Rozdział 2

126 6 7
                                    

Czuję zimno na moich plecach, nienawidziłam się za, że założyłam bluzkę z odkrytymi plecami, ..., ale jest mi tak dziwnie przyjemnie, dotyk jest taki delikatny i taki subtelny, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Gdy patrzyłam w górę zauważyłam ciemne kosmyki włosów i piękne zielono miodowe oczy. Odpłynęłam w tych źrenicach. 

- Przepraszam, nic pani nie jest?- zapytał po chwili mężczyzna ze zmartwieniem. 

- Yyyyyhmm- nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa.

- Źle pani wygląda, może pani wstać?

- Dobrze się czuję, wszystko jest w porządku- mówię śmiejąc się i patrząc na niego cały czas.

- taaaa, jasne- położył moją głowę na swoich kolanach- oj, te nastolatki- dodał z uśmiechem i odgarnął z mojego czoła kosmyki włosów.

Patrzyłam się na niego i próbowałam sobie przypomnieć czy kiedyś już go widziałam, ale nie wiem czy po takiej ilości alkoholu będę mogła sobie przypomnieć. Teraz mężczyzna wydawał mi się obcy.

-  Pomogę ci wstać- dopowiedział po dłuższej chwili

-  Jest pan dzisiaj moim drugim wybawcą- powiedziałam, sama siadając, a mężczyzna wstał i wysunął w moją stronę ręce. Wstałam.

- Dzięęęękuuuujeeeeeeeeeee- wykrztusiłam, rozciągając litery i plując na bruneta

- Nie ma za co, tylko proszę wrócić już do domu, bo zrobiło się tu niebezpiecznie- wymachiwał ręką dookoła siebie 

Tylko patrzę się na jego oczy, nic nie mówię.

- Tu się kręcą jakieś dziwne osoby- dodaję

- Takie jak ja- wreszcie odpowiadam i robię krok w jego stronę

- Nie to miałem na myśli!- widzę jak jego uśmiech rozszerza się gwałtownie

Uśmiecham się krzywo. Co on sobie wyobraża? Że może mnie pouczać? Za kogo on się w ogóle uważa? I jeszcze mi rozkazuje!!! Co za typ!

Przypomniałam sobie o Blance... Gdzie ona może do cholery być? Rozglądam się dookoła siebie. Nigdzie jej nie ma. Zaczynam czuć niepokój.

-  Czego szukasz? - zauważył, że się rozglądam.

- Mojej przyjaciółki. Kurwa!!! Gdzie ona może być!- Wykrzyknęłam, na co mężczyzna wyraźnie wzdrygnął.

-  Jak ty się odzywasz?!!! 

- Tak jak mi się podoba- odpowiadam

- Dobra, nie mieszam się w twoje sprawy i w twoje życie, ale jestem pewny, że twoja przyjaciółka się zaraz znajdzie, bądź spokojna..

-  Ja jestem spokojna!!!- Przybliżyłam się do niego jeszcze bliżej.. prawie dotykałam jego stóp, ale on od razu odskoczył i oddalił się ode mnie jakieś kilka kroków.

- Właśnie widzę...- odrzekł speszony- Hmmm ja niestety muszę już iść, bo mam jeszcze jakąś ważną sprawę do załatwienia,  ale boję się cię tu zostawić.- założył ręce na głowię

-  Powodzenia, droga wolna....Niech Bóg będzie z tobą- żartuję

- NIE, nie mogę cię tu zostawić...nie wybaczyłbym sobie tego, że coś mogłoby ci się stać, gdybym cie tu zostawił samą- powiedział stanowczo

- Martwisz się o mnie?- uśmiechnęłam się i przeskakiwałam z prawej nogi na drugą

- Tak, ludziom trzeba pomagać. - powiedział bez zastanowienia-  Może siostra Carmen sobie poradzi z nimi- dodał cicho

- Uuu jesteś tu z siostrzyczką, ciekawie, ciekawie- pochylam głowę do tyłu i spoglądam na niebo, nie widać na nim zupełnie nic. ,,Czarna dziura''- mówię szeptem

Nagle poczułam, że za chwilę będę wymiotować, ale nic nie mówię, nie chcę, aby on to widział. Zaciskam zęby.

Po chwili słyszę głośny krzyk, który biegnie w naszą stronę.

- Jesteś potrzebny! Te urwisy nie chcą stąd wyjść!- krzyczy z dala starsza kobieta w dziwnym stroju do mojego wybawcy. 

- Już idę tylko jest jeden problem...- mówi z troską brunet

- Jaki?- marszczy czoło starsza kobieta

- Nie mogę zostawić tej dziewczyny samej, jest całkowicie pijana- wskazuję na mnie

- Matko boska! Jak ona wygląda!!!- przygląda mi się

- Ja sobie poradzę, mój starszy brat jest niedaleko, zaraz do niego pójdę- kłamię- Nie martwcie się o mnie, jak musicie to idźcie- odwracam się.

- No nie wiem....Jesteś pewna?- pyta

- Tak, idź. Mam cię już dosyć- mówię, ale w sercu czuje niepokój i chcę żeby został, ale nie przyznaje się.

- W porządku.- Bierze kobietę za rękę i  idą w stronę budynku. Zatrzymuję się jeszcze i krzyczy: Powiedz mi tylko jak masz na imię ?

Nie odpowiadam tylko patrzę się na niego chwilę. W jednej chwili zakręciło mi się w głowie i zrobiło niedobrze. Pobiegłam szybko do jakiegoś pobliskiego krzaka i to co dzisiaj zjadłam znalazło się ziemi. Nagle poczułam lekkie ukucie na prawych ramieniu. Urwał mi się film...





Jak się podobało? <3  

Piszcie w komentarzach :)







LALITAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz