Rozdział 10

92 4 3
                                    

Obudził mnie wstrętny budzik o 7.00 rano.  Gdy się ubrałam i umalowałam zeszłam szybko na dół, aby nie spóźnić się na śniadanie. Wszyscy uczniowie już siedzieli przy stole. Zobaczyłam Hugo, który puścił do mnie oczko. Obok siedziały siostry z księdzem Tobiasem i Pablo. Kuchnia było dość duża i kolorowa.Wzięłam talerzyk i zastanawiałam się na co mam ochotę. Widziałam, że prawie wszyscy jedli kanapki z serem albo jajka na miękko. Gdy chciałam wziąć szynkę, starsza zakonnica patrzyła na mnie z oburzeniem. O co jej chodzi?! A no tak! Dzisiaj jest piątek- pomyślałam. Odłożyłam ją na miejsce i postanowiłam, że zjem płatki czekoladowe z mlekiem. W czasie posiłku każdy dyskutował, kto dzisiaj zmywa po śniadaniu. Gdy się kłócili moja głowa stawała się coraz większa. Nie mogłam tego słuchać. Byłam bardzo zmęczona. - Dobra, ja to zrobię!- wrzasnęłam wreszcie. Nagle ustała cisza. 

- Dzięki, nowa.- powiedziała niska dziewczyna z warkoczem.- Chciałam wykrzyknąć, że od ich krzyków robi mi się niedobrze,  że nie robię tego dla nich, dla tych przygłupków tylko dla świętego spokoju...i może dlatego,że nie chcę wracać do pustego pokoju. Nie czuję się w nim zbyt dobrze, lecz tego na pewno bym im nie powiedziała.

- To dobrze świadczy o tobie. Lali- wtrącił ks. Tobias.

- Dziękuję Ojcze- mówię zawstydzona i przegryzam wargę.

- Dobra wszyscy do swoich pokojów, tylko w ciszy, proszę!

 Ale on ma boski głos! 

Zmywanie naczyń przebiegło mi bardzo szybko. Między czasie śpiewałam. To mnie odpręża. Przypomniałam sobie o próbie chóru, którą obiecałam Tobiasowi. Gdy wytarłam ostatni talerz w pośpiechu wbiegłam na górę do sali muzycznej. Wszyscy już tam byli. Oprócz zakonnic stała jeszcze uczennica. Postanowiłam, że później się z nią zapoznam. Wydaje się w porządku. 

- Jestem.- oznajmiłam głośno.

- Witamy witamy!- Krzyknęły wszystkie siostry

O boże...to będzie masakra....

Od razu powiedziały, bym zaśpiewała solo. Chcą usłyszeć mój głos. Mimo oporów wzięłam głęboki wdech i zaśpiewałam 2 zwrotki mojej ulubionej piosenki. Nieznajoma uczennica wpatrywała się we mnie jak w obrazek. 

-Wooooooooooow! To było niesamowite!- Gdy Catalina wypowiadała te słowa było słychać podekscytowanie.

Umówiłam się z siostrami, że zaśpiewam z nimi na konkursie. Chodź jeszcze długa droga przed nami. Muszę ich nauczyć wielu rzeczy. Nie śpiewają zbyt dobrze, ale mają potencjał. Najładniej śpiewa chyba Milagros. Ma najwyższy głos. 

Po próbie poszłam na lekcje. Siedziałam przez 7 godzin i zanudziłam się na śmierć. Nienawidzę szkoły, ale chyba wole siedzieć w klasie niż sama w pokoju. Po dzwonku podeszłam do dziewczyny z chóru.-

- Cześć, jestem Lali a ty?

- Hannes Ortiz. Widziałam cię na próbie. Pięknie śpiewasz.- Mówiła bardzo szybko

- Dzięki....A od kiedy chodzisz do tej szkoły?- zmieniłam temat, nie chcę w kółko tego słuchać.

- Od roku. - powiedziała smutnym głosem.

- Ooo, a śpiewasz w chórze?

-  Taaak...matka przełożona zachęcała mnie, a po za tym i tak nie mam co robić i sprawia mi to radość.- machała radośnie rękami.

- Ja do tego byłam zmuszona przez księ...- nie chcę wspominać o Księdzu Tobiasie-Nieważne....Słyszałaś ich? to koszmar

- Spokojnie Lali, jakoś sobie poradzimy.- Podała mi rękę.

LALITAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz