Nie powinno mnie tu być

79 4 0
                                    

    Z babcią miałam ograniczony kontakt od kiedy wyprowadziłyśmy się z mamą do Warszawy. Moja babcia to wspaniała kobieta. Między nami różnie się układa bo podobnie jak mama bardzo przeżyła śmierć swojego syna. Kiedy przyjeżdża do nas do miasta zachowuje dystans i jest dla mnie bardzo oschła, na wsi za to chyba odczuwa wewnętrzny spokój i umie przekazać to uczucie spokoju i bezpieczeństwa innym. Muszę przyznać, że mimo jej humorków lubię tę kobietę i stęskniłam się za nią i za moim rodzinnym domem. Za dziadkiem trudno się stęsknić, bo szczerze mówiąc czasem łapie się na tym że zapomniałam w ogóle o jego istnieniu. Nie poradził sobie z świadomością o śmierci jego syna i zamknął się w sobie. Nie widziałam się z nim od czasu pogrzebu ale jakoś mi go nie brakowało choć oczywiście było mi go żal.
     Tego dnia wstałam rano bardzo wcześnie bo czekała nas z mamą dość długa droga a mama wyjeżdżała w delegacje tego samego dnia. Nie odczuwałam smutku związanego z rozstaniem z nią na ten czas. Po szybkim śniadaniu, porannej toalecie i ostatecznym sprawdzeniu czy wszystko zabrałam wyszłyśmy z mieszkania i skierowałyśmy swe kroki do samochodu.
      Przez cała drogę nie gadałyśmy z mamą. Była bardzo skupiona na drodze i zamyślona. Ja natomiast oglądałam widoki za oknem jednak nie było czego podziwiać więc po jakimś czasie zmorzył mnie sen.

       Na zawieszonej na gałęzi drzewa huśtawce siedziała mała dziewczynka w uroczej,błękitnej sukience. Jej włosy zaplecione były w krótkie warkoczyki zwieńczone kokardkami. Z oczu dziecka spływały łzy i oprócz brzęczenia pszczół dało się słyszeć jej cichy szloch. Huśtawka bujała się jeszcze delikatnie a dziecko nie umiało z niej zejść. Majdała nogami w wszystkie strony i zanosiła się płaczem. Wtedy pojawił się  wysoki mężczyzna. Spokojnie podszedł do dziewczynki i wziął ją na ręce uspokajając cichym szeptem ,,już dobrze, nie płacz głuptasie''. Obrócił się parę razy trzymając dziecko w objęciach wywołując jej śmiech. Potem delikatnie odstawił ją na ziemie i uklęknął przed nią po czym wytarł delikatnie z policzka jej łzy. ,,Idziemy do domu'' powiedział przyjaźnie po czym wstał i chwycił dziecko za rękę. Oddalali się gdy te błogą ciszę przerwał rozdzierający głos klaksonu samochodowego.

Obudziło  mnie mocne hamowanie. Zdezorientowana rozglądałam się dookoła by przypomnieć sobie gdzie jestem. Siedząca na miejscu kierowcy mama klęła siarczyście na innego kierowcę, który prawie w nas wjechał. Po ciele przeszły mnie ciarki kiedy krzyczała ,,Jak jeździsz debilu!?" Kiedy ruszyłyśmy dalej zaczęłam rozmyślać nad moim snem. To nawet nie był zwykły sen, a wspomnienie. Nie miałam pojęcia dlaczego moja podświadomość przywołała akurat to wydarzenie. Nic nie znaczące, wręcz zabawne. To oczywiście tata pomógł mi kiedy mama zostawiła mnie samą na huśtawce by odebrać ważny telefon. Często czułam się właśnie jak wtedy. Jak to zrozpaczone dziecko, niedosięgające nogami ziemi, bezradne i przestraszone. Siedziałam na tej huśtawce (emocjonalnej) i próbowałam z niej zeskoczyć ale sama nie umiałam. Może czas by mama ,,odłożyła słuchawkę'' i mi pomogła zejść na ziemię.

Na miejsce dojechaliśmy po 16.00.  Babcia czekała na nas i gdy tylko zobaczyła z okna parkujący przed jej domem samochód wyszła by nas przywitać tak jak to zawsze robiła

-No nareszcie jesteście. Chodźcie, chodźcie.-zaprosiła nas gestem ręki do domu. Mama wyciągnęła z bagażnika torbę.

-Ja nie mogę, spieszę się-odpowiedziała i podała mi bagaż szepcząc ,,zachowuj się i dbaj o siebie''. Potem wsiadła do samochodu i po prostu odjechała. Zero uścisków, całusów, pożegnań. Babcia wydawała się oburzona zachowaniem córki. Ruszyła w stronę drzwi mrucząc coś pod nosem. Stałam jeszcze chwilę i wdychałam mroźne, wiejskie powietrze. Ruszyłam się dopiero kiedy babcia zawołała mnie przez kuchenne okno

-To co tak stoisz?! Chodź do środka!

-Już idę babciu.

***

Siedziałam przy stole i piłam herbatę. Nic się tutaj ie zmieniło. Na ścianie wisiały te same zdjęcia a w kredensie stały te same porcelanowe filiżanki. To wszystko przywoływało wspomnienia z czasów kiedy tu był mój dom. Babcia krzątała się po kuchni, milcząc. Miałam wrażenie, że jeszcze nie przyzwyczaiła się do mojej obecności tutaj. W końcu postawiła przede mną talerzyk z ciastem i usiadła na przeciwko mnie.

-Urosłaś, zmieniłaś się-powiedziała patrząc na mnie i pogładziła mnie po głowie.

-To chyba dobrze?-odpowiedziałam biorąc do ust kawałek ciasta.

-Nie wiem czy dobrze. Ciebie też stracę.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć bo miała rację. Zmieniłam więc temat.

-A gdzie dziadek?

-A cholera wie! Całymi dniami włóczy się gdzieś albo siedzi na strychu.- wstała i zaczęła nerwowo wycierać kuchenny blat.

-Pójdę się trochę rozpakować.-powiedziałam.

-A idź dziecko, idź. Jakbyś mnie potrzebowała, będę w salonie.

Wzięłam z przedpokoju torbę i ruszyłam po schodach na górę. Drewniane stopnie skrzypiały mi pod stopami. Pchnęłam lekko drzwi, które odsłoniły przede mną wnętrze mojego starego pokoju. Położyłam bagaż koło łóżka i zamknęłam okno. Usiadłam na miękkim materacu i wyciągnęłam telefon. Czekały na mnie trzy wiadomości, wszystkie od Adama:

,,Dojechałaś już?''

,,Ali, co robisz? Jak się czujesz?''

,,Tęsknie :c Odezwij się , proszę''

Chwilę zastanawiałam się co napisać i w końcu udało mi się sklecić sensowne zdanie:

,,Dojechałam kilka godzin temu. Właśnie się rozpakowuję ale jestem zmęczona i chyba zaraz idę spać. Też tęsknie :/. Może jutro zadzwonię. Śpij dobrze :*''

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast:

,,Ok :D Słodkich snów <3''

Rozpakowałam najważniejsze rzeczy, wzięłam piżamę i kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, zmyłam resztki makijażu i zeszłam na dół by pożegnać się z babcią. Zastałam ją jednak śpiącą w fotelu przed telewizorem. W ciemnym pokoju migający ekran telewizora oświetlał jej starą, zmęczoną twarz. Wzięłam z kanapy koc i przykryłam babcię. Potem zgasiłam telewizor i po cichu wyszłam z pokoju przymykając drzwi. Zamiast do swojej sypialni ruszyłam na strych. Chciałam przywitać się z dziadkiem. Nie byłam pewna czy w ogóle wie o mojej obecności w tym domu. Mrugająca żarówka oświetlała ponure wnętrze poddasza. Na taborecie pod ścianą siedział staruszek, trzymający w dłoni wyblakłą fotografią. Podniósł wzrok z nad zdjęcia i spojrzał na mnie. Nie wiem czemu ale poczułam, że nie powinno mnie tu być.




Jutro RanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz