Rozdział 7

27.3K 1.1K 111
                                    

Obudziłam sie o 10:00. Dzisiaj jest piątek, ale nie chce mi sie iść do szkoły, a mam gdzieś że będę miała dużo do nadrobienia. Dziwne było tylko to gdzie jestem. Pamiętam że zasnęłam na dole w ubraniach, przytulona do chłopaka, a teraz jestem u siebie w pokoju i to ubrana w pidżame. Mam nadzieje że nie widział mnie nago. Spojrzałam pod koszulkę i odetchnęłam z ulgą. Miałam na szczęście na sobie bieliznę. Ale to nie zmienia faktu że widział mnie w bieliźnie.  Zeszłam z łóżka i podeszłam do garderoby. Wzięłam luźne dresowe spodnie, czarny sportowy stanik, czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Umyłam ciało i włosy nowym żelem o zapachu arbuza. Gdy skończyłam sie myć, wytarłam całe ciało ręcznikiem i ubrałam w wybrane ciuchy. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż, pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do biurka, aby wziąć telefon ale zauważyłam karteczkę leżącą na nim.
"Wspaniale spędziłem z tobą czas. Chciałem zostać z tobą na noc, ale Nathan by mnie zabił. Mam nadzieje że dobrze spałaś.
Chris ;)
PS. Śliczna bielizna"
- Wiedziałam że to on- powiedziałam sama do siebie. Schowałam karteczkę do portfela i z telefonem zeszłam na dół. Wysłałam jeszcze tylko jednego SMS-a do mojego brata.

Od: ja
Jak ktoś w szkole będzie sie o mnie pytał to powiedz że źle sie czuje.

Od: Nathan
Stało sie coś?

Od: ja
Nie, nic. Po prostu dopadła mnie nowa choroba. Lenistwo.

Od: Nathan
No dobra. To do zobaczenia w domu.

Od: ja
No, pa.

Zrobiłam sobie na śniadanie kanapki, a po posiłku wzięłam klucze, telefon, słuchawki i poszłam biegać. Dobiegłam do parku gdzie zrobiłam sobie przerwę. Usiadłam na ławce i wpatrywałam sie w jeziorko w parku. Gdy mój oddech trochę sie uspokoił zaczęłam biec dalej. Dołączył do mnie jakiś chłopak, ale dopiero po chwili rozpoznałam że to Blake.
- Cześć- powiedział z uśmiechem
- hej- wysapałam w odpowiedzi. Cieszyłam sie bo już biegłam w strone domu- czemu nie w szkole?
- Nie chciało mi sie dzisiaj- powiedział jakby nigdy nic. W sumie mi też sie dziś nie chciało. Byłam już na podjeździe do domu- może chciałabyś sie spotkać jutro?
-No dobra- odpowiedziałam i uśmiechnęłam sie lekko. W jego oczach zobaczyłam pewien błysk lecz nie moge go odczytać
- Przyjadę po ciebie około 17:00.
- No dobra. To do jutra- pożegnałam sie z chłopakiem i weszłam do domu. Poszłam na górę jeszcze raz sie umyć. Nie dość że jest gorąco na dworze to jeszcze spociłam sie przez bieganie i śmierdzi teraz trochę. Więc tak jak mówiłam umyłam sie jeszcze raz i przebrałam w krótkie jeansowe spodenki i biały crop top z napisem "nie jestem miła, bo mi sie kurwa nie chce". Rozczesałam świeżo wysuszone włosy i zeszłam na dół. Zaczęłam oglądać jakiś film.

Christian P.O.V.

Tak mi szkoda, że musiałem już od niej odejść. Tak słodko i pięknie wyglądała kiedy spała i to wtulona we mnie. Gdy zasnęła zaniosłem ją do jej pokoju i przebrałem w pidżame. Zanim wyszedłem z domu napisałem jej krótki liścik. Teraz jest godzina 12:00, a ja siedzę w szkole. Zdziwiłem sie kiedy zobaczyłem że Ashley nie ma trochę sie zawiodłem, ale bardziej mnie zaniepokoiło to że tego kretyna Blake-a też nie było. Wziąłem swój telefon i na jednej z przerw zadzwoniłem do dziewczyny.
-Halo?- usłyszałem po drugiej stronie jej głos
- Cześć, to ja Chris. Chciałem sie zapytać czy wszystko w porządku- zapytałem. A dziewczyna zaśmiała sie
- Tak. Wszystko w porządku. Nic mi nie jest. Po prostu nie chciało mi sie iść do szkoły
- Spotkałabyś sie jutro ze mną?- zapytałem z nadzieją w głosie
- Przykro mi ale nie moge. Blake zaprosił mnie na randkę- po tych słowach zalała mnie krew
- To miłej zabawy- powiedziałem z głosem pełnym jadu i rozłączyłem sie. Teraz miałem ochotę rozerwać coś lub roztrzaskać. Tak mocno ścisnąłem telefon, aż zbielały mi knykcie. Nie wytrzymam tu. Pomyślałem i wyszedłem ze szkoły. Wsiadłem na swój motor i pojechałem do domu.

Ashley P.O.V.

Kurwa! Że nie mógł wcześniej zadzwonić, zanim spotkałam Blake-a. No ale trudno, stało sie. Teraz jest 12:30, a ja nie mam co robić. Zostało mi tylko oglądanie filmów.

***

Jest już 15:00, a ja nie wytrzymam dłużej. Na szczęście Nathan zadzwonił i powiedział że przyjedzie za pięć minut. Jak powiedział tak sie stało po chwili siedzieliśmy i rozmawialiśmy razem.
- Wiesz co? Ubierz jakieś luźne spodnie i wyjdź na dwór. Będę czekał na podjeździe- powiedział podnosząc sie z kanapy. Poszłam do swojego pokoju i przebrałam sie w dresowe krótkie spodenki. Tak jak chłopak mówił wyszłam na podjazd. Zaczął mnie prowadzić w jakieś miejsce.
- Gdzie idziemy?- zapytałam bo byłam ciekawa
- Na boisko. Pogramy sobie w coś- uśmiechnął sie do mnie
- Okey. W sumie dobrze mi to zrobi
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Zaczynaliśmy grać w koszykówkę, oczywiście on wygrał. Później w piłkę nożną, zgadnijcie kto wygrał. Tak, Nathan.
- I widzisz. To świadczy że faceci są lepsi- powiedział z dumą wymalowaną na twarzy
- Dałam co fory. Tylko dlatego wygrałeś- powiedziałam i zaczęłam sie śmiać.  Chłopak dołączył do mnie, a teraz leżeliśmy na trawie i zwijaliśmy sie ze śmiechu.
- No dobra. Wstajemy, musimy wracać do domu bo robi sie ciemno- podnieśliśmy sie i ruszyliśmy w strone domu. Rzeczywiście trochę sie ściemniło. Była godzina 20:00, a my dopiero teraz wróciliśmy do domu. Od razu poszłam sie umyć już TRZECI RAZ DZISIAJ! Około 21:00 zeszłam na dół i zjadłam kolacje. Po zjedzeniu jej, odłożyłam talerz do zmywarki i wróciłam do pokoju. Po chwili leżałam w łóżku przykryta kołdrą. Przypomniał mi sie ton Christiana kiedy zakończył rozmowę. Szorstki, groźny i wściekły. Tylko dlaczego? Kilka minut później zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Macie kolejny rozdział. Cieszę sie że jest was coraz więcej i że czytacie tą książke. Jak sie wam spodobał rozdział to dajcie gwiazdkę i napiszcie komentarz.
To do następnego.
~juliaaki130~

Bad boys like bad girls 1/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz