#12

12 4 0
                                    

Weszłam bez pukania do pokoju Janka. Brunet siedział pogrążony w rozmowie z Roksaną i Klaudią. Wszystkie trzy pary oczu zwróciły na mnie uwagę, gdy odchrząknęłam zamykając drzwi. Jaś wstał jako pierwszy i mnie przytulił.

-Przepraszam- szepnął w moją szyję. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam w oczy chłopakowi.

-Nie ważne. Powiedz mi, czemu one tu są?- wskazałam ręką na dziewczyny szepczące coś między sobą. Janek uśmiechnął się do mnie promiennie.

-Tak więc, o tym chciałem z tobą porozmawiać. Nie tylko my jesteśmy wyjątkowi. Przedstawiam Ci nasze dwie kolejne anielice, a plusem jest to, że to dobre anioły- brunet usiadł obok Klaudii i poklepał miejsce po swojej lewej stronie dając mi do zrozumienia żebym do niego dołączyła.

-Skąd wiesz, że mówią prawdę? Mogą być mrocznymi aniołami- szepnęłam mu do ucha, gdy siadałam obok Roksany. Dziewczyna lekko się zaśmiała.

-Nie da się jego oszukać. To jakim aniołem można łatwo sprawdzić- mówiąc to wstała i uniosła koszulkę. Na jej plecach widniał mały, srebrny znak. Taki sam pentagram jaki miała kelnerka w kawiarni, w której wybuchła bomba.

-Srebrny oznacza dobre anioły, czarny mroczne, a złote należą do elity- uśmiechnęła się dumnie Klaudia. Spojrzałam na Janka, który uśmiechając się odpiął jeden guzik koszuli i ukazał srebrny, lekko wyblakły pentagram. Znak Klaudii widziałam jak tylko na nią zerknęłam. Miała go na nadgarstku.

-Ale czemu ja nie go nie mam?- zapytałam z nadzieją, że jednak nie jestem aniołem. Tym razem odezwała się Klaudia.

-Anioły dostają go dopiero, kiedy zasłużą. Kiedy ich charakter pokaże jakie są- dziewczyna oglądała swoje czerwone paznokcie z zadowoleniem odpowiadając na moje pytania.

-Nie każdy anioł ma go od razu. Niektóre się z nimi rodzą, inne dostają przy śmierci, albo nigdy- wyjaśniła Roksana- Ja dostałam swój kiedy miałam pięć lat. Uratowała wtedy małego kotka.

-Ja miałem 7 lat. Moja matka była ze mną na wycieczce w górach, uratowałem ją przed upadkiem- uśmiechnął się ze niewyjaśnionym mi smutkiem. Spojrzałam na Klaudię oczekując jej opowieści, lecz ona tylko spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu i wstała.

-Idziemy, zaraz się spóźnimy na wykład, a on decyduje o ocenie końcowej!- ponagliła Roksanę. Ta tylko przepraszająco się do mnie uśmiechnęła i podążyła za przyjaciółką. Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na zamykające się za nimi drzwi, a potem bez silnie opadłam na łóżko przyjaciela.

-Klaudia mnie nie lubi, prawda?- zapytałam zerkając na chłopaka, który położył się obok mnie.

-Ona...jest specyficzna-westchnął-Chyba za nikim nie przepada.

Pokiwałam głową i przymknęłam ze zmęczenia oczy. Nadal byłam wyczerpana tym wypadkiem. Rana na ręce dalej mnie piekła i szczypała. Poczułam dłoń Jasia na bolącym znaku na moim ramieniu. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Ten uważnie z lekkim strachem w oczach badał dokładnie moją ranę, która pod wpływem jego dotyku po woli przestawała piec.

-Czy dziś wydarzyło się coś o czym powinienem wiedzieć?- zapytał patrząc mi w oczy. Westchnęłam i zdjęłam jego rękę z mojego ramienia. Ponownie przymknęłam oczy i próbowałam poskładać myśli. Powiedzieć mu czy nie?

-Dziś byłam w kawiarni- wyszeptałam z zamkniętymi oczami. Chociaż nie musiałam na niego patrzeć- I...w pustej alejce coś zauważyłam, był to świecący przedmiot. Nie wiem czemu postanowiłam to sprawdzić...a wtedy to coś wybuchło.

Otworzyłam niepewnie oczy spotykając się ze wzrokiem Janka. Chłopak wydawał się zdenerwowany lecz gdy się odezwał jego głos był spokojny.

-Czy był z tobą ktoś?

-Nie- skłamałam. Jeszcze tego brakowało żeby wchodził w moje życie. Poradzę sobie bez niego. Brunet pokiwał głową- Chyba powinnaś potrafić się obronić.

-Chcesz nauczyć mnie władać nożem?-parsknęłam śmiechem podnosząc się na łokciu. Teraz on miał zamknięte oczy wydawał się zmęczony.

-To może ci się przydać. Możemy zrobić to nawet teraz- mówiąc to otworzył oczy,a ja zaczęłam się śmiać. Niespodziewanie przewrócił nas tak, że teraz to ja leżałam pod nim, a on się śmiał.

-No i co? Nie spodziewałaś się tego? Dlatego musisz się jeszcze wiele nauczyć i zawsze być czujna- wyszeptał bardzo blisko moich ust. Wystarczyłoby, że wyciągnęłabym szyję i mogłabym dostać to czego od dawna pragnęłam. Jednak okazji jeszcze będzie tysiąc, teraz wolałam zemstę. Przewróciłam nas tak, że ja siedziałam na nim okrakiem trzymając mu ręce. Uniemożliwiłam mu ruchy. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko i zbliżyłam usta do jego szyi delikatnie go w nią całując.

-A ty tego prawda?- wyszeptałam mu do ucha. Ucałowałam ten czuły punkt za uchem i poczułam jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Uśmiechnęłam się triumfalnie po czym z niego zeszłam. Wstałam otrzepując spodnie. Tak, zdążyłam się przebrać po powrocie od Luke'a.

-To co? Będzie to szkolenie mistrzu?- zaśmiałam się. Janek rozkojarzony z czarnymi z podniecenia oczami jeszcze przez chwilę na mnie patrzył po czym wstał. Uśmiechnął się do mnie i wyjął z szafy skórzaną kurtkę. Rzucając mi ją powiedział:

-Ubieraj się. Wychodzimy na pierwszy trening!
---------------------------------------------------------
Nie wiem czemu, ale ten rozdział wydaje mi się denny, ale może otworzyć wam też trochę oczy. Czekam na komentarze na temat tego rozdziału. Mile widziane też gwiazdki.
Shadowhunter_LH

Through the lies (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz