MICK POV.
Nazywam się Mick Johnny Walter i na ogół jestem spokojnym, czytającym, antysocjalnym osiemnastolatkiem.
Przez mokre ulice przechadzało się tyle zagubionych w świecie ludzi. Jakaś stara, bezdomna pani siedziała z szarym psem na kolanach pod bramą ratusza żebrając o kilka złotówek na "jedzenie". Na jedzenie? Nie powiedziałbym. Nie raz widziałem ją wydające ostatnie grosze na dwa piwa w pobliskim sklepie monopolowym. W ustach trzymałem mojego jedynego przyjaciela - papierosa. Tylko on jeden nigdy mnie nie zawiódł, nie wystawił, ale tylko on jeden może mnie zabić.
Myślałem teraz o Vivienne. O mojej, małej i nienawidzącej mnie Viv. Jej oczy były jak dwie małe iskierki, a dłonie delikatniejsze niż jakakolwiek poduszka na całym świecie. Szkoda, że dotknąłem je tylko raz, a jej oczy...cała ona nie należy do mnie.
Za około dziesięć minut powinienem być już w moim domu. Przytulić moją matkę, poklepać mojego tatę po plecach, starszego brata uderzyć w ramię, a potem usiąść do stołu i przez następne dwadzieścia minut opychać się kurczakiem tak, jak to zwykle jest filmach. Niestety film to film, a moje życie jest najwidoczniej komedio-dramatem. Powoli zacząłem się zbierać do mojego nieszczęsnego miejsca zamieszkania, w którym nikt i tak na mnie nie czeka, a zamiast kurczaka na talerzu widnieje kilka pomidorów i plaster szynki. Deszcz padał tak, jakby z nieba ulatniał się cały ocean śródziemnomorski i ledwo co utrzymywałem się na oblodzonej powierzchni ziemi.
Stałem na światłach pośród przemokniętych ludzi, a w mojej głowie cały czas przesiadywała Vivienne i wcale nie chciała stamtąd wyjść. Gdy zapaliło się zielone światło prawą nogę postawiłem na białym pasie w kształcie rozjechanej zebry, a do moich uszu dobiegł przeraźliwy pisk. Nie zdążyłem odwrócić głowy, bo moje oczy błyskawicznie się zatrzasnęły, a nogi zrobiły się jak z waty.
Ciemność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ
Dear Mick.
Подростковая литература"Kocham to kiedy ludzie próbują zranić moje uczucia, ale idzie im to na marne, bo przecież ja takowych nie posiadam." - Mick Johhny Walter. |opowiadanie nie jest tłumaczeniem, jest mojego autorstwa.|