2

4.2K 299 288
                                    


1 marca

Chyba jestem bardziej nieśmiały(ironia, jak na lekarza i byłego żołnierza), niż sądziłem, odkąd postanowiłem powiedzieć mu prawdę, jedyna rzecz, na którą się zdobyłem, to było „przypadkowe", delikatne dotknięcie jego dłoni podczas podania mu porannej kawy - w takim tempie Sherlock będzie miał żonę i dzieci, zapomni o starym przyjacielu Watsonie, a ten emerytowany weteran zostanie do końca życia sam, bo nigdy nie miał dość odwagi, by powiedzieć prawdziwej miłości o swoim pieprzonym uczuciu, choć przebywa z nią w jednym mieszkaniu 24/7. Próbowałem się pozbyć tego zauroczenia, ale odkąd poznałem tego smukłego, wysokiego mężczyznę, o kędzierzawych, czarnych włosach i o jego oczach, głębszych od oceanu, zaprząta moje głowę, kiedy budzę się i kiedy śnię. W dodatku każdej nocy dzielą nas parę metrów... a jednak żaden z nas nie przekroczy tej granicy. Wyobrażam sobie, jak pokonuję tę barierę, kładę się obok przyjaciela, on spogląda na mnie z miłością i wtula w moje ramię, zasypiając, a ja mógłbym nie spać całą noc, słuchać jego oddechu i patrzeć na najpiękniejszą twarz w całej Anglii, na wyraziste kości policzkowe i na niecodzienną bladość, która mój Boże jest tak pociągająca i seksowna... Nie potrafię sobie wyobrazić mnie i Sherlocka w bardziej intymnej sytuacji, gdyż jest ona zbyt bolesna w obu aspektach-pierwszej to, że nigdy to się nie wydarzy, a druga, że zbyt ciasne spodnie mam na sobie.

9 marca

Sherlock wrócił do swoich śledztw, dalej nie zauważając mojej osoby, postanowiłem, że przestanę być chłopcem na posyłki podczas jego dochodzeń i nie będę ciągle za nim biegał, stwierdziłem, że może pora zająć się tym, co robię najlepiej - pomoc chorym. To był długi i ciężki dzień, wielu pacjentów mnie odwiedziło, więc nie miałem nawet chwili przerwy. Wróciłem o późnej porze, zastając wściekłego Sherlocka, siedzącego na jego fotelu z założonymi nogami i rękami ułożonymi w piramidkę, koło warg. Patrzył na mnie jak na jednego z zabójców, których złapał na gorącym uczynku.

- Co ty wyprawiasz? - powiedział spokojnie, ale z chłodem i irytacją w głosie.

- Ja? Wróciłem z pracy.

- To nieciężko zauważyć, tak samo, jak to, że dzwoniłem do Ciebie.

Spojrzałem zakłopotany w telefon - cholera 7 nieodebranych i 5 wiadomości. Każda z nich o treści: „Przyjedź, nawet jeśli robisz coś ważnego. SH"

- Wybacz Holmes, ale nie będę na każde twoje zawołanie, poza tym i tak nie jestem Ci nigdy potrzebny. Idę się położyć. - sam byłem zaskoczony swoim wyznaniem.

Sherlockowi odjęło mowę, otworzył usta szeroko, po czym je zamknął. Nic nie powiedział więc ruszyłem w stronę swojej sypialni, gdy nagle podbiegł do mnie, zagradzając mi drogę.

- Co? O co Ci chodzi? - naprawdę mnie to zdziwiło.

- Nigdy... - zaprało mu dech w piersiach, a następnie przegryzł delikatnie wargę - Nigdy tak nie mów, John. Wiesz doskonale, że jesteś mi najbardziej potrzebny.

- Ale... Do czego?... - nie mogłem wykrztusić z siebie nic więcej.

Patrzyliśmy sobie w oczy przez parę sekund, które mogłyby trwać dla mnie w nieskończoność. Pragnąłem, aby mnie namiętnie pocałował i przywarł do ściany, jednak mój przyjaciel jedynie spuścił wzrok i oznajmił:

- Bez Ciebie... nie umiem być tą samą osobą, czuję się pewniej obok... -nie dokończył - Proszę Cię, nigdy już więcej tak nie rób i bądź ze mną przy śledztwach.

Co miałem zrobić? Odmówić mu? Nie umiałbym. Zgodziłem się i przeprosiłem za brak żadnego znaku życia, Sherlock odsunął się, zaś ja poszedłem do sypialni, ciągle czując jego wzrok.

Pamiętnik Johna WatsonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz