XIII - Marinet

53 6 2
                                    

Dedyk dla mojej IBFF za pomoc w pisaniu rozdziału ^^ Uwielbiam Cię :**

Wzięłam mój bagaż i chwilę później stałam przy drzwiach. Co sekundę zmieniał się krajobraz. Myśli zamiatały moją głowę. Jak będzie wyglądał ? Czy będzie taki miły jak przez wiadomości? Co będziemy robić ? Powoli zwalnialiśmy. Dojechaliśmy. Stałam w miejscu osłupiała, nie mogłam się ruszyć. Zatrzymaliśmy się. Drzwi się otworzyły, a ja powoli wysiadłam z pociągu. Postawiłam walizkę na ziemi i wyciągnęłam rączkę. Rozglądałam się po peronie jednak ludzie wysiadający zasłonili mi widok. Może nie zdążył? Poczułam ręce na oczach i usłyszałam miły głos jakiegoś chłopaka...

~Zgadnij kto to?

To Rafał, na pewno on. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Uczucia mieszały się w głowie. Zamknęłam oczy i szybkim ruchem odwróciłam się w stronę przyjaciela. Niewiele myśląc rzuciłam się w jego stronę i mocno przytuliłam. Miałam w ramionach mojego przyjaciela. Chwila jedyna w swoim życiu. Rafał na początku zdezorientowany teraz przytulił mnie mocno.

~Hej, pyśka. - powiedział mój przyjaciel. Jego głos.. skądś znam ten głos.

~Hejka..-powiedziałam drżącym głosem przez łzy. Rafał odsunął mnie delikatnie od siebie a ja powoli otworzyłam oczy. To co zobaczyłam przekroczyło wszelkie możliwe wyobrażenia. - Rafał? Czekaj! Ty jesteś ...

~Tak, jestem Youtuberem i tak to ja Kiślu. - przerwał mi mój przyjaciel. Stałam jak wryta. Patrzyłam na te jego paczałki pełne niepewności, strachu, smutku ale także radości i szczęścia. Miałam ochotę wydrzeć się na Niego. Czemu mnie oszukiwał ?

~Już rozumiem czemu nie wysłałeś mi zdjęcia, rozumiem te wypady z kumplami i to że nie miałeś czasem dla mnie czasu. Cholera Rafał! Czemu mi nie powiedziałeś !? -potok słów wypłynął z moich ust jak wodospad łez przed chwilą. Jedyne czego nie chciałam w tamtym momencie to kłótni, dlatego przytuliłam go poraz drugi. Mimo, że nie siedziałam w jego głowie, to wiedziałam, że dodało mu to trochę odwagi i otuchy.

~Bałem się. Bałem się, że przestaniesz pisać, albo że zaczniesz pisać ze mną tylko ze względu na to kim jestem. - chłopak odsunął się ode mnie i spuścił głowę, jakby czekał na karę, czy napad złości.

~Wybaczę, pod jednym warunkiem! - krzyknęłam i odwróciłam się w stronę mojego bagażu. Słyszałam jak chłopak zaśmiał się pod nosem.

~Jakim?

~Poznasz mnie z terefere. Wiesz jak przepadam za Florkiem ! - odwróciłam się do Niego i zrobiłam słodkie oczka na co ten tylko wybuchł śmiechem.

~Tylko tyle ? Ale masz słabe marzenia.

~Ej !-krzyknęłam i uderzyłam go pięścią w bark, w który chwilkę później się złapał. Razem ruszyliśmy w kierunku wyjścia ze stacji. Gdy byliśmy już na parkingu zauważyłam tam coś z czego nie mogłam przestać się śmiać. Na parkingu stała czerwona honda Kiśla.

~Co Cię tak śmieszy?

~Twoje auto. Dalej trzymasz tam tylko jedną płytę? -dalej się śmiałam. Rafał włożył moją walizkę do bagażnika a ja usiadłam na siedzeniu pasażera. Po chwili on także dołączył do mnie.

~No włączaj tego Bastille'a. - znów wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, Rafał także.

~~~W drodze~~~

Jechaliśmy już kilka minut. Razem śpiewaliśmy piosenki i gadaliśmy o wszystkim i niczym. W pewnym momencie na drogę wbiegła jakaś dziewczyna. Rafał natychmiast zaczął się zatrzymywać. Dziewczyna uderzyła lekko maskę samochodu, przez co została odepchnięta i w tej chwili leżała na ulicy. Gdy auto stanęło natychmiast wysiadłam z samochodu i podbiegłam do rannej dziewczyny. Była to średniego wzrostu dziewczyna z bladą cerą, oczy jej były niezwykle fiołkowe a na włosach malowało się brązowo-jasne ombre. Ubrana była w ramoneskę na to biało niebieski szalik, sweter w tym samym kolorze w poziome pasy i czarne rurki. Była bardzo ładna, zupełnie inna ode mnie. Szybko sprawdziłam czy oddycha. Na szczęście dziewczyna żyła, ale miała kilka zadrapań i rozcięty łuk brwiowy.

~Rafał dzwoń na pogotowie. Szybko !-Rafał szybko wykonał moje polecenie. Sama ułożyłam dziewczynę w pozycji bocznej tak jak uczyli mnie na kursie. Podszedłam do Rafała, położyłam rękę na jego plecach i pocierałam lekko jakbym chciała dodać mu otuchy.

~Spokojnie, będzie dobrze. - mimo moich szczerych chęci Rafał nadal był przerażony. Nieopodal zobaczyłam torebkę dziewczyny, którą wzięłam do ręki i zaczęłam szukać jakiś dokumentów i telefonu. Zauważyłam portfel, w którym zaczęłam szukać jakiegoś dokumentu. Po chwili znalazłam.

~Marinet Agrest, 16lat - przeczytałam z dowodu dziewczyny. - Trzeba zadzwonić do jej rodziców, nawet jak przyjedzie karetka, nic nam nie powiedzą. - zaczęłam szukać w torebce dziewczyny telefonu.

~Jak możesz być tak spokojna i trzeźwo myśleć ? - zapytał mój przyjaciel, który stał na drodze wyczekując karetki.

~Jestem urodzonym pedagogiem, muszę być spokojna. Słyszysz to ? - z oddali było słychać karetkę. Podniosłam się z ziemi i czekałam na karetkę. Ona zaparkowała w pobliżu i po chwili przybiegli sanitariusze.

~Co się stało ? - zapytał jeden z pielęgniarzy.

~Dziewczyna wyskoczyła na drogę, ma rozcięty łuk brwiowy, na szczęście oddycha. - powiedziałam spokojnie, na co jeden z sanitariuszy dziwnie się na mnie spojrzał. - Jeżeli wyglądam emo to nie znaczy, że jestem rozpuszczoną dziewuchą. - krzyknęłam na co sanitariusz odwrócił wzrok. - Gdzie ją zabieracie? - spytałam tego który sprawdzał stan dziewczyny.

~Do szpitala na ulicy Kościuszki 52. - lekarze wzięli dziewczynę do karetki a my sami wsiedliśmy do samochodu.

W drodze do szpitala szukałam telefonu w torebce dziewczyny. Dostrzegłam ją w małej kieszonce.

~Rafał znalazłam telefon, czekaj powiadomię jej rodzinę. - w telefonie dziewczyny wybrałam, numer z którym ostatnio się kontaktowała. "Anthony" Wybrałam numer, jednak nie odbierał. Zaczęłam szukać w kontakcie jakiejś rodziny. Znalazłam kontakt "Mama^^" Nie wiele myśląc zadzwoniłam. Pierwszy sygnał nic, drugi, trzeci...

~Halo, córcia no co tam? - usłyszałam damski głos jakiejś kobiety.

~Dzień dobry, czy rozmawiam z mamą, ym.. Marinet Agrest?

~Tak, to ja. Czy coś się stało, dlaczego dzwoni pani z telefonu mojej córki? - słyszałam w jej głosie niepokój. Westchnęłam cicho.

~Pani córka miała wypadek, wpadła pod samochód w którym jechałam. Na szczęście mój przyjaciel w ostatnim monecie zahamował. Czy może pani przyjechać do szpitala w Kutnie? - kobieta chwilę się nie odzywała. Usłyszałam jej płacz. - Niech pani nie płaczę, w najgorszym przypadku to wstrząśnienie mózgu. - Mimo, że zupełnie nie miałam o tym pojęcia, to powiedziałam to aby uspokoić trochę tą biedną kobietę. -Da pani radę dojechać, czy może przyjechać po panią ?

~Dam radę, dziękuję. - kobieta rozłączyła się a my dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy do szpitala jednak mimo naszych próśb nikt nie chciał udzielić nam informacji, pozostało czekać na mamę dziewczyny.

______________________________

1036 słów

Hejka pysiaki ^^ Kolejny rozdział, troszkę dłuższy, troszkę więcej akcji. Mam nadzieję, że wam się podobał trzymajcie się. Narka =^u^=

Historia Pewnej Nastolatki | Book OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz