Walentynki część 2

2.5K 225 26
                                    

- Dobrze, że zareagowałem na czas, inaczej byłoby nie dość przyjemnie. - Oznajmił z ulgą, przecierając czoło. - Ja, dziękuje. - Odpowiedziałam nie odwracając wzroku od jego zielonych oczu. Wpatrywaliśmy się tak niecałą minutę, bo zabrzęczał szkolny dzwonek co oznaczało, że zaczyna się lekcja geografii. Uchyliłam drzwi klasy i zajęłam swoje miejsce. Rozpoczęły się zajęcia, z których nie wiele pamiętałam, gdyż całą godzinę opierałam się o rękę wpatrując się w prze boskiego Adriena. Dziś nie zwracałam uwagi na wszystko co mówiłam wcześniej, chciałam być z powrotem dawną kochającą właściciela pierwszej ławki Marinette. Nie żałowałam rozsypanych ciasteczek, można uznać, że przyniosły mi one dziś wielkie szczęście. Na moich policzkach od chwili uratowania przez wybawcę pojawiły się mocne rumieńce, które nie znikały, aż do pożegnania z kotem. - Aiyla on, on jest taki cudowny! - Rozmarzona spoglądałam w czyste niebo, jednocześnie idąc przed siebie. - Nie sądziłam, że to się stanie. - Mówiła czytając coś w telefonie. - Ale co? - Zaciekawiona przyglądałam się Aiyli. - Ostatnio nie zwracałaś uwagi na Adriena, a teraz powróciła tamta Marinette. - Unikała mojego wzroku. - To źle? - Zapytałam poprawiając czarne, splątanie kitki. - No, tak właściwie, to tak. - Powiedziała nie przejęta mną. - Czemu? - Z nie do wierzeniem spojrzałam w stronę przyjaciółki. - No, bo wiesz... ja myślałam, że już go nie kochasz i, że może jednak miałabym u niego szansę, a ty się zjawiłaś jak gdyby nigdy nic i rzekłaś, że jednak coś do niego czujesz. - Odwróciła się ode mnie szybkim ruchem. - Aiyla ?! Jak mogłaś dobrze wiesz, że go kochałam i nigdy nie przestane! - Złapałam się za biodra z obrażoną miną. - Żartuje dziewczyno! - Założyła ręce na moje barki, o mało nie przewracając się ze śmiechu. - Ha, ha bardzo śmieszne. - Powiedziałam zdenerwowana. - No co ty Marinette chyba się nie gniewasz? - Spojrzała z nie do wiarą we mnie. - No jasne, że nie głuptasie! Co innego gdybyś była Chloe. - Na tym skończyła się nasza rozmowa bo dotarłam do zamieszkiwanej przeze mnie cukierni.  - Cześć mamo, cześć tato. - Przywitałam się z rodzicami dając im buziaki w policzki. Weszłam po schodach prowadzących do mojego pokoju. Rzuciłam się wycieńczona na moje miękkie łóżko, gdy chciałam odpocząć, zorientowałam się, że powinnam pojawić się na warcie z czarnym kotem i Volpiną. - No nie, zero odpoczynku. - Złapałam się za rozbolałą głowę. - Tikki kropkuj! - W mgnieniu oka stałam się biedronką, pokonałam 10-cio minutową trasę i znalazłam się na miejscu tuż przy Adrienie i lisicy, znaczy nieco dalej. Uznałam, że pierwsza rzecz, którą wykonam  będzie wyznanie moich głębokich myśli, uczuć.  Gdy miałam się otworzyć przed zielonookim blondynem usłyszałam słowa pochodzące z ust Volpiny - Kocham cię kocie, kocham. - Powiedziała przytulając czule Adriena. Moje oczy posmutniały i zalały się gęstą wodą, która momentalnie zaczęła spływać po moich policzkach. Nie chciałam dłużej spoglądać na ten przykry widok, więc powróciłam na balkon mojego domu. 

Oczami Adriena

Odsunąłem lisice od siebie mówiąc - Przykro mi, ale moje serce należy do biedronki. - Wyszeptałem, by nie ranić uczuć zakochanej we mnie dziewczyny. - Przecież ona biła mnie, jest to brutalna osoba i boje się o to, że może cię kiedyś skrzywdzić. - Spojrzałem w oczy Volpiny. Dopiero teraz dostrzegłem w nich nieszczerość, chytrość i przebiegłość. - Dosyć tego! - Powiedziałem, po czym ruszyłem w stronę domu ukochanej. Ujrzałem posmutniałą Marinette przyglądającą się uważnie Paryżu w świetle księżyca. Usiadłem na barierce dzielącej balkon z ,,przepaścią''. Zmieniłem się z powrotem w Adriena. - Biedronsiu moja, ja czuje do ciebie więcej niż tylko sobie to wyobrażasz. Śnię o tobie wieczorami, a rano budzę się szczęśliwy. Wiem, że ty nie odwzajemniasz mych uczuć, ale... - Moją przemowę przerwał płacz dziewczyny. - Coś nie tak powiedziałem? - Rozglądałem się dookoła szukając sprawcy, ale najwidoczniej byłem nim ja. - Ale to nieprawda kocie, ja cię kocham - Powiedziała przytulając się do mnie. - Ja cię kocham. - Powtórzyła ciszej.

Kolejna część po 30 głosach i 10 komentarzach :) Wolałabym wiedzieć czy wam się podoba :) Przepraszam, że tamten rozdział był krótki, bo miało być też to w tamtym rozdziale, ale połowę mi się usunęło :/ 

Miraculum Biedronka i Czarny kotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz