#17

16 2 4
                                    

Reven

Niebieskie, neonowe litery układały się w nazwę lotniska pod którym właśnie stałam. Jeszcze raz rozejrzałam się po prawie pustym parkingu, na którym jedyne miejsca zajmowały cztery samochody i dwa ogromne autokary. Wypuściłam z siebie powietrze z głośnym świstem i spojrzałam jak przede mną unosi się malutki kłębek pary. Im późniejsza stawała się godzina, tym zimniejsza była temperatura.

Pochyliłam się w dół i niepewnie chwyciłam za rączkę od walizki. Kółka wydawały z siebie nieprzyjemne dźwięki gdy ciągnęłam walizkę po bruku będąc już coraz bliżej wejścia. Kiedy przekroczyłam drzwi wejściowe odetchnęłam i bardziej otuliłam się za dużą o rozmiar, bordową bluzą.

Lotnisko było zaskakująco małe i praktycznie wymarłe. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to grupka młodzieży czekająca na lot do San Francisco. I dobrze będę mogła się wtopić w tłum. Z szerokim uśmiechem zadowolenia udałam się w stronę uczniów. Usiadłam na pobliskim krześle i odblokowałam swój telefon. Zauważyłam kilkanaście nieodebranych połączeń i podobną liczbę nieprzeczytanych wiadomości. Z irytacją wyłączyłam telefon i włożyłam go z powrotem do kieszeni bluzy.

Przeczesałam nerwowo włosy spoglądając na grupkę młodzieży która szykowała się do odlotu. Złapałam za walizkę i szybkim krokiem udałam się do pobliskich toalet. Znak, który utwierdzał mnie w przekonaniu, że jest to toaleta damska niepokojąco migotał. Pospiesznie przekroczyłam próg łazienki i stanęłam przed lusterkiem i przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Przeczesałam szybko moje ciemne włosy palcami próbując zmienić trochę ich ułożenie. Niestety z powrotem oklapły mi na czoło, a ja z niezadowoleniem zmarszczyłam nos. Nachyliłam się nad umywalką i ochlapałam delikatnie zimną wodą twarz.

Uniosłam powoli głowę czując na sobie czyjś wzrok ze strachem stwierdziłam, że za mną stoi zakapturzona, nieznana mi dziewczyna. Odwróciłam się w jej stronę wyjmując zza paska jeansów pistolet. Szybko odbezpieczyłam go i wycelowałam w dziewczynę. Ona jedynie szybko do mnie podeszła, kopniakiem odsuwając moją walizkę i jednym szybkim ruchem odtrąciła mój pistolet, który głucho upadł na kafelki.

- Odsuń się ode mnie! - wychrypiałam odsuwając się od dziewczyny, jednak na moje nieszczęście napotkałam zimną umywalkę. Ona jednak odgarnęła kaptur z głowy, a je ze zdziwieniem spojrzałam na jej twarz.

Przede mną stała zwyczajna dziewczyna z krótko ściętymi, ciemnymi włosami i zaskakująco chudą sylwetką. Usta miała zaciśnięte w wąską kreskę.

-Czego ode mnie chcesz?- zapytałam rozluźniając się nieco, wiedząc już fakt, że nie jest jakimś potwornym stworzeniem tylko zwykłą nastolatką. Dziewczyna zeskanowała całą moją twarz, a potem odsunęła się ode mnie na kilka kroków.

- Samolot, który leci teraz do San Francisco nie doleci na miejsce- wyszeptała patrząc na mój pistolet, który spokojnie spoczywał dalej na podłodze. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem czyżby się upiła, a może była nienormalna?

-Słucham?- zapytałam chwytając za walizkę i podnosząc ją z ziemi- Jak to? Co ty gadasz?

- Możesz wierzyć albo nie, nieważne, po prostu wyglądasz na kogoś kto zasługuje, żeby żyć. Mam wizje, różne. Teraz kiedy poszłam do łazienki zobaczyłam samolot, który przy starcie wybuchnie. Nie wiem co dokładnie się stanie, ale na pewno wybuchnie. Nie lecę tam, próbowałam ostrzec moich przyjaciół z klasy, ale oni twierdzą, że zwariowałam. A ty? Co uważasz?- spytała podnosząc na mnie wzrok? W jej oczach zaszkliły się łzy. Podniosłam z ziemi pistolet, chowając go z powrotem za pasek jeansów.

-Wiesz, przez ostatnie tygodnie słyszałam nie takie już historie. Chyba czas się zbierać. Prześpimy się u mnie w akademiku, a potem zobaczymy co dalej. Dziewczyna wyciągnęła do mnie dłoń.

-Sam- powiedziała słabo się uśmiechając i podchodząc bliżej mnie. Już chciałam wyciągnąć do niej rękę gdy przerwał nam potężny wybuch i dźwięk eksplozji. Sam nie wytrzymała, po jej policzkach polały się setki łez,a z ust wyrwał szloch. Przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam. Możliwe, że właśnie to był początek naszej pięknej przyjaźni.

- Cicho, wiem, że już nic nie będzie takie jak kiedyś, ale może gdzieś tam daleko w górze, wśród gwiazd ktoś zaplanował dla nas lepsze zakończenie?- zapytałam zamykając powoli oczy.
---------------------------------------------------------

Wróciłam! Nie mam pojęcia jak wam się podoba, więc zostawcie komentarze. Mamy nową bohaterkę! Co o niej myślicie? W kolejnym rozdziale postaram się dodać trochę więcej akcji, obiecuję! <3

Shadowhunter_Lh

Through the lies (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz