Rozdział 11

87 4 4
                                    

- Yyy, chciałam tylko podlać roślinki- wyduszam z siebie przekonanym tonem wskazując na kwiatki wiszące nad murem.

- Czyżby?

kurczę, nie kupiła tego....hmmm

-  Tak, ponieważ są takie suche i zaniedbane, że już nie mogłam na nie patrzeć.....Wiem, że już późno, ale nie mogłam czekać do jutro- ponownie wspiełam się na mur i poprawiałam rosliny, o których nie miałam pojęcia- A po za tym nie chcę mi się  spać.

- Jesteś niezłą aparatką, smarkulo- wykrzyknęła- Myslisz, że mnie przechytrzysz?!!!

Podeszła do mnie bliżej, obejrzała mnie z góry na dół.

- W takim stroju chcesz podlać kwiaty? Już dawno powinnaś być w piżamie.

- Zaraz ją włożę.

- A włożyłaś plecak, boooo.... masz tam skarby?- Zadrwiła ze mnie.

-  Mam tam konefkę- Nie poddawałam się.

-  już przestań dziewucho!

Dlaczego ona mnie tak nie lubi i co chwilę mnie obraża....Co znowu źle zrobiłam? Nie chcę być tak traktowana! Czy ona nie może po prostu odpuścić! Musi być taka sztywna!....wredne babsko. Nie chcę być  wyrzucona z tej szkoły, to dziwne, ale nie chcę.

- Od pierwszego spotkania wydajesz mi się taka rozpieszczona i nieodpowiedzialna. Myślisz, że jak jesteś atrakcyjna i masz ładny głos to możesz się panoszyć i robić co chcesz?! - kontynuowała.

- Niech siostra przestanie! Nie panoszę się i nie jestem rozpieszczona! Myśli siostra, że mam bajkowe życie???!- wykrzyczałam ze łzą w oczach. Wiem, że ona jest zakonnicą i pilnuje tu porzątku , ale te słowa wzbudziły we mnie gniew i smutek. Nienawidzę tej siostry. 

Nagle z pokoju obok wychodzi ks. Tobias i zaspanymi oczami mówi do nas:

- Co tu się dzieję? Co to za krzyki? Słychać was w całym klasztorze...

- Proszę księdza ta uczennica chciała o tej porze wymknąć się z klasztoru przez mur! To jest niedopuszczalne! musiałam jakoś temu zapobiec.- ciągnęła ze sztucznym uśmieszkiem i miną zwyciescy siostra Felicia.

- Jak to??- zapytał ze zdziwieniem- Lalita to prawda?

- Yyyy, bo- nie chiałam, aby ksiądz myślał o mnie źle, wstydziłam się tej sytuacji- Tak, to prawda, bardzo mi przykro ojcze...proszę nie myśleć o mnie źle- podeszłam do niego bliżej.

- Wreszcie się przyznała ta dziewucha!!!

- Niech siostra się uspokoji i nie krzyczy na Lalite!- broni mnie. Zauważyłam oburzoną twarz siostry.

- Ja tylko....- zaczęłam się jąkać.

- W każdym razie ja tak tego nie zostawie! Musisz odpracować swoją karę! Tu panują jakieś zasady, młoda panno. hmmmm...Jutro po lekcjach posprzątasz salę muzyczną i wyczyścisz wszystkie instrumenty. Ja nie mogę cię przypilnować mam obowiązki ale moja przyjaciółka siostra Estela na pewno się tobą zaopiekuję- przerwała mi siostra z wysoko podniesioną głową i ironicznym uśmieszkiem.

- Ale.....- tym razem przerwał mi ksiądz.

-Bez przesady siostro Felicio, Lali musi się uczyć.....Nic takiego się przecież  nie stało.- Zauważyłam smutek w oczach księdza....naprawdę mi współczuł.

- Ja tu jestem siostrą porządkową, a nie ksiądz! Tutaj obowiązują pewne zasady!

- Ja mogę posiedzieć z Lali....siostra Estela na pewno ma dużo na głowie- rzekł stanowczo. 

LALITAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz