ci się stało?! Kto Ci to zrobił??
-Wpadłem na Kaline jak do Ciebie szedłem. Zabrała mi kase i przypieprzyła plecakiem prosto w twarz a na koniec wylała mi piwo we włosy. Dostałem jeszcze kilka razy w brzuch od jej kolegów ale na koniec kazała Cię pozdrowić-zaczął się śmiać
-Skąd wiedziała, że idziesz do mnie?
-Nie wiem....kobieca intuicja? O ile to coś w ogóle można nazwać kobietą- wybuchł śmiechem a ja zaraz po nim.
Gadaliśmy jeszcze chwile aż w końcu poszedł. Przed wyjściem przytulił mnie mocno choć śmiałam sie z niego, że śmierdzi piwem.
Kiedy wyszedł odetchnęłam głęboko i zdałam sobie sprawe, że teraz chyba jesteśmy oficjalnie razem i nie mogłam w to uwierzyć. Potem dotarło do mnie, że czeka nas tygodniowa rozłąka bo jutro rano wyjeżdżam do babci. Cieszyłam się, że jadę ale równocześnie wiedziałam, że będę bardzo tęsknić za Adamem. Zamyślona ruszyłam do pokoju. Czas się pakować.
CZYTASZ
Jutro Rano
Short StoryZamykam oczy, otwieram je i okazuje się, że nadszedł nowy dzień. Tylko czy to dobrze...? Są osoby dla których każdy dzień jest wyzwaniem. Utrata ojca, złe relacje z matką, złe traktowanie w szkole i rozterki miłosne to dla Alicji za dużo. Co musi si...