Reven
Blask odbijający się od brudnych, zakurzonych szyb obudził mnie z głębokiego snu. Z niepokojem otworzyłam oczy i ujrzałam zupełnie obcy pokój. Nie pamiętałam nic, co mogłoby mi wyjaśnić co się wczoraj stało. Jedyne myśli, które teraz do mnie wracają to zapach krwi, krzyk Klaudii i przerażony głos Jasia. No właśnie, Janek. Gdzie on był? Rozejrzałam się i zauważyłam, że nie mogę poruszyć ani rękoma, ani nogami. Kończyny miałam związane grubym sznurem, który uwierał mnie i wpijał w moją skórę. Czułam szczypiące mnie coraz bardziej rany na nadgarstkach. Krew powoli ozdabiała sznury, który więziły mnie i powstrzymywały od ucieczki.
Skierowałam swoją pulsującą z bólu głowę, w bok i zauważyłam przywiązanego do krzesła Janka. Musiał być nieprzytomny, ponieważ głowa opadała mu swobodnie do dołu. Siedział blisko mnie, wystarczyłoby, żebym się do niego przysunęła krzesłem i mogłabym go dotknąć. Ze skrzypnięciem przysunęłam całe swoje ciało i wyciągnęłam dłoń w stronę przyjaciela. Palcami przebiegłam po jego dłoni, poczułam dreszcze na jego skórze.
-Przepraszam, że cię zostawiłem...-wyszeptał i ujął moją dłoń. Spojrzałam na jego twarz. Miał rozcięcie na szczęce, a koszulka była zakrwawiona. Uśmiechnęłam się do niego słabo. Jaś chyba wyczuł, że na niego patrzę, ponieważ sam podniósł na mnie wzrok i smutnymi oczami, pełnymi lenku zbadał moją twarz. Zatrzymał się przez chwilę na moich opuchniętych wargach, ale zaraz podniósł wzrok i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Powinnam ci, powiedzieć wszystko od razu. Przepraszam...-załkałam, a z mojego gardła wydobył się szloch. Poczułam jak Janek ściska bardziej moją rękę, a kciukiem wykonuje na niej kółeczka. Janek otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale drzwi otworzyły się z hukiem. Ktoś musiał je wyważyć kopniakiem, ponieważ stare, drewniane drzwi leżały teraz na zimnej podłodze. Spojrzałam z przerażeniem na Jasia, który usta zacisnął w jedną kreskę, a oczy były przerażone, lecz po chwili, zmieniły się na beznamiętne, niewyrażające uczuć. Bałam się spojrzeć przed siebie, dalej kurczowo ściskałam rękę bruneta.
Odważyłam się i spojrzałam w dół. Zobaczyłam chude nogi, odziane w czarne rurki. Wyżej widniała smukła twarz chłopaka. Ostro zarysowana szczęka, błękitne oczy i blond włosy postawione do góry.
Luke.
Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na Jasia. Był wkurzony i to solidnie. Luke mierzył wzrokiem Jasia, a potem przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Witajcie, moje gołąbeczki- zaśmiał się ironicznie. Jaś szarpnął za sznury chcąc się wyrwać. Blondyn zaśmiał się ponownie widząc naszą bezsilność. Westchnęłam i zacisnęłam szczękę, chcąc unieruchomić łzy, czułam, że zaraz polecą po moich policzkach. Luke podszedł do mnie i złapał brutalnie za mój podbródek. Nie patrzyłam na niego, za bardzo się go bałam, żeby spojrzeć mu w twarz.
-Wiesz, że żałuję, że cię nie przeleciałem?- wyszeptał mi do ucha, a ja się wzdrygnęłam. Janek patrzył na mnie przez chwilę, ale potem spojrzał na Luke'a. Zacisnął pięści, widziałam, że stara się nie wybuchnąć.
-Ja nie żałuję-odpowiedziałam patrząc blondynowi prosto w oczy. Spojrzałam na niego wyzywająco, na co chłopak cwaniacko się uśmiechnął.
-Widzę, że się czegoś nauczyłaś i nie jesteś już taka miękka- wyszeptał do moje ucha z teatralnym podziwem. Oddychałam ciężko, nie z przyjemności jego głosu, jak kiedyś bym zrobiła, ale ze strachu. Luke odwrócił moją głowę tak, żeby nasze twarze były na przeciwko. Chciałam się wyrwać, uciekać, zamiast tego spojrzałam na niego i splunęłam mu prosto w twarz. Janek spojrzał na mnie ze zdziwieniem, sama siebie nie poznawałam. Nie miałam już nic do stracenia. Luke wytarł moją ślinę ze swojej twarzy, po czym uderzył mnie w twarz. Poczułam piekielny ból na policzku, syknęłam, gdy ponowił uderzenie. Znów chciał się zamachnąć, ale głos Jasia mu to uniemożliwił.
-Przestań! Uderz mnie, ale nie ją!- wrzeszczał brunet. Spojrzałam na Luke'a, który podchodził w stronę Janka. Odsunął jego krzesło i spojrzał mu prosto w twarz łapiąc za koszulkę.
-Widzę, że nie chcesz stracić kolejnej miłości- uderzył do w szczękę. Odwróciłam głowę słysząc kolejne uderzenie i jęk bólu Janka- Może wyjaśnisz Reven kim tak naprawdę jesteś, co?
Spojrzałam na Jasia, z niedowierzaniem. On coś przede mną zataił?
-Otóż, kochanie- zmierzał w moją stronę po czym ponownie z uśmiechem uniósł mój podbródek- Jan, jest moim ukochanym braciszkiem, ale niestety nie miałem z nim długo kontaktu, bo musiał go zerwać z całą rodziną. On jest wyklętym.
Ostatnie zdanie zdanie brzęczało mi w uszach. Czemu mi nie powiedział? Chciałam się go o to zapytać, albo chociaż na niego spojrzeć, ale uniemożliwił mi to Luke. Chłopak wpił się brutalnie w moje wargi. Zimny kolczyk drażnił moje wargi, ale ja nie czułam przyjemności, czułam wstręt i obrzydzenie. Nie oddawałam pocałunków, ale Luke dalej napierał na moje wargi. Po dłuższej chwili zrezygnował, a ja poczułam kolejne uderzenia w szczękę. Po woli traciłam przytomność i całe moje siły. Spojrzałam błagalnie na Jasia, ale ten patrzył tylko jak blondyn wymierza mi kolejne, coraz mocniejsze uderzenia.
-Proszę, przestań!- wychlipałam. Chciałam żeby nas puścił, żeby to wszystko okazało się tylko pieprzonym snem. Złapałam Jasia za rękę, z chęcią odnalezienia w nim pomocy. Brunet spojrzał na mnie i powiedział słowa, które zdziwiły mnie w tej chwili.
-Przepraszam...-wyszeptał po raz kolejny tego dnia- Za to, że nie powiedziałem ci kim jestem.
Mówiąc to podał mi do ręki zapalniczkę, którą musiał szukać w kieszeni. Luke spojrzał na mnie i złapał za włosy szarpiąc. Zawyłam z bólu, a po chwili uderzyłam chłopaka w krocze. Ten zachwiał się do tyłu i upadł z sykiem na podłogę. Wykorzystałam wolną chwilę i odpaliłam zapalniczkę przykładając ją do węzłów. Po chwili upadły na podłogę. Wstałam pomagając Jankowi wyswobodzić się ze swoich sznurów. Kiedy już mógł swobodnie stać, chwycił mnie za rękę i biegiem wyprowadził z pokoju.
-Wracać!- usłyszeliśmy dudniący głos Luke'a i jego szybkie kroki. Po chwili usłyszeliśmy strzały, a ktoś nas pociągnął pod ścianę. Zobaczyłam dwie dziewczyny, uzbrojone, ze skupionymi minami.
-Macie szczęście, że macie takich przyjaciół- uśmiechnęła się dumnie Klaudia i oddała strzał w stronę przeciwników.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello, it's me! Czyli już chyba wiemy kim jest nasz pan groźny? Ale czy na pewno? Nie byłabym do końca taka pewna, prawda może was jeszcze nieźle zaskoczyć!
Shadowhunter_LH
CZYTASZ
Through the lies (ZAWIESZONE)
Genç KurguŻycie czasami nas zaskakuje i to jeszcze jak! Przekonuje się o tym Reven, na pozór zwykła dziewczyna mieszkająca w zwykłym internacie. Ale czy napewno taka zwykła? Po poznaniu przystojnego bruneta już nic nie będzie takie samo.