Rozdział V: Nasze zdrowie!

93 14 5
                                    

Dedykuję ten rozdział Ollion, ponieważ tak wytrwale komentowała większość rozdziałów, a także oczekiwała powrotu "cudzego trio".
******************************
   - Cześć. Już jestem. Coś mnie zatrzymało - podbiegła do nas Dafne.
   - Czy teraz możesz powiedzieć o co chodzi? Zaczynam się o ciebie martwić, a tak poza tym to za dwie godziny jestem umówiona z Albusem - nie słuchałam Ginny, tylko ruszyłam w drogę. Amy dziesięć razy powtarzała mi jak tam dojść.

   - Luna. Gdzie nas prowadzisz? - dziewczyny ledwo za mną nadarzały. Schodami w górę na siódme piętro.
   - Czy ona chce nas zaciągając do jakiegoś ciemnego zaułku i nas zadźgać?
   - Po niej raczej spodobała bym się ataku patelnią, ewentualnie łukiem.

   Przyjaciółki wymieniały się teoriami, a ja szłam przed siebie. Na szczycie schodów prosto do rozwidlenia.

   - Jesteśmy - stanęłam.
   - Nie chciałabym się sprzeczać, ale to tylko ściana. Co w niej tak ważnego, że musiałyśmy tyle iść? - dziwiła się Dafne.
   - Dajcie mi chwile - musiałam się skupić. Jest mi potrzebę wejście do pokoju życzeń - pomyślałam - Koniecznie muszę pogadać z przyjaciółkami. A nikt nie może nas usłyszeć. Ścina niestety nie miała zamiaru się poruszyć. No proszę - błagam w myślach.
   - Luna, o co chodzi z tą ścianą? - pytała mnie Ginny.
   - Wiesz co. Może chciałabyś się wybrać do mnie do dormitorium, chyba tam nikogo nie ma - zaproponowała blondynka.

   Proszę. Po tych "słowach" coś ruszyło. Słyszałam tukot, a po chwili przede mną ukazały się solidne, dębowe drzwi.

   - Czy to jest to o czym myślę - Ginny stała zaopatrzona w przejście, a ja złapałam za klamkę.
   - Trzeba sprawdzić - popchnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Był to przytulny pokój z kilkoma pufami, dywanem, kominkiem oraz barkiem, do którego podeszła Gin.

   - Co powiecie na małe co nieco? - zapytała z trzema butelkami kremowego piwa w ręku.

   - Ja chętnie - powiedziała Dafne i rozsiadła się na pufie - Luna, jesteś niesamowita. Na trzecim roku otworzyć pokój życzeń. Nieźle.

   Usiadłam w siedzie skrzyżnym na dywanie i odebrałam butelkę od rudowłosej, która rozwaliła się na pufie.

   - No to Luna. Co było tak ważnego, że musiałaś nas zaciągnąć aż tutaj? - zaczęła Gin.
   - No bo... chodzi o to... że - zaczęłam się jąkać. Powiedz im, że chcesz gadać o Terencie. Tak właśnie po to je tu zaciągnęłaś - Nie mogę po prostu dowiedzieć się, co tam u was?
   - U mnie. Nie jest d... - Dafne szybko skończyła i na chwilę się zawiesiła, ale dokończyła smutno - tak źle.
   - A u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Nie zgadnijcie z kimś się zaprzyjaźniłam. Zgadnijcie. Nie? Dobra powiem wam. Albusa Pottera i Rose Weasley. Uwierzycie? Znam dzieci Harrego i Cho Potterów, a także Rona oraz Lavender Weasleyów - ekscytowała się Gin.

   - A macie jakiś kontakt z Geo, Scorpem i Bellem? - dziewczyna nie uszło na uwadze, że ostatniego z chłopaków nazwała po nazwisku. Przyglądały mi się uważnie, a ja starałam się sprawić wrażenia głupiej.

   - Ja jeszcze nie gadałam z Scorpiusem - powiedział Daf nadal nie odrywając ode mnie wzroku.
   - Ja spotkałam Diabła na śniadaniu i zmieniam z nim kilka słów, a co? - zapytała ruda.
   - Czy nadal męczy cie sprawa z Terenem? - blondynka trafiła w sedno.
   - Jaka sprawa z Terenem? O czym w mówicie? - dziwiła się Gin i spoglądała raz na mnie, raz na Daf.
   - Kiedy ty w pociągu polerowałaś rączkę od miotły, ja z Luną troszkę się sobie pozwierzałyśmy - wytłumaczył Malroy.
   - Ale dlaczego ja nic nie wiem - nie dawała za wygraną rudowłosa.
   - Już ci mówiłam. Wolałaś polerować rączkę od miotły i flirtować z Geo.
   - Wcale z nim nie flirtowałam! - krzyknęła z oburzeniem.
   - Mam inne zdanie na ten temat - stwierdziła blondynka.
   - Dobra. Z tobą pogadam później. Luna. O co chodzi z Terencem. Pokłóciliście się? - Ginny nachyliła się do mnie.
   - On po prostu... Chyba nie chce mnie znać. - Czułam się dobrze, że nie ukrywałam tego przed przyjaciółkami. - Na początku wszytko dobrze się układało. Miałam nawet wrażenie, że on coś do mnie więcej... ale potem, przy pociągu. Żegnał się z rodzicami. Pomyślałam, że... nawet nie wiem co myślałam. Nieważne. On dla mi do zrozumienia, że nie chce mnie przy jego rodzicach. Następnie okazało się, że pan Bell jest prefektem i ma na głowie tyle obowiązków, że nie raczył się ze mną nawet przywitać - mój głos stawał się coraz mocniejszy, ale ja byłam coraz bliższa płaczu. - Później nie odezwał się do mnie przez całą sobotę. Pomijając mały epizod z rozmową na korytarzu. Bo nagle zachciało mu się gadać. Pytał się, czy nie mam ochoty na małe odprowadzenie po zamku.
   - I co powiedziałaś? - Gin wpatrywała się we mnie swoimi wielkimi czekoladowymi oczami.
   - Że nie musi sobie mną zawracać swojego arystokratyczego tyłka i że już koniec misji - po moim policzku popłynęła łza.
   - Oj, Luncia. Nie płacz - dziewczyny przytuliły mnie.
   - A co mam zrobić? Raz mnie olewa, a raz znów mówi, że chce mnie oprowadzić. O co mu do cholery chodzi? - pociągnęłam nosem.
   - Nie, żebym tutaj kopała leżącego, ale nie wydaje ci się, że odrobinę wyolbrzymiasz? - oderwała się ode mnie Dafne.
   - W jakim sensie?
   - No, bo wiesz. On jest prefektem. Biorąc pod uwagę, że jest w trzecie klasie, to pewnie jego pierwszy raz. Na pewno musi bardzo się starać, bo zostać prefektem w tym wieku to nie lada wyczyn. Może po prostu miał tyle na głowie - wytłumaczył krukonka.
   - Zasadniczo. Ale to i tak nie tłumaczy, dlaczego odepchnął mnie na dworcu.
   - Tego niestety też nie wiem. Ale jestem pewna, że jeśli z nim pogadać, to wszystko ci wyjaśni - blondynka poklepała mnie po ramieniu.
   - Dobra, ale jak się z nim umówić?
   - Tak jak z nami. Przez sowę.
   - No to moje drogie, nasze zdrowie - powiedziała Ginny i pociągnęłyśmy duży łyk napoju. Będę musiała z nim pogadać, ale kiedy. Jutro? A może jeszcze dzisiaj? Sama nie wiem. Na pewno wiem jedno. Jestem wielką szczęściarą, że mam takie przyjaciółki. Te popołudnie mam zamiar spędzić z nimi.

******************************
Witam serdecznie!
Jak tam życie leci? Cieszycie się na święta? Czy tak jak ja po prostu ich nie czujecie?

Jakie wrażenia po rozdziale? Powrót wielkiego trio!

Do następnego!  ;*

Mugolka o czystej krwi: Tajemnice HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz