X

1.1K 79 14
                                    


Stoimy przed drzwiami gabinetu dyrektora. Nie czuję nic, oprócz satysfakcji. Mina Malfoya była bezcenna. Spoglądam na Dantego.

-No, to było mocne- komentuje.

-Ciekawe, co powiedzieli dyrektorowi... "Panna Tenebris i pan Sparrowa, wepchnęli twarz Dariusa Malfoya do kotła"-przedrzeźniam nauczyciela.- To nie przejdzie.

Przykładam rękę do drzwi i pukam.

-Tylko nie szczerz się tak, bo się domyśli, że to my- mówi Dante ironicznie.

Przewracam oczami. Z gabinetu dochodzi: ,,Proszę". Otwieramy drzwi i wchodzimy do gabinetu dyrektora.

Przyglądam się obrazom na ścianie. Tam jest Black, który wyniośle siedzi w swoim fotelu, po przeciwnej stronie jest Dippet. Na ścianie za biurkiem wisi portret Dumbledore'a, który uśmiecha się pogodnie i Snape'a z swoimi wciąż tłustymi włosami.

Olej można by z nich wyrabiać.

Po chwili zauważam siedzącą w fotelu postać. Dyrektor patrzy na nas łagodnie. Twarz pooraną ma zmarszczkami, którą okalają siwe włosy.

-Dzień dobry, Clove, Dante.

-Dzień dobry dyrektorze- odzywa się Sparrow.

-Jak mija dzień?

-Jak dzień-odpowiadam.-Przyszliśmy tu, ponieważ nam kazano. A więc?

-Ach, tak- wstaje z fotela, powiewając swoją fioletową szatą i zasiada za biurkiem.- Podobno spowodowaliście, że głowa pana Malfoya, utknęła w kotle. Czy to prawda?

Spoglądam na Sparrowa.

-A jak pan uważa?- marszczę brwi.

Dante posyła mi ostrzegawcze spojrzenie.

-Uważam- zaczyna dyrektor- że sami najlepiej wiecie, czy to prawda czy nie. Nie ma żadnych dowodów, a nie chce używać veritaserum, więc jesteście oczyszczeni z zarzutów. Jednak, jeśli to wy to zrobiliście, to wasze sumienie będzie się z tym zmaga. Choć jestem ciekaw jakbyście to zrobili...- Beetle uśmiecha się zamyślony.

Czekam aż coś jeszcze powie. Po chwili jego wzrok staje się znów obecny.

-Dobrze, możecie już iść- splata ręce na brzuchu.- Miłego dnia.

Wychodzimy na zatłoczony korytarz. Dante patrzy na mnie z uniesionymi brwiami.

-Co?- rzucam.

-Twoja serdeczność przekracza moje najśmielsze oczekiwania- komentuje drwiąco.

Prycham i ruszam do Wielkiej Sali.

*****

Gapie się od 30 minut na list, który dostarczyła mi sowa po południu. Jest od matki, napisany czarnym atramentem. Czytam go wciąż na nowo.

Clove,

Chciałabym wierzyć, że podjęłaś właściwe decyzje. Jednak mam przeczucie, że strach cię pokonał. Strach przed ojcem. Ale czy to on będzie znosił wybory, jakie podejmujesz ze względu na niego? Jesteś mądra, odpowiedz sobie na te pytania.

Ty, Clove, Ty niezwyciężona, więc nie możesz bać się ojca. Pamiętaj, że ostatecznie to Ty jesteś silniejsza od ojca. Pokonasz go.

Nie pisz, do póki nie uporządkujesz swoich spraw.

Kocham Cię

Clove ~ Wnuczka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz