#13

12 4 0
                                    

Reven

Całą okolicę ogarnął mrok, a ulice opustoszały. Nieliczni wracali ze sklepów z pełnymi siatkami. Okoliczne domy były jak opustoszałe miejsca, zero zapalonych lamp. Całej tej aurze, podobnej do  scenerii z horroru, dodatkowego klimatu dodawały latarnie, które raz co raz migały niepewnie. Spojrzałam na Janka, który niewzruszony przemierzał kolejne metry naszej podróży. Odkąd wyszliśmy z akademika nie zamienił ze mną słowa. Nie chciał nawet powiedzieć, gdzie idziemy. 

Obok nas przejechał czarny, sportowy samochód. Zatrąbił kiedy był obok nas, na co podskoczyłam. Janek wyrwany jak z transu spojrzał na auto i ośmielony przygasającym blaskiem latarni pokazał środkowy palec kierowcy, po czym odwrócił się do mnie. 

-Powinnaś się inaczej ubierać, wtedy może nikt nie zwracałby na nas uwagi- zamurowało mnie. Stanęłam i spojrzałam na Jasia, który założył ręce na klatkę piersiową. Prychnęłam i podeszłam bliżej.

-O co ci chodzi?-dźgnęłam go paznokciem w klatkę piersiową. Chłopak spojrzał na mnie groźnie i złapał mnie za nadgarstek blokując kolejne uderzenie z mojej strony. 

-To tobie wiecznie coś nie odpowiada. Dobrze wiem, że coś ukrywasz, więc jeśli chcesz żyć, to może byś mi powiedziała z kim dzisiaj byłaś?- warknął. Nie będzie się tak do mnie zwracał. Wyrwałam dłoń z jego uścisku i odkręciłam się na pięcie. Złość, która jeszcze przed chwilą we mnie kipiała rozmyła się i zmieniła w jednej chwili jak pogoda. Mocny wiatr owiał moją twarz i pozwolił łzom powoli spływać po policzkach. Przyspieszyłam słysząc kolejny mijający mnie samochód. Tym razem auto z piskiem opon zahamowało tuż przede mną. Ślepa uliczka, pomyślałam. Odwróciłam się szybko i zaczęłam biec z powrotem szukając Jasia. Przy okazji po raz kolejny dziękowałam Bogu, że założyłam buty na płaskiej podeszwie. 

W mroku mignął mi wyraźny, wysoki kształt, więc przystanęłam.

-Jaś?- zapytałam z coraz większym strachem opanowującym moje ciało. Z mroku wyłoniła się dziewczyna. Zaczęłam się cofać, ale gdy z ulgą zauważyłam Klaudię uradowana do niej podskoczyłam-Dzięki Bogu! To ty! Mamy chyba kłopoty.

Wskazałam na zmierzających do nas trzech, zakapturzonych chłopaków. Klaudia uśmiechnęła się pod nosem.

-Zaczynamy zabawę- mówiąc to wręczyła mi nóż, a sama podbiegła do jednego z chłopaków. W jednej sekundzie wykonała zamach i dźgnęła go w rękę. Chłopak wydał jęk, ale zaraz kopnął przeciwniczkę. Klaudia niewzruszona oddała cios, a przed kolejnym atakiem uskoczyła i przykucając dźgnęła kolejnego chłopaka, który chciał do niej strzelić. 

Poczułam jak czyjeś ramiona oplatają moją talię. Chciałam krzyknąć, ale mężczyzna zakrył mi twarz chusteczką. Odetchnęłam głęboko i od razu tego pożałowałam. Chustka, przylegająca do moich ust zaczęła wydzielać silny zapach, którym zaczęłam się dławić. Mroczki przed oczami nie pozwalały mi zobaczyć co się dzieje. Ręce trzymały mnie silnie w pasie, poczułam jak zjeżdżam w dół i upadam na chodnik. Silny ból w płucach nie pozwalał mi dalej oddychać. Ostatnią rzeczą jaką usłyszałam był krzyk Klaudii i męski, znany mi tak dobrze głos, którego teraz pragnęłam usłyszeć.

-REVEN!


Jaś

Szedłem ulicą w stronę akademika. Reven poszła zupełnie z zupełnie inną stronę. Nie wiem gdzie chciała się dostać. Obawiałem się od niej jednego. Co jeśli ona udaje i jest jedną z mrocznych aniołów? Skoro coś jej grozi powinna mi wszystko powiedzieć. Komu jak komu, ale mi może zaufać. 

W zamyśleniu nie zauważyłem jak w szaleńczym tempie minęło mnie to samo auto, które trąbiło na Reven. Zatrzymałem się i spojrzałem gdzie jedzie. Wjechało w uliczkę do której poszła dziewczyna. Co jeśli jej się coś stanie. Nie myśląc więcej pobiegłem za samochodem, który momentalnie przyspieszył. Musieli zauważyć mnie w lusterkach. Schowałem się za słupem i oddychałem ciężko. Położyłem rękę w miejscu gdzie znajduje się moje serce, chcąc je uspokoić. Jeśli coś stanie się Reven...

Wyjrzałem za słupa i zauważyłem, że auto zniknęło w ślepej uliczce, po chwili usłyszałem pisk opon, chciałem biec, ale ktoś mnie zatrzymał. Poczułem jak mężczyzna przygniata mnie do ściany i zaciska rękę na moim barku. Syknąłem z bólu i przymknąłem powieki, czując jak wbija we mnie paznokcie. Usłyszałem śmiech, spojrzałem w górę i zamurowało mnie.

-Witaj braciszku- uśmiechnął się szyderczo chłopak. Zamrugałem kilkakrotnie nie mogąc uwierzyć kto przede mną stoi.

-Ty nie żyjesz...-powiedziałem w osłupieniu patrząc na śmiejącego się ze mnie chłopaka. Mocniej zacisnął dłoń na moim ramieniu. 

-Pomyliłeś się. Myślisz, że kto ci zniszczył życie? Kto powiedział radzie o Nicki? Ty też mnie zdradziłeś braciszku. Jak mogłeś powiedzieć radzie o tym, że jestem pół mrocznym a pół dobrym aniołem? Jak mogłeś?!- zapytał i wymierzył i mi cios z pięści w szczękę. Przylgnąłem bardziej do ściany czując jak krew spływa po mojej kurtce- I wiesz co ci powiem? Reven jest do niej tak bardzo podobna...

Rzuciłem się na niego. Przywarłem z nim do ściany czując ból i gniew spowodowany jego nieoczekiwanym i niechcianym pojawieniem się. 

-To ty? To ty się koło niej kręcisz?- chłopak milczał wykrzywiając swoje usta w ohydnym uśmiechu-Odpowiedz!

Zamachnąłem się i uderzyłem go z całej siły w brzuch. Chłopak zakaszlał i splunął krwią. Po chwili jednak zaczął się śmiać.

-Dawaj! Uderz mocniej, moi przyjaciele i tak zajmują się już twoją dziewczyną!- krew ponownie pociekła mu ciurkiem z ust. Wymierzyłem kolejny cios, tym  razem chłopak skulił się z bólu, a ja odwróciłem się na pięcie i pobiegłem w stronę ślepej uliczki. 

Mijający mnie nieliczni ludzie patrzyli się na mnie dziwnie, jedna starsza pani nawet chciała mnie zatrzymać, ale ominąłem ją i przeskoczyłam kilka ławek. Usłyszałem słaby krzyk, który zawsze rozpoznałbym. Serce zaczęło bić dwa razy szybciej, a żołądek ścisnął się ze strachu. Minąłem walczącą Klaudię. Dziewczyna rzuciła mi zdziwione spojrzenie. 

-Zaraz Ci pomogę. Reven jest ważniejsza!-krzyknąłem do niej. Dziewczyna zamachnęła się kolejny raz ze zdwojoną siłą. Obejrzałem się jeszcze przez ramię, czy na pewno sobie poradzi. Uśmiechnąłem się pod nosem, że mam taką przyjaciółkę i pognałem do przodu. Jednak po chwili nogi odmówiły mi posłuszeństwa, gdy zobaczyłem mężczyznę, który przykłada jej do ust jakąś ściereczkę. Nie potrafiłem się ruszyć, strach i ból owładnęły moje serce. Czułem jakby w tym straszliwym galopie nagle się zatrzymało. Reven opadła na kolana i jęknęła z bólu. Moje serce przeszył skurcz, pomimo tego ruszyłem przed siebie wyjmując broń z kieszeni. Mężczyzna zauważył mnie, wziął na ręce dziewczynę i uciekł do samochodu rozpływając się w mroku.

-REVEN!- krzyczałem. Chciałem pobiec, ale znowu poczułem na swoich barkach silne ręce, które pociągnęły mnie w dół. Silny ból przeszył moje ciało gdy mój brat zadał mi kopniaka w brzuch. Skuliłem się i zacząłem kaszlać krwią. Po chwili usłyszałem tylko stłumiony głos chłopaka.

-Śpij dobrze braciszku- ból jakiego nigdy jeszcze nie doznałem przeszył moją głowę. Chłopak kopnął mnie w głowę ponownie, a potem rozlała się ciemność...  

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Widzę, że mamy trochę taki drama time. Jak myślicie kim może okazać się brat Jasia? Niedługo się tego dowiecie. Mam nadzieję, że podobał się wam ten rozdział, mi jakoś szybko się go pisało i ogólnie zapraszam do komentowania lub/i dawania gwiazdek.

Shadowhunter_LH

Through the lies (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz