Rozdział 2

648 60 3
                                    

- Jack! No chodź pobaw się ze mną! Nudzi mi się!! - usłyszałem głos dziewczynki dochodzący zza moich pleców. Niezdarnie odwróciłem się, tym samym przewróciłem kubek z wodą, z którego wylała się zabarwiona od farb woda.
- Poczekaj jeszcze chwilę. Daj mi skończyć - mówiąc to patrzyłem w jej niezadowolone fiołkowe oczy. - Proszę. Tylko chwilę.

Otworzyłem oczy, ale to co mnie najbardziej zszokowało to to, że nie byłem w swojej kryjówce w lesie, lecz na drzewie w parku. Jak to możliwe, że zasnąłem. Pamiętam, że patrzyłem się na jakąś parę. Kłócili się. Tyle pamiętam. Ale zaraz. Te fiołkowe oczy już je kiedyś widziałem. Tylko gdzie? Nie mogę sobie teraz tego przypomnieć...

- Yo Jack! A co ty tutaj tak sobie siedzisz?
- Ło Jeff nie strasz mnie tak. - odwróciłem się do zdziwionego chłopaka, który siedział na gałęzi obok mnie. Całkiem niezłe miejsce do spotkań. Drzewo w parku tylko dla vipów. No i wiewiórek.
- Dziwnie wyglądasz wiesz? Jakbyś zobaczył ducha albo co najmniej Jeffa the killer.
- Hahaha bardzo śmieszne wiesz. - odburknąłem.
- Dobra, a teraz spadaj z tej gałęzi. Praca czeka. - po tych słowach pchnął mnie w dół, a ja z hukiem spadłem na ziemię. Zabije tego matoła. Po prostu kiedyś go zabije. Wstałem, otrzepałem się i ruszyłem w kierunku najbliższego domu.

Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz