7 kwietnia
Dokończę: usadowiłem się wygodnie w swoim starym fotelu, obok kominka, a mężczyzna poszedł wstawić wodę na herbatę. Mimo że zamieszkał tu ponownie, od dwóch miesięcy, sprzęty laboratoryjne stały na stole w kuchni, książki i podręczniki były porozrzucane po dywanie, a ściana była zapełniona zdjęciami i informacjami o obcych, zupełnie nieznanych mi osobach, które mogą być powiązane z wcześniej wspomnianym atakiem na Londyn, o którym powiedział mi na kolacji, której miałem oświadczyć się Mary... Cholera... Powinienem leżeć teraz przy niej, nic nie wie o tym, że tu jestem.
- Lepiej Ci bez wąsa - podał mi herbatę i usiadł przede mną.
Cześć Sherlock, tęskniłem za Tobą.
- Dziękuje - upiłem niewielki łyk gorącego napoju i odłożyłem na niewielki stolik, stojący między nami. Jedyna zapora, żeby nie rzucić się mu w ramiona...
Przypomniałem sobie, teraz jak Mary dokuczała mi, że musiała wytrzymywać łaskotanie przez parę miesięcy, a teraz golę się dla Sherlocka Holmesa.
Poczułem wyrzuty sumienia, ale zostały przerwane przez dźwięk odpalającej się zapalniczki, brunet podpalił papierosa ze swojej paczki. Lucky Strike niebieskie.
- A ty nie rzuciłeś?
- Nigdy - powiedział, zaciągając się i wypuszczając dużą chmurę z ust.
- Dlaczego? - spytałem, a potem przypomniałem sobie, że Sherlock zawsze lubił palić i nigdy nie myślał o pozbyciu się nałogu.
Spojrzał mi głęboko w oczy, wręcz przeszył mnie wzrokiem, przez co poczułem dreszcze na całym ciele.
- Przez te dwa lata bez Ciebie John, to jedyne wspomnienie...
- smaku twoich ust - zakończyliśmy jednocześnie.
Uniósł brwi zaintrygowany, a ja z uśmiechem wyjąłem swoją identyczną paczkę, wziąłem jednego i zaciągnąłem się mocno.
Milczeliśmy, patrząc na siebie i paląc w milczeniu. Brakowało mi ciszy i jasnego, choć głębokiego koloru oczu Holmesa. Zakochałem się już dawno w tym odcieniu, a teraz czułem, że powoli zatracam się i tonę w błękicie, dopóki Sherlock znów nie podniósł papierosa do ust, z pytaniem "czy mam ochotę na coś mocniejszego?"
Przytaknąłem, a brunet pokierował się w stronę niewielkiego barku, szukając otwartej butelki. Mimowolnie spojrzałem na jego pośladki, a potem przekląłem pod nosem i skarciłem siebie.
- Mówiłeś coś? - odwrócił się z trunkiem w ręku.
- Nie, nie...
Wlał mi do połowy niedrogie whisky i podał, zasiadając znów przede mną.
- Sherlock...
- Tak, kochany?
Zbił mnie z tropu, nie usłyszałem tego od tylu lat, żadna z mocno-erotycznych komplementów od Mary nie dawał mi tyle przyjemności, co ten zwykły zwrot, wyrażony przymiotnikiem. Wypiłem duszkiem zawartość szklanki.
- Przepraszam... - stracił pewność siebie, kiedy nic nie odpowiedziałem (to przez rozmyślania).
- Nie, nie... po prostu... zaskoczyłeś mnie.
- Lubię Cię zaskakiwać - mrugnął zalotnie.
- Zauważyłem - przewróciłem oczami - w końcu zmartwychwstał.
- Nie dokończyłeś.
- Ohh no tak... - przełknąłem ślinę - dlaczego to zrobiłeś? Skok no i?...
CZYTASZ
Pamiętnik Johna Watsona
FanficPierwsze fan fiction, coś dla miłośników Johnlocka! Nie zrażajcie się początkiem, z czasem się rozkręca.