XIX - Zakupy !

33 5 4
                                    

Obudziły mnie krzyki i coś zimnego na ciele. Szybko otworzyłam oczy i wyskoczyłam z łóżka. Stali przy mnie wszyscy chłopcy i każdy z nich trzymał w ręku szklankę.
-Nudzi wam się !?
-Troszkę. - nie zwracając uwagi na tych półgłowków, podeszłam do drewnianej szafy i wyciągnęłam z Niej czarne leginsy i krótki top z jakimś hiszpańskim napisem. Udałam się do łazienki. Zakluczyłam za sobą drzwi, gdyby któryś z tych idiotów coś głupiego wymyślił. Zdjęłam swoja piżamę i bieliznę i weszłam pod prysznic. Ciepła woda otuliła moje ciało, przez co znów zachciało mi się spać. Umyłam moje czerwone włosy szamponem o zapachu banana, a ciało jakimś żelem pod prysznic. Wyszłam po kilku minutach, wytarłam ręcznikiem całe ciało, ubrałam się a włosy zostawiłam rozpuszczone.

Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni, z której dochodziły głosy i śmiechy chłopaków.
-Hejka. -zwróciłam się do Nich po czym usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Wzrok wszystkich powędrował na mnie. Niektórzy patrzyli na mnie z uśmiechem, inni z.... niedowierzaniem ?- Coś ze mną nie tak ? - spytałam po krótkiej chwili. Wszyscy automatycznie spuścili wzrok.
-Masz loki. - powiedział wreszcie Rafał. Spojrzałam na Niego jak na idiote.
- Wow. Odkryliście Amerykę. Mam takie od urodzenia. Nie lubię ich, więc prostuje. - wyjaśniłam im szybko i zajęłam się jedzeniem sandwichów z ketchupem.
- Takie są ładniejsze. - powiedział chyba Filip na co wszysycy przytakneli a ja lekko się roześmiałam.
-Nie ważne. Jakie plany na dzisiaj ?
-Jedziemy na impre z okazji twoich urodzin.
-Załatwisz mi fałszywe dowody ? - zapytałam z kpiną w głosie. - Przecież nikt mnie nie wpuści.
-Wpuszczą, wpuszczą.
-Słuchajcie... - wszystkich wzroki skierowały się w moją stronę - pomyslałam, że może pojechalibyście ze mną wykorzystać mój prezent ?
-Pewnie ! - krzyknął mój przyjaciel, na co posłałam mu piękny uśmiech.
***
Jestem właśnie w samochodzie Florka, który zdecydował się pojechać ze mną i Matim na zakupy. Rafał nie pojechał, bo musiał zostać z chłopakami, w końcu był gospodarzem domu. Po krótkiej podróży, staliśmy już przy wejściu do sklepu.
-Jeśli nie chcecie to nie musicie mi pomagać, naprawdę..... możecie iść porobić co innego, macie całe centrum handlowe. - zaczęłam się trochę denerwować. Mimo słów jakie wypowiedziałam, miałam wielką nadzieję, że zostaną i choć trochę mi pomogą. Miałam przestać obchodzić żałobę, miałam przestać karać się za śmierć Meg. To nie takie proste, jak się wydawało.
-Zostaję. - powiedzieli oboje razem, dzięki czemu stres lekko zniknął. Spojrzałam na nich i obdarowałam ich , lekkim uśmiechem.
Chłopaki pomagali mi z doborem ciuchów. Niektóre były naprawdę ładne, jednak starałam się nie wybierać strasznie jaskrawym, ale chłopcy utrudniali mi to przez przenoszenie do mnie każdego z ciuchów po kolei. Gdy przeglądałam sukienki, dostrzegłam jedną, prześliczną sukienkę. (MEDIA) Nie zastanawiając się długo wybrałam odpowiedni rozmiar i ruszyłam do przymierzalni. Sukienka leżała idealnie na moim ciele. Schowałam ją do reklamówki, aby żaden z chłopaków jej nie zobaczył.
Gdy wyszliśmy ze sklepu, byłam zaopatrzona w : piękna sukienkę, dwie pary shortów - granatowe i żółte, jedną parę długich spodni o kolorze ecru, kilka zwykłych kolorwoych topów, jedną czerwoną spódniczkę i jedną koszulę z małymi różowymi szopami. Mimo, że nie byłam do końca zadowolona z mojego nowego stylu to ciuchy naprawdę były ładne. Cieszyłam się, że nastawienie ludzi do mnie wreszcie się zmieni.
Po tej jakże wyczerpującej rozrywce, poszliśmy w trójkę na pizzę. Mati poszedł zamówić pizzę, a my z Florkiem usiedliśmy przy jednym ze stolików. Szatyn przeglądał coś w telefonie, czasami ręka przeczesując włosy.
-Dzięki. - zwróciłam się do chłopaka na co ten tylko spojrzał pytająco na mnie. - za wszystko. Tak naprawdę mnie nie znasz, a pomagasz i nawet nie wiesz jak bardzo. - chłopak tylko uśmiechnął się do mnie.
- Nie ma za co.
Potem siedzieliśmy już w ciszy. Co chwila spogladąłam na Niego dyskretnie, jakbym chciała wyczytać z jego twarzy cokolwiek. Jego włosy postawione na żel lekko przechylały się na prawą stronę. Jego zielone oczy wpatrzone były w telefon. Usta lekko spierzchnięte czasem wyginały się w szczery uśmiech. Był przystojny nie powiem, ale i kilka lat starszy. Pozatym o ile mi wiadomo, miał dziewczynę, która zresztą lubiłam Mamiko była naprawdę spoko. Zaczęłam przypominać sobie wczorajszy dzień i nagle wpadłam na genialny pomysł. Szybko wyjęłam z torebki telefon i zaczęłam przeczesywać kontakty.
Marinet
Szybko kliknełam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał... drugi..
-Halo ?
-Hej to ja Anastazja.
-Oo, część.
-Słuchaj idę dzisiaj świętować moje urodziny ze znajomymi. Może się przyłączysz ?
- Emmm, sama nie wiem. Nie chcę wam przeszkadzać.
-No co ty ! Proszę !!
-Ehhh... okej.
-Okej, przyjedziemy po ciebie o piątej wyślij mi adres. Papa
-Papa.
Rozłączyłam się z dziewczyną i Florek spojrzał na pytająco. Miałam zapewne wielkiego banana na twarzy. Gdy chciałam się odezwać, usłyszałam głos Matiego.
-Jestem !
- No wreszcie. - droczył się z Nim Florek.
W spokoju zjedliśmy pizzę a potem pojechaliśmy do domu, by przygotować się na imprezę.
..................................
Hejooo, przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału.
Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. Za to wstawię wam dzisiaj dwa rozdziały. :*
TAK WIEM, rozdział nie powala, ale za to w następnym będzie impa i będzie się działo.
Do napisania !

Historia Pewnej Nastolatki | Book OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz