Rozdział 14

106 2 5
                                    

- To co śpiewamy?- od razu zapytałam wchodząc do sali

- Myślałem o me vuelvo loco por vos.- podał mi do ręki stos kartek z tekstem i nutami.

- Ooo, ta piosenka jest świetna....- przeglądałam kartki z zachwytem.- znakomity wybór....dzieciakom na pewno się spodoba

- Dziękuję...teraz musimy wziąć się do roboty, żeby dobrze wszystko wyszło- zwrócił się w stronę sceny i przygotowywał mikrofon.

- Oczywiście. To niech ksiądz zaczyna, a ja na początku chętnie posłucham.- usiadłam na przeciwko sceny i przyglądałam się mu uważnie z błyskiem w oku. Gdy tak stał i bezradnie szukał głośników przypominał mi tatę, który zawsze jak się denerwował i czegoś nie mógł znaleść miał taką samą bezradną, ale uroczą minę jak Tobias...nie potrafię w myślach mówićna niego ksiądz, dla mnie jest po prostu Tobiasem.

- Dobra, zaczynamy!- znalazł głośniki, podłączył je do mikrofonu i włączył melodie. Stał wyprostowany przede mną, ale nie patrzył mi w oczy. Gdy śpiewał, czułam lekki dreszcz. Ma nieziemski głos...taki lekki, melodyjny. Śpiewając, bawił się...to był zabawny widok, wymachiwał rękami, przeskakiwał z prawej nogi do lewej. Patrzyłam się na niego cały czas, śmiejąc się, on również się śmiał... Gdy jestem z nim, coś czuję tylko nie wiem co. Odrywa mnie od szarej rzeczywistości.

Ks.Tobias

Gdy śpiewałem patrzyła się na mnie z takim zaciekawieniem i śmieję się...lubię, gdy się uśmiecha. Jest wtedy taka szczera i beztroska. Dawno nie spotkałem takiej osoby, takiej uczennicy, jest mądra, inteligentna, ale również zabawna i szczera. Cieszę się, że uczy się w naszym klasztorze. Czy ona musi być taka ładna? Zadaje sobie to pytanie non stop..

- Brawo, księże Tobiasie, brawo, było wspaniale- klaskała mi krzyczała, gdy skończyłem śpiewać.

- Hahahah dziękuję Lali...- podbiegła do mnie i mnie mocno uścisnęła. To było fajne uczucie.

- Mam tylko jedno ale...czegoś jest tutaj za dużo....twój głos jest piękny, ale nie gra dobrze z tą melodią, ona ma zbyt dużo dźwięków jest za ciężka. - przerwała, żeby odczytac moją reakcję, ale dalej kontynuowała.

- Twój cudowny głos znika w tej melodii, a ja bym chciała, żeby był bardziej słyszalny.- zdziwiłem się jej opinią, ale podobała mi się.

- więc, co proponujesz?- wziąłem stos kartek i przyglądałem się im.

- Zamiast melodii, mógłbyś tylko śpiewać i grać na gitarze.- poszła z zapałem na drugi koniec sali po gitarę.

- Lali, to nie jest zły pomysł, dziękuję za opinię, ale chyba zostanę przy pierwszej wersji.- położyłem na bok gitarę, którą dała mi Lali. Zobaczyłem, że miała skwaszoną minę.

- Ale dlaczego? Proszę księdza, proszę mi zaufać, pomogę księdzu we wszystkim- miała minę pełna nadzieji i pomysłów.

- Oj Lali, no nie wiem, mamy mało czasu...- położyła rękę na moim ramieniu, masowała je i powiedziała:

- Razem na pewno sobie poradzimy.

- No dobrze, ale zaśpiewasz teraz ze mna, abym się wdrążył.- wziąłem gitarę, a Lali pokiwała głową i wzięła drugi mikrofon.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
LALITAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz