Zaraz będę

66 4 0
                                    

Dni jeden po drugim ciągnęły się i dłużyły mi w oczekiwaniu na powrót do domu. W niedzielny poranek nie ociągałam się ze wstawaniem i pełna energii wykonałam wszystkie poranne czynności. Zjadłam z babcią śniadanie i zabrałam się do pakowania swoich rzeczy. Nie zajęło mi to wiele czasu więc gdy bagaże były już gotowe pobiegłam do domu bliźniaczek by się z nimi pożegnać. Wszystkie się popłakałyśmy bo wiedziałyśmy że będziemy za sobą bardzo tęsknić. Były jedynymi osobami oprócz Adama i Amelki przy których czułam się swobodnie i byłam szczęśliwa. Kiedy otarłyśmy łzy i przytuliłyśmy się ostatni raz, wymieniłyśmy się numerami telefonów i obiecałyśmy utrzymywać kontakt. Powiedziałam nawet, że postaram się przyjechać na kilka dni w wakacje.
Gdy wróciłam poszłam do kuchni, licząc, że  znajdę tam babcię. Zastałam tam jednak dziadka siedzącego przy stole. Pierwszy raz od mojego przyjazdu zszedł na dół kiedy ja tam byłam.

-Gdzie babcia?-spytałam lekko oschle. Nie chciałam by mój głos wyrażał jakiekolwiek emocje. Odpowiedziała mi cisza, mogłam się tego spodziewać. Wyciągnął jednak rękę, wskazując na lodówkę, na której wisiała karteczka prawdopodobnie z wiadomością od babci. Zdjęłam ją i odczytałam:

,,Pojechałam do sklepu i zatankować samochód. Bądź  gotowa do drogi  o 14.00.
Buziaki babcia 💙''

Do wyjazdu zostało w takim razie jeszcze pół godziny więc postanowiłam zrobić sobie coś do picia. Podjęłam kolejną próbę nawiązania kontaktu z siedzącym przy stole i czytającym gazetę człowiekiem, który ponoć był moim dziadkiem.

-nastawiam wodę na herbatę, też chcesz?
Podniósł wzrok z nad gazety i zmierzył mnie nim od stóp do głów. Zamyślił się  tak jakby próbował sobie przypomnieć jak mówić i w końcu ochrypłym głosem odpowiedział:
-Poproszę.
Poczułam ulgę i satysfakcję. W ostatni dzień mojego pobytu w ich domu odezwał się do mnie po raz pierwszy.  Przygotowałam więc dwa kubki i czekałam aż czajnik zacznie piszczeć dając znać, że woda już się zagotowała. W końcu wzięłam dwa parujące kubki i usiadłam na przeciwko dziadka stawiając przed nim jeden.

-Dziękuję -burknął nie odrywając tym razem oczu od czasopisma, które czytał.

-Czemu jesteś na mnie zły?- zaskoczyłam sama siebie tak bezpośrednim pytaniem.
Złożył gazetę i położył ją na stole. Następnie upił łyk herbaty dając sobie czas na przemyślenie jak najkrótszej i prawdopodobnie wymijającej odpowiedzi.

-Bo przez Ciebie umarł mój syn.-powiedział z zadziwiającym spokojem. Potem jakby nigdy nic odsunął krzesło, zabrał kubek i ruszył posuwistym krokiem ku wyjściu.

-ZARAZ, jak to przeze mnie?!- prawie krzyknęłam a do oczu napłynęły mi łzy.

-Jechał po ciebie, żeby odebrać cię od koleżanki. Gdybyś siedziała wtedy w domu, on nie musiałby nigdzie jechać i do tego wypadku w ogóle by nie doszło.- wyszedł.

Zostawił mnie samą z poczuciem winy. Obwinił mnie za wydarzenie które zrujnowało życie moje i mojej rodziny. Jak mógł coś takiego powiedzieć! Nigdy nie powinien mi tego mówić. Dopiero teraz uświadomił mi, że gdyby mnie nie było mój tata by żył. Poczułam jak ciężar tej winy spada na mnie i przygniata. Ręce trzęsąc się upuściły kubek z herbatą a ta wylała się na stół. Naczynie upadło na ziemię i z trzaskiem rozbiło się na kawałki zupełnie tak jak moje serce. Jestem jednym wielkim nieszczęściem. Siedziałam wciąż przy stole z twarzą ukrytą w dłoniach. W tak opłakanym stanie znalazła mnie babcia, która właśnie wróciła do domu. Zostawiła zakupy w przed pokoju i zawołała bym pomogła jej je rozpakować. Ja byłam w tym momencie głucha obojętna na jej słowa. Wystarczyły mi słowa dziadka dzięki który mój świat ponownie się zawalił. Babcia weszła do kuchni gderając coś że nie ma nikogo kto by jej pomógł dźwigać ciężkie siaty. Urwała jednak w połowie zdania kiedy zobaczyła mnie chlipiącą nad mokrym stołem.

-Skarbeńku co się stało?!- podbiegła do mnie i objęła ramieniem, pochylając się nade mną. Nie było mnie stać na więcej oprócz wypowiedzianego szeptem niczym jakąś wielką tajemnicę ,,To moja wina''
-Ależ dziecko co ty bredzisz? Jaka wina?
-Nic nie rozumiesz! To przeze mnie tata nie żyje.
-Kto Ci takich bzdur nagadał? Dziadek? Już ja mu powiem...-widziałam jak babcia gotowała sie ze złości. Odłożyła jednak wygarnięcie dziadkowi na potem i skupiła się na mnie.
-Kochanie nie słuchaj tego starego zgreda! -Usiadła koło mnie.
-Dziad sam nie wie co gada.-popatrzyła na mnie uważnie ale domyśliła się ze mnie nie przekonała bo mówiła dalej:

-To nie jest niczyja wina. Nikt tego nie mógł przewidzieć. Widocznie tak chciał los. To się mogło zdarzyć kiedy jechał do pracy. To się mogło zdarzyć wszędzie i w dowolnym momencie. Pech chciał, że tak się to potoczyło ale obwinianie się nic już nie zmieni.

Bardzo chciałam jej wierzyć ale to co mówiła mimo że miało sens było czymś odległym dla  mnie. Chciałabym pozbyć się tych wszystkich podłych myśli ale to nie było proste po tak bezpośrednich i raniących słowach dziadka. Babcia objęła mnie mocno dając mi na chwile poczucie bezpieczeństwa i miłości.

-Na pewno chcesz wracać do domu?- spytała zmartwiona. Nie dziwie się jej że nie chciała mnie zostawiać samą ale ja nie chciałam zostać w tym domu ani minuty dłużej.
-Tak na pewno. Zbierajmy się!-wyzwoliłam się z jej uścisku, pościerałam herbatę i zebrałam stłuczone szkło. Rozpakowałam pośpiesznie zakupy i już czekałam przy wyjściu gotowa do drogi.

                                                                                                       ***
-Dbaj o siebie, jedz dużo i nie spal chałupy-babcia pouczała mnie z troską parkując samochód pod moim blokiem.
-Będę grzeczna-odparłam uśmiechając się delikatnie.- Pa babciu.
Dałam jej buziaka i wysiadłam z auta. Stałam jeszcze chwilę i patrzyłam jak odjeżdża. W końcu chwyciłam torby i ruszyłam do domu.
Przekręcając klucz w zamku czułam ulgę. (Nie)wszędzie dobrze ale w domu jednak najlepiej, no chyba, że pod łóżkiem czeka potwór lub mój dziadek. Rzuciłam torby pod ścianę i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zgodnie z obietnicą (,,napisz jak tylko będziesz w domu'') wystukałam pospiesznie wiadomość do Adama:

,,jestem w domu!!!''

Czekałam na odpowiedź mniej niż minutę:

,,zaraz będę''

Jutro RanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz