X - Zawiodłam...

54 5 0
                                    

Ostrzegam, ten rozdział będzie smutny, bardzo smutny. :C

~Co się stało ? - znów się rozpłakałam, chciałam się wyrwać ale lekarka wypchnęła mnie za drzwi. - Ratujcie ją! Ona przeżyje, rozumie pani ?! Ona musi przeżyć! -pielęgniarka próbowała mnie uspokoić, ale nie za bardzo się jej to udawało. Meg tam umiera a ja sobie siedzę. Zaczęły mi się przypominać te wszystkie wspólne chwile. Nasze ulubione pidżama party, spacery, wspólne lekcje i kolonie na których byłyśmy razem. Było tak cudownie. Czy to przeze mnie ? Rodzice Meg także płakali. Po chwili z sali Meg wyszedł lekarz.

~Przepraszam nic nie można było zrobić.

Meg nie żyje. Moja najlepsza przyjaciółka popełniła samobójstwo. To uczucie jakby ktoś odebrał mi połowę serca. Biegiem ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala. Słyszałam jeszcze głośny płacz rodziców Meg i słowa które wciąż siedziały w mojej głowie : Przepraszamy nic nie można było zrobić. Nic... nic. Wiele pytań było w mojej głowie. Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Nogi niosły mnie w nieznane mi miejsce. Mrok, który panował na dworze, idealnie komponował się z moim aktualnym stanem. Meg - szczęśliwa, ładna i wiecznie uśmiechnięta dziewczyna zabiła się. Dlaczego ? To najczęstsze pytanie, które było w mojej głowie. Dotarłam do jakieś polany. Była długa, a naokoło roztaczał się las. Wysokie drzewa, dawały cień a jedyne światło dawał księżyc. Usiadłam na polanie. Z kieszeni wyjęłam list od Meg. Piękna, różowa koperta przyozdobiona była wstążką i pięknym pismem mojej przyjaciółki. Moje czerwone i mokre od płaczu oczy przyglądały się kopercie, jakby bojąc się otworzyć. Po kilku minutach gorzkiego płaczu i wpatrywania się w nią otworzyłam lekko kopertę i wyjęłam białą kartkę złożoną na 3 części. Niechętnie zaczęłam czytać i wpatrywać się w każde słowo napisane jej pięknym pismem.

Cześć An. Jeśli to czytasz zapewne mnie już nie ma. Na pewno zadajesz sobie wiele pytań. Musiałam to zrobić. Nie mogłam tak żyć. W niedzielę wieczorem byłam na spacerze. Spotkałam tam jego, gadaliśmy i się śmialiśmy. Potem poszliśmy do mnie do domu, żeby obejrzeć film. A potem... An on mnie zgwałcił ! Ja nie chciałam się z nim przespać. Moich rodziców nie było. An Nikodem mnie zgwałcił! Nie mogłam z tym żyć. On powiedział że na Ciebie też przyjdzie pora. Uważaj na niego. O jedno Cię proszę. Nie rób nic głupiego. Ja po prostu nie umiałam sobie z tym poradzić. Podaj go na policję w moim telefonie jest nagranie. Daj je policji. Uważaj na siebie, nie chodź nigdzie sama. Unikaj go w szkole. Przepraszam za wszystko.

Byłam wściekła. Pierdo*ony idiota. On ją zgwałcił. Nie wiedziałam czy płakać czy krzyczeć. Byłam zła na siebie, to przeze mnie się do Niej przyczepił. Zawiodłam jako przyjaciółka. Siedziałam i płakałam. Wszystko było mi obojętne. Mój telefon zaczął dzwonić.

~Tak, słucham? - próbowałam mówić tak aby nikt nie słyszał, że płakałam jednak to nie było takie łatwe.

~Córcia, gdzie jesteś? Nie wróciłaś do domu martwiłam się.

~Mamo, ona nie żyje. - mój głos się załamał, ja się załamałam. Wybuchłam gorzkimi łzami.

~Anastazja, nie płacz, Kto nie żyje ? Gdzie jesteś ?

~Meg, nie żyje. Podcięła sobie żyły. Nikodem ją zgwałcił. Jestem na jakieś polanie w lesie, nie wiem gdzie.

~An, uspokój się. Zaraz przyjedzie po Ciebie Marta (siostra An), nie ruszaj się stamtąd.

~Dobrze. - rozłączyłam rozmowę. List zapakowałam z powrotem do koperty i włożyłam do kieszeni spodni. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk samochodu.

~Anastazja! - usłyszałam krzyk Moniki i światło latarki.

~Tu jestem ! - Marta podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Domyśliłam się, że już wie.

~Pojedziemy do domu, okej ? - nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. Monika wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła do drzwi samochodu.

~~~W domu~~~

Gdy tylko weszłyśmy do domu, pobiegłam do mojego pokoju na moje łóżko. Po chwili płaczu, zauważyłam Daisy, która przybiegła do mnie do pokoju. Położyła się koło mnie na łóżku.

~An, możemy pogadać? - spytała moje siostra na co przytaknęłam.

~Meg, nie żyje. Zabiła się ... - więcej nie mogłam wydusić, moja siostra patrzyła na mnie ze współczuciem. Podałam jej list od Meg i odwróciłam się w stronę ściany. Moja siostra wyszła z pokoju. Słyszałam szepty na korytarzu. Po jakiś półgodzinie płaczu, zabrakło mi łez. Nie zważając na ubrania, włosy czy makijaż zasnęłam wtulona w mojego pieska.

__________________________________________________

686 słów

Hej. Tak... Nie wiem co mam powiedzieć. Ten rozdział jest odzwierciedleniem mojego humoru. Dziękuję, za przeczytanie tego rozdziału. Mam nadzieję, że wam się podobało. Do następnego !

Historia Pewnej Nastolatki | Book OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz