- Gdzie uciekasz mała?- usłyszałam za sobą. Minął tydzień od wydarzeń w klubie. Praktycznie przez cały tydzień siedziałam w pokoju, wychodziłam tylko do stołówki, żeby coś zjeść. Tak, nie chodziłam na zajęcia. Unikałam wszystkich znajomych. Szczególnie Jasia. Bałam się teraz znając prawdę o sobie. Przez myśl przeszło mi nawet kiedyś żeby zadzwonić do mojej matki, ale co jeśliby mnie wyśmiała? Tak więc postanowiłam iść na zajęcia, nie chciałam stąd w końcu wylecieć. I to moje szczęście, oczywiście od razu sprowadziło na moją drogę Michael'a. Biegł w moją stronę wykrzykując moje imię. Ja jednak nie zamierzałam się zatrzymać. Szłam przed siebie nie zwalniając. W końcu poczułam mocny uścisk na moim ramieniu. Syknęłam z bólu przez co uścisk stał się od razu lżejszy.
- Czego?- warknęłam w jego stronę masując bolące ramię. Chłopak spojrzał na mnie i zagwizdał z podziwem.
- Kotkowi wyrosły pazurki?- zakpił. Uśmiechnęłam się szyderczo w jego stronę.
- A chcesz się przekonać?- prychnął, a ja odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Jednak Michael nie zmierzał mi chyba dać spokoju.
- Wiesz, że nie wolno tak znikać? Martwiliśmy się o ciebie- prychnęłam z pogardą.
-Wy?- zapytałam obracając się w jego stronę. Chłopak miał oczy pełne troski. Musiał naprawdę dobrze udawać.
- Nie myślałeś kiedyś o studiach aktorskich? Dobrze ci radzę, nie marnuj talentu- mówiąc to odwróciłam się na pięcie i zostawiłam go po środku korytarza.
* * *
Dzień kończył się powoli, a ja najspokojniej w świecie zeszłam do stołówki na obiad. Ciepły posiłek dobrze mi zrobi. Ledwo przekroczyłam próg, a ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął do kantorka zamykając go na klucz. Chciałam krzyknąć, ale osoba która mnie tu zawlokła zakryła mi usta ręką i gładząc po włosach ręką wyszeptała:
- Spokojnie to ja.
Od razu rozpoznałam głos bruneta odpychając go od siebie. Jaś patrzył na mnie ze złością i ulgą wymalowaną na twarz.
- Nie wolno ci tak znikać! Myślałem, że coś ci się stało!- spojrzał na mnie badając uważnie moją twarz. Wysunął rękę w moją stronę, ale skutecznie ją odepchnęłam. Byłam wściekła.
- Nie masz prawa mówić mi co mam robić! Wchodzisz w moje życie, mówisz mi, że jestem jakimś pieprzonym aniołem, a potem równie szybko znikasz!- poczułam rodzące się pod powiekami łzy. Równie szybko jak znalazłam się w kantorku, tak wybiegłam. Biegłam przez korytarz czując na sobie palący i przenikliwy wzrok przechodniów. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju z dala od tego całego tłumu, który tylko mnie przytłaczał. Chciałam po prostu uciec od wszystkiego. To jednak też nie było mi dane, ponieważ po chwili wpadłam na kogoś, a przed upadkiem powstrzymały mnie jedynie silne ramiona. Odważyłam się spojrzeć w górę.
Luke.
-Hej, przed kim tak uciekasz?-zapytał obejmując mnie w talii. Otarłam szybko policzki i dziękowałam Bogu, że nie nałożyłam dziś maskary, ponieważ pewnie podczas biegu płynęłaby razem z moimi łzami. Luke dotknął moich opuchniętych od płaczu powiek i delikatnie je pogładził.
- Jak widać przed prawdą- powiedziałam patrząc mu w te przenikliwe oczy koloru oceanu. Luke dalej gładził moje powieki jakby chciał zmyć z nich cały mój smutek, żal, wszystkie emocje które teraz czułam.
-Czasami prawda jest lepsza, tylko nie dajemy sobie tego do zrozumienia. Nie możemy wiecznie uciekać przed naszym prawdziwym "ja". Czasem trzeba zrobić ten pierwszy krok, uciec od przeszłości i kłamstw- mówiąc to przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Uśmiechnęłam się do niego słabo- Może gdzieś pójdziemy? Ludzie chyba się trochę dziwnie patrzą- wyszeptał mi prosto do ucha, przez co poczułam jak po całym moim ciele przechodzi dreszcz. Rozejrzałam się i faktycznie spotkałam się z dużą ilością oczu zwróconych do nas. Pokiwałam twierdząco głową i poszłam za blondynem.
CZYTASZ
Through the lies (ZAWIESZONE)
Fiksi RemajaŻycie czasami nas zaskakuje i to jeszcze jak! Przekonuje się o tym Reven, na pozór zwykła dziewczyna mieszkająca w zwykłym internacie. Ale czy napewno taka zwykła? Po poznaniu przystojnego bruneta już nic nie będzie takie samo.