Rozdział 15

197 13 2
                                    

Twardym. Jednak czy aby na pewno twardym? Myślałem leżąc na ziemi. Albo raczej na kimś kto leżał na ziemi.
- Ugh. Czy mógłbyś wstać. Za lekki to ty nie jesteś.
Powiedział cienki dziewczecy głosik. Podniosłem się na ramionach, a moje palce natrawiły na miękkie loki, które z całą pewnością gdzieś już dotykałem.  Marika.  Usłyszałem w głowie imię. Dziewczęce imię, które tyle razy wypowiadałem.

Marika chodźmy się pobawić! Marika no chodź!

Widziałem w głowie obrazy. Wspomnienia. Pochodzące z mojego dzieciństwa.

Marika! Nie mam teraz czasu! Zostaw mnie!

To jedno imię. To ono pojawiało się w nich najczęściej.

Czy Marika może wyjść się pobawić?

Poczułem kłucie w sercu. Zachciało mi się płakać. Wróciłem wspomnieniami do rodziców. Do rodzinnego domu. I do niej. Dziewczyny mieszkającej obok. Do Mariki.
- ykhm. Długo jeszcze będziesz tak nade mną wisiał?
- sorry. - powiedziałem cicho otrząsając się z transu.
Wstałem powoli i podałem rękę dziewczynie.
- dzięki.
Wstała. Otrzepała spodnie i poprawila loki.
- co robisz o tej godzinie w lesie? Nie powinnaś tak samą chodzić! A zresztą... czemu nie leżysz w łóżku? Przecież byłaś nieprzytomna przez pięć dni! Powinnaś odpoczywać!
- nieprzytomna? Odpoczywać? Nie pomieszało ci się coś? I kim ty w ogóle jesteś?
- no jak to kim? Opiekowała się tobą przez tę kilka dni.
- Ty mną? Dobrze się czujesz?
- No... Ty... Przecież te dziewczyny... i ty...
- Sorka ale nie mam teraz czasu, muszę szukać siostry.
Dziewczyna wyminęła mnie i ruszyła przed siebie, a ja stałem tam jak ostatni debil z otwartą gębą.
- Czekaj!
Krzyknąłem, ale ją już zdążyła pochłonąć mgła.

Ekhem. Ekhem. Tak oto wróciłam. Ogólnie to przypomniałam sobie o tej całej Marice i ten no.... No to ten... dzięki że czytacie i no... zapraszam do dalszego czytania?!

Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz